Tak sobie zajrzałam do waszego wątku ... no i coś napiszę.
Melanie piszesz, że piersi strasznie ci się powiększyły. To normalne. jak byłam jeszcze w szpitalu po porodzie, musiałam trochę powalczyć za nim wytworzyła mi się odpowiednia ilość pokarmu. Na dodatek oczywiście sutki miałam poranione i bolące. Ale bardzo chciałam karmić naturalnie.
Na szczęście udało mi się, pamiętajcie o tym że dużo zależy od waszego nastawienia psychicznego (chcę karmić), to pomaga.
No i chyba w 3-4 dniu po porodzie z miseczki 75B, zrobiło mi się 80D! Wyglądałam lepiej niż Pamela! Mąż był pod wrażeniem! ;D To tzw. nawał pokarmu, który zawsze występuje po kilku dniach od porodu i trwa 2-3 dni.
Stosowałam okłady zimne (woreczek z kostkami lodu po każdym karmieniu), zimne liście kapusty mozna też przykładać. Trochę też odciągałam - ręcznie, no i zużywałam mnóstwo wkładek laktacyjnych.
Mamę wysłałam po większy biustonosz do karmienia niż miałam.
Ale wszystko po 2 dniach minęło. Oczywiście piersi są przez większe (rozmiar C), ale nie aż tak jak na początku!!
A co do bolących sutków, to fakt, jest to problem i to bolący, ja smarowałam kilka razy dziennie Bepanthen, mi bardzo pomagał. Ale najważniejsze: to mija, nawet nie wiem kiedy, myślę, że chyba po jakiś 2 tygodniach. Po prostu piersi muszą się przyzwyczaić do ciągłej eksploatacji!
Generalnie jak już wy się przyzwyczaicie do karmienia i piersi, to potem jest luzik.
Oprócz nocnych karmień (co nie jest fajne) to dzienne są jak chwile odpoczynku z książką, ja już kilka przeczytałam podczas karmień. Dlatego polecam karmienie na boku, na leżąco, można czytać i nie bolą plecy. Pod głowę i rękę poduszkę, dzieciaczek sobie leży, my też i jest fajnie.
Chociaż teraz to trudno mi czytać, bo mała strasznie się już rozgląda i intryguje ją książka za jej plecami i uderza w nią łapką ... ale to już inna historia.
Dziewczyny powodzonka w karmieniu, wkrótce przekonacie się, że to przyjemność, jak już się to opanuje!