reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Utracona ciąża w 15 tygodniu.

Dołączył(a)
7 Czerwiec 2023
Postów
2
Tydzień temu straciłam syna w 15 tygodniu ciąży. Po tym co musiałam przeżyć w szpitalu mam wrażenie ze pękło mi serce.
Zastanawiam się ile z was po takim przeżyciu zdecydowała się na kolejną ciąże, czy da się przeżyć chociaż jeden dzień bez strachu? Boje się, że rezygnując z macierzyństwa będę żałowała tego do końca życia, a jeżeli tak to ciąża będzie jednym wielkim stresem zamiast radością.
 
reklama
Jeśli się zastanawiasz - to zanim zajdziesz w kolejną ciążę uporaj się z tym. Czasem jest potrzebna pomoc specjalisty, więc w razie czego nie bój się tego - tylko korzystaj.

Ja straciłam nieco wcześniej ciążę, bo w 11tc - kolejne ciążę były obarczone dużym stresem, ale starałam się nie patrzeć wstecz. Każda kobieta różnie przeżywa stratę, więc nie ma jednej dobrej rady. Dla mnie kolejna ciąża była lekarstwem - ale jednocześnie byłam świadoma, że coś może pójść nie tak. Musisz to sobie w głowie poukładać.
 
Tydzień temu straciłam syna w 15 tygodniu ciąży. Po tym co musiałam przeżyć w szpitalu mam wrażenie ze pękło mi serce.
Zastanawiam się ile z was po takim przeżyciu zdecydowała się na kolejną ciąże, czy da się przeżyć chociaż jeden dzień bez strachu? Boje się, że rezygnując z macierzyństwa będę żałowała tego do końca życia, a jeżeli tak to ciąża będzie jednym wielkim stresem zamiast radością.
ja straciłam ciaze w 8 tc. Ciężko zniosłam poronienie nie tylko psychicznie, ale i fizycznie… miesiąc później życie doświadczyło mnie jeszcze bardziej w podobnym temacie, mianowicie umarła moja roczna chrzesniaczka… tak z dnia na dzień… oj nie mogłam się pozbierać. Mowilam, ze nie chce już dzieci bo nie dość ze bałabym się czy uda mi się donosic ciaze to dodatkowo później strach o każdy dzień życia tego dziecka… każdy mi mówił, żeby dać sobie czas. I faktycznie czas jest nam potrzebny. W głębi serca wiedziałam, ze marze o kolejnym dziecku. Dodatkowo trochę motywował mnie mąż i po pol roku, bez spiny - udało się. Teraz leży obok mnie ten 12 tygodniowy już cud 🥰 cała ciaze się bałam! Pol ciąży w zasadzie to przepłakałam, aż wkoncu zmieniłam lekarza prowadzącego! W 40tc miałam nieprawidłowe zapisy ktg, przy porodzie okazało się, ze wody są zielone. No ciagle coś… odpukać malenstwo na razie całe i zdrowe, ale wiem ze już do końca mojego życia będę się martwić, bo taka jest rola matki.

Daj sobie czas i tak jak kolezanka przede mną napisała, jeżeli potrzebujesz to przerobić ze specjalista, to nie czekaj. Niestety, ale będą się pojawiać dni lepsze i później znowu gorsze… taka sinusoida nastroju…

Bardzo Tobie współczuje. Wiem co to za bol. Pozwalaj sobie na płacz, jeżeli w jakimś stopniu Ci to przynosi ulge. Ciężko w to uwierzyć, ale wkoncu i na Twoim niebie pojawi się tęcza 😘
 
Ja straciłam ciążę w 12 tyg. Zgodzę się się w zupełności z tym, że trzeba być gotowym, by zdecydować się na kolejną ciążę. Naprawdę warto przemyśleć, czy to już ten moment.

A starchu chyba nie da się ominąć. Mnie na początku ciąży uspokajało tylko usg i potwierdzenie, ze serduszko bije i wszystko jest w porządku. Jednak na los nie da się przygotować - okazało się po porodzie, że to małe serduszko miało wadę i konieczna była poważna operacja. Jednak naprawdę wiele da się wytrzymać.

Nikt Ci nie da gwarancji, że wszystko będzie dobrze. Dlatego tym bardziej musisz być silna i gotowa na trudy ciąży, porodu i opieki nad małżeństwem. Jednak naprawdę warto dać sobie czas i nie miej wyrzutów.
 
Jedna straciłam w 19 tygodniu, ale była to druga strata pod rząd - i choć o wiele bardziej bolesna, bo widziałam to maleństwo i pochowałam, to szybciej ogarnęłam się psychicznie. Właśnie po to, żeby szybko zajść w kolejna ciąże. Znalazłam najlepszego lekarza, I gdy dostałam zielone światło i moja głowa była gotowa to zaczęliśmy się starać.
Jednak... strach był cała ciąże. Tego chyba nie da się uniknąć po stratach. Musisz byś silna 😊 przytulam mocno.
 
Dziewczyny miałyście jakieś objawy wcześniej że coś jest nie tak?
ja miałam. W 18 tygodniu poczułam jakbym nagle nie była w ciąży - wydawało mi się, że brzuch zmalał, piersi "wrocily" do stanu sprzed ciąży. Po prostu czułam. Pojechałam na IP z maleńka plamka krwi i się dowiedziałam, że miałam rację.
 
Bardzo mi przykro z powodu Twojej straty, niestety też znam ten potworny ból… Straciłam ciążę w 12 tc choć wg usg na prenatalnych była to ciąża zatrzymana w 8+4 tc. Nic na to nie wskazywało, nic się nie działo. Czułam się naprawdę dobrze. Nie miałam wręcz pojęcia o tym, dopóki nie poszłam na wyznaczone prenatalne i usg to wykazało. Pękłam potwornie po tym i nie mogłam się pozbierać. Potrzebowałam terapii. Z czasem próbowaliśmy dalej, też z różnymi przejściami, ale w końcu się udało 🥹🙏🏻. Stres i strach u mnie nie zniknął, wręcz się nasilił, ale podejście było i jest już zupełnie inne, dzięki czemu łatwiej jest sobie z tym poradzić. Myślę, że warto dać sobie czasu i przepracować myśli. Trzymam bardzo mocno kciuki i wierzę, że wszystko Ci się ułoży 🙏🏻❤️💪🏻!
 
ja miałam. W 18 tygodniu poczułam jakbym nagle nie była w ciąży - wydawało mi się, że brzuch zmalał, piersi "wrocily" do stanu sprzed ciąży. Po prostu czułam. Pojechałam na IP z maleńka plamka krwi i się dowiedziałam, że miałam rację.
no ja od dziś też tak mam właśnie jestem 12+4 ale nie plamie, nic
 
reklama
Ja też straciłam ciążę w 15 tygodniu. Tak jak Tobie autorko to co się stało i pobyt w szpitalu sprawił, że moje serce pękło. Były to czasy okolocovidowe więc byłam tam sama, chociaz w sumie nie wiem czy obecność kogoś przy mnie pomogłaby mi w tamtym momencie..
O stracie dowiedziałam się podczas rutynowej wizyty, na USG okazało się że serduszko nie bije 😔 nic nie przeczuwałam, nic też się niepokojącego nie działo, już można powiedzieć byłam spokojna bo pierwszy trymestr za mną a tu taki cios..
Było to w marcu 2021 roku, na ponowne starania zdecydowaliśmy się z mężem w sierpniu, byłam gotowa chociaż pełna strachu co będzie jak się uda, jak przetrwam tą ciążę no i czy ją donoszę, ponieważ nie znaliśmy przyczyny poronienia.
Po kilku cyklach w maju 2022 zobaczyłam 2 kreski, bałam się, czytałam dużo co mogło spowodować poronienie w książkowej ciąży już w 15 tygodniu i gdzieś wyczytałam że może coś z krzepnięciem krwi i tak sama z siebie postanowiłam zrobić badania mutacji na trombofilie. Wyszła mi nieprawidłowa mutacja pai homozygotyczyna, wiec mój lekarz prowadzący stwierdzil, że to mogło się przyczynić, choć nie musiało do poprzedniego poronienia i dostałam acard 150 i zastrzyki neoparin 0,4 a było to w okolicy 13 tygodnia dopiero, więc nie brałam tego od początku.
Co wizyta, póki nie poczułam ruchów chodzilam z ciężkim sercem, bojąc się znowu w ekranie USG zobaczyć to nieruchome ciałko 😞 lekarz znając moją historię, wizytę rozpoczynał od USG, a później rozmowa bo widział mój stres.
Dziś mam 5 miesięczną zdrową córeczkę, nie wiem czy zastrzyki i acard pomogły mi donosić tą ciążę.
Dla mnie ciąża nie była jednym wielkim stresem, cieszyłam się nią, były gorsze momenty oczywiście. To co się wydarzyło wraca do mnie do dziś, co jakiś czas powodując łzy i żal że musiałam to przezyć. Nie żałuję, że podjęłam ryzyko zachodząc w kolejną ciążę, ponieważ mam moje upragnione dzieciątko i Tobie autorko też tego życzę.
 
Do góry