reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Utrata dziecka po urodzeniu

reklama
Chciałam się podzielić z wami swoim cierpieniem. Moja ciąża przebiegała cudownie, nie miałam mdłości, nic mnie nie bolało, a siły i energii miałam za dwoje:) Pod koniec ciąży gdzieś 33 tygodniu bardzo podniósł mi się poziom wód płodowych, pojechałam do kliniki na patologię ciąży i tam sprawdzili i okazało się że jeszcze jest w normie choć jest wysoki współczynnik AFI. Wypisali mnie do domu ze stosem tabletek i kazali leżeć. Byłam pilną pacjentka, wszystko wydawało się, że tylko doczekać porodu i będzie dobrze. Niestety trzy tygodnie przed terminem Martynka bo tak się nazywa moja córka w nocy owinęła się pępowiną za lewą nóżkę i się udusiła. Rano już nie czułam ruchów, pojechałam do szpitala i okazało się, że nie ma tętna. Następnego dnia wywoływali mi poród. Mąż cały czas był przy mnie i po porodzie zobaczyliśmy naszą małą jak słodko spała już na zawsze. Jedno jest pewne zawsze mogę polegać na swoim mężu i następny poród chcemy też przeżyć razem
Martynka urodziła sie 30.01. 2009r
 
Niunia8381 To straszne co Cię spotkało. Ogromnie nieszczesliwy wypadek. Nie napisze ze wiem co czujesz bo nie wiem. wiem jedno musisz byc silna, masz oparcie w mezu, osbie która cie barzo kocha. Badź silna, wasza córeczka zawsze bedzie z wami.
 
Niunia8381 strasznie mi przykro że Ciebie też to spotkało-śmierć dziecka! Wiem co czujesz i wiem również jak jest Ci trudno, z reszta nie tylko Tobie ale i Mężowi na pewno tak samo. Trzymajcie się dzielnie!!! Żadne słowa nie zmniejszą Waszego bólu mogę tylko napisać żę jestem myślami i modlitwą z Wami. Mój Aniołek urodził się i zmarł dwa tygodnie wcześniej niż Wasza Niunia a ja czuję jakby to sie stało wczoraj-straszne przeżycie, ale musimy sobie jakoś z tym poradzić, sama jeszcze nie wiem jak bo nie znalazłam złotego środka, ale zaczynam myśleć że w końcu musi być dobrze!!!!
Światełko dla Naszych Aniołków
[*]
[*]
 
Iwka bardzo mi przykro na pewno cierpisz tak jak ja, ale musimy być dobrej myśli. Moja pani doktór powiedziała, że o dzidzię możemy się starać już za trzy miesiące i daje mi siłę. Pragniemy z mężem mieć dzidzię i tylko czekamy na zielone światełko, że już możemy:) A nasz aniołek już dopilnuje, żeby nic jej się nie stało:tak: Pozdrawiam Cię i mocno ściskam musimy wierzyć!!!!!!
 
moje wyrazy współczucia!!!
że ci lekarze, też wszystko bagatelizują, przecież gdzieś w 35-36 tyg mogliby zrobić cesarkę, znam dużo przypadków dzieci urodzonych na 3 tyg przed terminem i wszystko ok z nimi
 
witajcie kochane ja wlasnie teraz trafilam na ten watek przypadkiem i tez tak jak wy stracilam swoje szczescie zaraz po porodzie bylo to juz dawno bo 8 lat temu ale przeczytalam wasze historie to wszystko we mnie odzylo wszystkie wspomnienia wszystko......
ale moge wam powiedziec jedno ze z czasem bedzie wam lepiej lzej odzyskacie wole i sile do zycia nie wiem kiedy to nastapi bo kazdy jest inny i potrzebuje wiecej lub mniej czasu ktory zlagodzi wasz bol i cierpienie.....
powiem wam tylko tyle ze ja potrafie juz albo dopiero teraz mowic o moim aniolku normalnie idac na cmentarz tez juz zachowuje sie normalnie maz nie musi mnie wynosic bo juz na widok malenkiego nagrobka nie osuwam sie na ziemie ......
wiem to straszne uczucie pochowac wlasne dziecko nigdy nikomu tego nie zyczylam i nie zycze ten kto tego nie przezyl nie wie co sie wtedy i pozniej mysli czuje......
ja po 5 latach od smierci mego synka urodzilam drugiego wspanialego i kochanego syna czego i wam kochane zycze z calego serca pozdrawiam was i sciskam
 
Witam!
Nam pan doktor jeszcze nie powiedziałkiedy dostaniemy zielone światełko, kazał mi sie pokazać dopiero po drugim regularnym okresie (a jeszcze pierwszego nie miałam) więc nie mam pojęcia kiedy będziemy mogli starać się o dziecko. U nas jest też inna sytuacja -ja miałam problemy z utrzymaniem ciąży od samego początku, potem odejście wód płodowych, poród przedwczesny no i wada serca małego, także u nas nakłada się parę czynników niekorzystnych dla ciąży i przede wszystkim dla dziecka. Nie wiem czy nie będziemy musieli przechodzić jakis badań, chociaż doktór powiedział że ta wada była wynikiem złego początku ciąży, że ciąża nie była dobrze przytwierdzona od samego początku.
Na pewno będziemy się bardzo bali o następne dziecko. Nie chcielibyśmy przeżywać tego samego drugi raz, nie wiem czy dałabym radę jeszcze raz to wszystko przechodzić. Jest powiedzenie "co Cię nie zabije to Cie wzmocni" ale kolejny raz przechodzić przez to to już za dużo...... ja teraz cały czas nie mogę dojśc do siebie, nie mogę skupić mysli, ktoś coś do mnie mówi a ja za chwile nie wiem co... czasami się poprostu wyłączam a moje myśli krążą cały czas przy Naszym Aniołku. Nie wiem jak sobie poradze z powrotem do pracy, nie mam pojęcia jak to zrobic.
Pozdrawiam wszystkie mamy na babyboom, muszę Wam powiedzieć że ten serwis jest bardzo dobry można się przynajmniej wygadać, porozmawiać z osobami które przeżyły podobne historie- oby było ich jak najmniej..
Światełka dla Naszych Aniołków
[*]
[*]
[*]
[*]
[*]
 
witam to znowu ja u nas tez nie bylo kolorowo w ciazy po dosc dobrym poczatku kiedy to lekarz twierdzil ze jest wszystko dobrze kolejne badanie usg przynioslo wiadosc o zbyt duzej ilosci wod plodowych i wadzie u bobasa a dokladniej to oto ze mial powiekszony zoladeczek kolejne badania to potwierdzily ale zapewniano nas ze po porodze bedzie opweracja i wszystko bedzie ok jednak tak sie nie stalo tym wiekszy zal do lekarzy ze nie powiedzieli nam calej prawdy........bolalo i boli do dzis ale juz jakby troszeczke mniej........moje dziecko mialo zrogowaciale plucai prawie wcale jelitek i zadnych szans na zycie.....i do tego jakies tam inne wady podejrzewali ze genetyczne ale badania jakie robilismy z mezem nie potwierdzily zadnych nieprawidlowosci......
a co do drugiej ciazy to ja sie balam okropnie nie umiem nawet tego opisac ale mialam super ginekologa ktory o wszystkim mi mowil i na kazdej wizycie robil mi usg i tym mnie uspokajal.....ale ten strach o zycie drugiego dziecka pozostal.....
 
reklama
Nie mogli lekarze cokolwiek zauważyć, bo owinęła się pępowiną w nocy jak spałam, a rano już nie miałam ruchów. Najgorsze, że była idealnie zdrowa i tyko miała spokojnie doczekać trzy tygodnie do porodu. Ja także się boję następnej ciąży, ale pragnienie jest silniejsze. Mam nadzieję, że Bóg już nie zabierze mi kolejnego dzidziusia. Wierzę, że każda z nas będzie miała swoje malutkie szczęście:)
 
Do góry