Ja też straciłam ciążę w 15 tygodniu. Tak jak Tobie autorko to co się stało i pobyt w szpitalu sprawił, że moje serce pękło. Były to czasy okolocovidowe więc byłam tam sama, chociaz w sumie nie wiem czy obecność kogoś przy mnie pomogłaby mi w tamtym momencie..
O stracie dowiedziałam się podczas rutynowej wizyty, na USG okazało się że serduszko nie bije
nic nie przeczuwałam, nic też się niepokojącego nie działo, już można powiedzieć byłam spokojna bo pierwszy trymestr za mną a tu taki cios..
Było to w marcu 2021 roku, na ponowne starania zdecydowaliśmy się z mężem w sierpniu, byłam gotowa chociaż pełna strachu co będzie jak się uda, jak przetrwam tą ciążę no i czy ją donoszę, ponieważ nie znaliśmy przyczyny poronienia.
Po kilku cyklach w maju 2022 zobaczyłam 2 kreski, bałam się, czytałam dużo co mogło spowodować poronienie w książkowej ciąży już w 15 tygodniu i gdzieś wyczytałam że może coś z krzepnięciem krwi i tak sama z siebie postanowiłam zrobić badania mutacji na trombofilie. Wyszła mi nieprawidłowa mutacja pai homozygotyczyna, wiec mój lekarz prowadzący stwierdzil, że to mogło się przyczynić, choć nie musiało do poprzedniego poronienia i dostałam acard 150 i zastrzyki neoparin 0,4 a było to w okolicy 13 tygodnia dopiero, więc nie brałam tego od początku.
Co wizyta, póki nie poczułam ruchów chodzilam z ciężkim sercem, bojąc się znowu w ekranie USG zobaczyć to nieruchome ciałko
lekarz znając moją historię, wizytę rozpoczynał od USG, a później rozmowa bo widział mój stres.
Dziś mam 5 miesięczną zdrową córeczkę, nie wiem czy zastrzyki i acard pomogły mi donosić tą ciążę.
Dla mnie ciąża nie była jednym wielkim stresem, cieszyłam się nią, były gorsze momenty oczywiście. To co się wydarzyło wraca do mnie do dziś, co jakiś czas powodując łzy i żal że musiałam to przezyć. Nie żałuję, że podjęłam ryzyko zachodząc w kolejną ciążę, ponieważ mam moje upragnione dzieciątko i Tobie autorko też tego życzę.