Ło matko, piszecie i piszecie a ja jeszcze po wczorajszym dniu mega zakręcona jestem
Wielkie dzięki za kciuki, bo naprawdę się przydały
. Nie zdałam całości ale dwie trzecie egzaminu za mną. Został mi tylko placyk. Na placyku oblałam o ironio teorię, nawet nie zdążyłam wejść do samochodu. Płyny eksploatacyjne i światła omówiłam śpiewająco ale potem egzaminator zaczął mnie wypytywać o zasady przeprowadzania egzaminów praktycznych dla kandydatów na kierowców kat B, no i się wyłożyłam na linii ciągłej, wrrr. Powiedziałam, że jak się przejedzie przez linię, to można manewr powtórzyć drugi raz, a figa prawda, bo wtedy egzamin się przerywa, no i było pozamiatane.
Muszę jednak przyznać, że i tak jestem zadowolona, bo z 50-u osób zdających tylko 8 dotarło do ostatniego etapu w tym ja
a placyk zaliczyły tylko 4. Cały egzamin zdały więc tylko 4 osoby z 50-u! Podobno miesiąc temu zdawało 80 osób i przez teorię przeszło tylko 20, więc myślę, że i tak odniosłam sukces. Za miesiąc mam powtórkę i mam nadzieję, że tym razem zaliczę ten placyk. Mam sporo czasu żeby się obryć z przepisów egzaminacyjnych.
Tyle ode mnie, no chyba że jako ciekawostka M zapytał się mnie wczoraj kiedy mam dawać nogi na lampę - tłumacz - kiedy mam dni płodne. Ostatnio sprawiał wrażenie, że przeszła mu ochota na staranka ale widać oni rzeczywiście są z Marsa bo sprawiał inne wrażenie a myślał co innego.
No i muszę się pochwalić, że popełniłam obrazek na chrzciny dla dziewczynki. Jak odnajdę kabelek, to wrzucę fotkę, bo na miłość boską nie mogę tylko pisać o egzaminach.
Buziaki dla wszystkich i teraz już będę pojawiać się częściej