Cześć wszystkim. Może tutaj nie na temat.. Ale muszę gdzieś się wygadać i otrzymać wsparcie..Jestem w związku od ponad 5 lat. Na początku było spoko , nawet rzadko się kłóciliśmy , zaczęliśmy mieszkać razem , wszystko naprawdę było ok. Ale może ja byłam ślepa tego nie wiem , ale jak już to za późno . Mamy 2 letnia córkę , ja mam 25 lat, on jest starszy o 13 lat.Ma działalność , powodzi mu się, na kasę nie narzekamy . Ja siedzę cały czas w domu z dzieckiem , mamy duży dom, ja od rana tylko gotuję, sprzątam, zajmuje się dzieckiem, wszystko co w domu j muszę robić sama . On nigdy nie odkurzy, nie wyrzuci pampersa z łazienki , no absolutnie od słowa nic nie zrobi bo to jest moja robota. Nie posprząta po sobie jak zje, nie zrobi pranie.. nic a nic. Zawsze mówi że on zarabia! A ja co .. ostatnio wywalczyłam żeby mi dawał tysiąca na moje potrzeby żebym nie prosiła na to czy tamto .. Czyli mam 1800 zł na miesiąc .. więcej nic. Kwiatów nawet mi na urodziny nie kupił choć zawsze mówię mu że chce kwiaty . Jego niema od rana do wieczora, rano jedzie załatwia jakieś swoje sprawy, później może się spotkać z kolegami,bądź idzie na piłkę pograć, na basen popływać, albo idzie na długi spacer kiedy ja już biorę córkę do kąpieli .. Czyli dba o swoje zdrowie fizyczne i psychiczne .. a ja co .. w domu rozrywam się między obowiązjawi i dzieckiem .. ja nie mam czasu by z dzieckiem się pobawić bo muszę cały czas coś robić ..ktoś mi powie “odpuść, nic się nie stanie jak nie posprząrazz czy nie ugotujesz” ale nie, stanie się bo jak się nagromadzi i tak nikt mi nie pomoże , nawet jak jestem z córką na placu zabaw to myślą cały czas o tym co jeszcze w domu muszę zrobić .. ja śpię odkąd urodziła się córka z córką w pokoju a on sam w pokoju bo on “musi się wyspać” .jak jest w domu a ja ogarniam po całym dniu on może siedzieć w telefonie , lub u góry na łóżku oglądać telewizor i nie pomoże nawet jak będzie słyszał że dziecko płacze a ja mam dużo roboty... przestałam walczyć o jakieś uczucia , bo on nie lubi się przytulać, całować tak po prostu, za rękę nigdy nie można było iść na dworze bo ludzi widzą i to dla niego źle .. teraz to już ja nie chce ani całować się ani nic.. jestem zmęczona . Kiedy próbuje podejmować rozmowę jakąkolwiek o związku ze coś jest nie tak n mi wmawia że u nas jest dobrze “a poparz na tego, na tamtego” . Jak dzwoni do niego jego matka to o I tylko obgadują kogoś i tyle . On uważa że większość facetów to są ćpuny , narkomany i że mam być szczęśliwa że trafiłam na niego bo “zobacz jacy wszyscy są” .. ciężko mi jest teraz bardzo bo chce chyba odejść, ale wiem, że nie poradzę sobie finansowo, ja praktycznie nie mam żadnego doświadczenia w pracach , dodam że nie mam na kogo zostawić dziecka nawet na godzinę bo jego rodzice nigdy nie zostaną bo starzy a i nie dałabym im po tym jak mnie traktują ale to oddzielna historia .. a moja rodzina jest daleko , bo.. jestem Ukrainką … i to też komplikuje sprawę bo córka jest Polką po ojcu .. ja wychodzi na to że nie mam zadnych praw.. nie wiem co mam zrobić … mam nawet nieraz myśli samobójcze ale nigdy tego nie zrobie bo żal mi mojego dziecka , ale ja będę całe życie się męczyć w tym związku.. bo ten związek już posypał się całkiem ..przepraszam że długi dziękuję że tutaj dotrwaliście … musiałam się wygadać..