Cześć,
fajnie że znalazłam takie miejsce...przyda się trochę wzajemnego wsparcia od mam w podobnej sytuacji
Mati ma obecnie już prawie 3,5 roku.... odkąd skończył 2 lata co chwilę sobie powtarzałam że się na pewno zaraz rozgada....nie rozgadał się do dzisiaj :-(
Chodzi do przedszkola pół roku...teraz będzie mieć przerwę wakacyjną i przechodzi z prywatnego do państwowego przedszkola...trochę się boję jaki to będzie miało na niego wpływ....ale mimo wszystko jestem dobrej myśli :-)
Cała akcja z lekarzami zaczęła się w listopadzie, najpierw trafiliśmy do poradni pedagogiczno-psychologicznej. Tutaj były na zmianę ciągle wizyty u logopedy i psychologa. Wszystkie bezwartościowe, dołujące i tak nie profesjonalne że mam ochotę tym kobietą urwać głowę. Przede wszystkim jestem zła z powodu zmarnowanego czasu. One zresztą do dzisiaj go diagnozują i nie wykonały z nim jeszcze ani jednego ćwiczenia!
Oczywiście nie siedziałam bezczynnie i szukałam pomocy prywatnie bo za państwowe pieniądze to człowiek może co najwyżej umrzeć.
Najważniejsze w tym wszystkim do znaleźć dobrego specjalistę logopedę który pokieruje rodziców...po pierwsze poda namiary na innych specjalistów którzy wykluczą różne możliwe opcje opóźnienia mowy u dziecka a następnie ułożą indywidualną drogę ćwiczeń. Każde dziecko trzeba podejść inaczej.
My mamy Panią Natalię...świetna młoda dziewczyna...trochę zakręcona, ale z nieograniczonymi pomysłami w swojej głowie. Widzę że robi wszystko co w jej mocy żeby nakłonić Mateusza do pracy. Przyjeżdża do nas do domu raz w tygodniu i pracuje z nim ok, 1,5 godziny.
Dzięki niej odbyliśmy już szereg innych wizyt, ale mamy już kategorycznie wykluczony autyzm, zaburzenia sensoryczne i niedosłuch. Z tym ostatnim to było najtrudniejsze do sprawdzenia bo właściwie w wieku 3 lat ciężko wykonać jakiekolwiek badanie które sprawdzi słuch u dziecka. (To które robi się u noworodków jest kompletnie nie wiarygodne).
Ćwiczenia z logopedką polegały najpierw na wywoływaniu samogłosek, potem podstawowych spółgłosek które są potrzebne do budowania najprostszych wyrazów. Następnie powtarzaliśmy sylaby. To wszystko prowadziło do tego żeby rozpocząc metodę nauki mówienia poprzec naukę czytania sylabami (Cieszyńska)
Jesteśmy obecnie na etapie że Mati powie pojedyńcze sylaby, ale nie potrafi złączyć ich w jeden wyraz. mówi tylko niektóre wyrazy jednosylabowe.
Mówi np. ser, ale "pić" jeszcze nigdy z jego ust nie usłyszałam.
Jak to w życiu bywa jeden dzień jest lepszy a inny gorszy...dzisiaj mam ten gorszy. Łapie mnie w tedy na zmianę smutek, złość i żal. Wiem że potrafi powiedzieć proste sylaby i potrafi ładnie wydawać odgłosy zwierząt, ale dzisiaj kompletnie NIC nie chciał powiedzieć...nawet że mucha robi bzzz. W takich chwilach ręce mi opadają. Najbardziej mnie złości w tym wszystkim to że mam wrażenie że albo mu na tym kompletnie nie zależy albo z premedytacją chce robić mi na złość. Mateusz ma charakter upartego osła do granic możliwośi. Baaaaaaaaaaardzo utrudnia nam to pracę. Ciężko cokolwiek od niego wyciągnąć.
Pojawił się wcześniej temat czy brak mowy u dziecka ma wpływ na przyjęcie do przedszkola. Nie MA !
Wręcz przeciwnie...przedszkolanka powinna zrobić wszystko żeby takiemu dziecku pomóc. Jemu jest dużo trudniej w przedszkolu. Mati sobie świetnie radzi, jest bardzo otwartym dzieckiem i to mu pomaga. Pokazuje dużo na migi i jakoś się dogaduje, ale problem pojawia się przy recytowaniu wierszyków, śpiewaniu piosenek, wszelkie występy z okazji świąt czy np, dnia matki, ojca, babci etc. Mati chodzi jeszcze w przedszkolu na zajęcia z logopedą, na rytmikę i logorytmikę.
Bardzo mnie dobijają "mamusie" które z ogromnych niedowierzaniem patrzą na moje dziecko i się zastanawiają jak to jest możliwe że takie duże dziecko jeszcze nie mówi, bo przecież ich synek zaczynal już jak miał 1,5 roku. Poczym zaczyna się cała litania "znawczyni mowy dziecka" co ja powinnam robić żeby on mówił...czyli min dużo mówić do dziecka i czytać....świetnie no tak jakbym tego nie wiedziała. Chyba każdy mówi do swojego dziecka. W takich chwilach czuję się jak totalny tępak albo wyrodna matka.
Druga grupa "znawczyń tematu" to mamusie które mówią Ci że nie masz się czym martwić. Ich dzieci doskonale mówią, o temacie brak pojęcia albo przecież lepiej znaja twoje dziekco niż ty sama i one wiedzą ze on zacznie mówić sam.
"Dziecko kiedyś się samo rozkręci z mówieniem" -
to najgrosza rada na świecie!
Dziecko może się rozkreci a może nie i nie ma na co czekać jeden przypadek na 1000 sam się otwiera...cała reszta dzieci zaczyna mówić dzięki ciężkiej pracy. Często są bardzo konkretne przyczyny opóźnienia mowy...im szybciej się to wyłapie i zacznie korygowac tym lepiej dla dziecka, nie ma co czekać aż się pogłębi przepaść miezy dzieckiem a resztą jego rówieśników.
Eeeeeeh no to się uzewnętrzniłam
mam nadzięję że pojawią się tu inne mamy które też muszą pomóc swojemu dziecku z mówieniem....bardzo przydałaby mi się kontakt z inną osobą która doskonale rozumie co się w takich chwilach przeżywa...jaki to jest stres o przyszłość dziecka.
Mam nadzieję, że będziemy się tutaj razem wspierać i wymieniać doświadczeniami oraz ćwiczeniami