U mnie TSH wynosiło 2.89 po czym dwóch lekarzy stwierdziło, że nic mi nie jest i żebym się tym nie przejmowała. Ale pani ginekolog zaleciła obniżyć do 1.5 (staraliśmy się o dziecko) po czym musiałam zapisać się do kliniki leczącej tarczycę, tam zrobiłam USG prywatnie i jeszcze raz badanie krwi. Po czym usłyszałam, że mam Hashimoto, niedoczynność i dwa guzy. Trzy dni później dowiedziałam się, że jestem w ciąży. Wyniki TSH już wynosił 3.43 mimo, że dostałam w końcu tyroxyne. W 6 tygodniu ciąży poroniłam i po głębszej konsultacji z panią ginekolog najprawdopodobniej powodem poronienia była tarczyca (choć pewności na 100% nigdy nie ma) po czym musiałam zwiększyć dawkę tyroksyny i oczywiście dieta. Także jak widzisz u mnie początkowe TSH wynosiło 2.89 i też "niby" było w normie, a w rzeczywistości tarczyca wygląda bardzo źle. Dlatego zrób najlepiej USG i idź do dobrego lekarza. (Choć u Ciebie może byc oczywiście to na lepszym poziomie jak u mnie) zbadać zawsze warto.