reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Toksyczna tesciowa

A ja ugryzę z innej strony po pierwsze asertywność u Ciebie i poczucie własnej wartości na poziomie -10. Weszłaś w rolę ofiary w tym układzie i zapomniałaś o sobie - bo dziecko, bo mąż. Zadbaj o siebie, dziecku nic nie będzie przy tym jeśli wyjedziecie na kilka dni.
Nie rozumiem dlaczego tak kryjesz PRAWDĘ przed swoimi rodzicami. Chciałabyś by syn tak Ciebie kiedyś okłamywał? Serio chcesz by wierzyli że teściowa jest taka cudowna?
Zdejmij maski! Nie zabiją jej tylko będą Ciebie wspierać!
W moich oczach sama również powinnaś skorzystać z pomocy psychologa. Choćby po to by umieć stawiać granice i chronić siebie i syna, a także ratować małżeństwo które balansuje na cienkiej linii.
Nasunęło mi się... Czy teściowa lub mąż nie lubią sobie wypić np czasem wieczorem, czy w weekendy wina, piwka, naleweczki? Bo zachowania opisane w poście są silnie uzależnieniowe jak w rodzinie z takim problemem.
 
reklama
A dla mnie to ty jesteś po prostu głupia. Ktoś ci sra na głowę, a ty się jeszcze sama nadstawiasz. Myślisz ze twoje dziecko nie czuje, ze jesteś nieszczęśliwa? Możesz się wyprowadzić na czas budowania domu do rodziców, to ty szukasz wymówki żeby tego nie zrobić! Najwidoczniej nie zależy Ci na dobru dziecka, skoro siedzisz z nim u tej wariatki DOBROWOLNIE. Jak można się tak dawać wytłumacz mi? Nie masz żadnego obowiązku odwiedzania teściowej, spotykania się z nią. Męża tez musisz mieć niezłego, skoro pomimo tego, ze widzi, ze jego matka jest pieprznieta pozwala wam tam siedzieć z waszym dzieckiem. Do rodziców nie, wynajem nie. To nie proś o rady tylko siedź u tej wariatki. Matko jedyna, zero asertywności.
 
Będzie długo. Mieszkam z teściowa. Jest to człowiek bardzo egoistyczny i zawistny.. Ale od początku..
Pochodzimy z mężem z różnych części Polski. Kiedy zaczęliśmy planować wspólna przyszłość, to mąż mówił, że będziemy mieszkać w jego domu rodzinnym, z cudowna mama.. Że jest biedna wdową z sercem na dłoni.. Odwiedziliśmy się na początku w weekendy, mąż u mnie bywał częściej, bo wynajmowalam mieszkanie, było więcej prywatności(co później okazało się słowem kluczem). Żal mi jej było, bo straciła męża, została sama z malymi dziecmi i ten obrazek przysłanial przez jakis czas jej prawdziwe oblicze.. Kiedy zamieszkaliśmy że sobą kilka miesięcy przed ślubem zaczęło się istne eldorado.. Teściowa zaczęła zapraszać na nasz ślub swoich gości.. Później jeździć z nami z zaproszeniami.. Jak mowilam, że min sie to nie podoba, to symulowala zawał..Mąż tłumaczył to tak, że przecież jedzie odwiedzić rodzine, że to normalne.. Przemknęłam oko.. Pomimo tego, że ode mnie z rodziny na ślubie było 10 osób od męża 50,zaplacilismy po polowie..(teściowa nie dołożyła ani złotówki) Po ślubie "mamusia" pokazała na co tak naprawdę ja stać.. Pomimo tego, że dom do męża nie należy to spalacal przez całe swoje dorosłe życie100tys kredyt który matka wzięła na jego remont(ktory robili jej nieodpłatnie członkowie rodziny.. Tak samo jak płytki, itp dostała od właścicieli sklepu z armatura, bo przecież jest biedna kobieta...) więc co zrobiła z tymi pieniędzmi wie tylko ona. Poza tym w domu oplacalismy wszystko.. Od tego kredytu po ogrzewanie, gaz, wodę, śmieci, telewizje, internet. Mąż dodatkowo opłaca matce samochód(benzynę, ubezpieczenia i płaci za telefon). Teściowa ma bardzo wysoka emeryturę, ale poza prądem nie płaciła nic..a nam mimo wszystko też się nie przelwa.pracujemy na swoim i raz pieniądze są, raz nie ma..I tak przez dwa lata kłóciłam się z mężem, że tak naprawdę cała moja wypłata idzie na utrzymanie domu jego matki, w którym mogliśmy cokolwiek zrobić jak jaśnie pani wyraziła zgodę.A przy tym zaczęła traktowac mnie jak kupę g*wna..Nie mogłam mieć swoich firanek w oknach, bo w całym domu mają być jednakowe, nie mogłam przestawić mebli. I później zaczęła traktować mnie jak zero..Zaraz po ślubie potrafiła przychodzić do nas na piętro i wybierać z kosza na pranie rzeczy męża, bo ja przecież nie umiem uprac, jak sprzątałam w całym domu, to chodziła za mężem i mówiła, że u niej robię to niedokładnie.. I ona musi po mnie poprawiać. Jak przyjeżdżala rodzina męża to teściowa wysmiewala mnie że nie umiem pokroić nawet cebuli.. ( a np. Zrobił to mąż) generalnie robiła wszystko żeby mnie ośmieszyć jaka to jestem beznadziejna.. Przy stole zawsze wolała męża, a to nałóż wszystkim, a to pokroj.. Miałam wrażenie, że ma się za jego żonę, a ja jestem zbędnym dodatkiem w jej rodzinie.. Przy obiadkach zawsze mąż musiał jej wszystko podawać i nakładać.. Musieli też chociaż jedna rzecz z obiadu zjeść na pół.. 🤷‍♀️
Tłumaczyłam mężowi, że tak żyć nie chce.. Że nie możemy mieszkać w taki sposób, że nie mamy prywatności(oczywiście nie mamy na piętrze drzwi, żeby "mamusia" Mogła przyjść w każdej chwili.. ).tesciowa mojego Meza poza tym, że traktuje jak sponsora, to też on musi być na każde jej zawołanie, przesadzać z nią drzewka w ogrodzie, kosić trawę, kiedy ona każe, malować dom kiedy ona powie, i robić wszystko jak ona sobie zażyczy. Nawet mogliśmy jechać na wakacje wtedy kiedy jej pasowało(mamy psa, którego nie za każdym razem dało się zabrać...)
Udało mi się wkoncu meza namówić na budowę domu, jak czarno na białym pokazałam, że utrzymanie domu jego matki kosztuje nas więcej, niż wynioslaby nas rata naszego domu. Dzięki tej decyzji udało się mi zajść po 4 latach starań w upragnioną ciążę..bo gdyby nie to,to myślę,ze przez nią nie mielibyśmy dziecka. Kiedy na świecie pojawił się nasz Maluch wchodzi nam z butami jeszcze bardziej.. Od początku wtrącają się, że nie tak go karmię, a że czemu nie daje mu herbatke, a że czemu nie daje miesięcznemu niemowleciu witamin rozdrobnionych na łyżeczce.. A że za cienko ubieram, a to za grubo, a to że nie wystawiam na słońce, żeby się mały poopalal.. 🤷‍♀️a to nie umiem umyć, a to śpi z nami, a to nie tak nosze.. No wszystko źle.. Szczerze, do przeprowadzki zostało 2-3 miesiące.. A ja nie mogę już z nią wytrzymać nawet dnia.. Jak przychodzi do dziecka, to robi wszystko na złość..to wystawia do małego jezyk(3 miesiące ja prosiłam żeby tego nie robiła),to ciągnie go za nogi, to szarpie za uda..w ramach zabawy..widze, że mały tego nie lubi, ale jak ja prosze, żeby tak nie robiła, to zaczyna robić to że zdwojoną siłą z uśmiechem na ustach..)namiętnie pali kadzidla,ktore powodują, ze syn cały dzień kaszle(robi to bo wie, że ja kadzidla nie znoszę) jak jej tylko zwrócę uwagę, to dzwoni do swojej córeczki jaką to jestem niedobra, ze nie pozwalam się jej z dzieckiem bawić..ze ja próbuje izolować..
Ja już nie wiem, czy że mną jest coś nie tak? Czy po prostu mieszkam z potworem?
Nie mam się komu pożalić, bo jakby moi rodzice wiedzieli jak jest to rozpętali by piekło(chociaż widzę, że moja mama się domyśla), nie mam tu żadnych znajomych z którymi mogłabym pogadać.. (Jest to wieś, więc plotki szybko by się rozeszły) , a nie chce robić mężowi przykrosci..
Mąż przez te lata się zmienił..na.poczatku to ja byłam ta zła...ale poszedł do psychologa, spojrzał na sprawę z innej strony..chociaz ma jeszcze momenty załamania(jak teściowa zaczyna ściemniać że jest chora, że źle się czuje..szwagierka próbuje wmówić mężowi, że teściowa ma depresje bo się wyprowadzamy(coś w tym jest, bo straci swoją ofiarę, czyli mnie...), to jednak jest za mną i mnie w tym wszystkim wspiera..Ale jest mi mimo wszystko tak cholernie ciężko..Muszę jakoś te dwa miesiące wytrzymać... Tylko jak? 😫
Jest faktycznie toksyczna i dla ciebie o dla swojego syna. Wyprowadzisz się to odzyjesz. Staraj się odseparować ja na malsa od was. Musi sobie znalezc inne zajęcie, zająć się sobą, znalezc faceta, isc na kurs szydełkowania kurczę nie wiem niech robi co chce ale nie może zyc waszym zyciem. Tłumacz mężowi ze to nie jest normalne zachowanie matki. On nie jest nic jej winien. A ty jej słowami i uszczypliwościom się nie przejmuj. Zaraz się uwolnisz ale ustał zasady odwiedzic itp. To jest twoje życie masz prawo je przeżyć po swojemu i dziecko wychowywać po swojemu.
 
Będzie długo. Mieszkam z teściowa. Jest to człowiek bardzo egoistyczny i zawistny.. Ale od początku..
Pochodzimy z mężem z różnych części Polski. Kiedy zaczęliśmy planować wspólna przyszłość, to mąż mówił, że będziemy mieszkać w jego domu rodzinnym, z cudowna mama.. Że jest biedna wdową z sercem na dłoni.. Odwiedziliśmy się na początku w weekendy, mąż u mnie bywał częściej, bo wynajmowalam mieszkanie, było więcej prywatności(co później okazało się słowem kluczem). Żal mi jej było, bo straciła męża, została sama z malymi dziecmi i ten obrazek przysłanial przez jakis czas jej prawdziwe oblicze.. Kiedy zamieszkaliśmy że sobą kilka miesięcy przed ślubem zaczęło się istne eldorado.. Teściowa zaczęła zapraszać na nasz ślub swoich gości.. Później jeździć z nami z zaproszeniami.. Jak mowilam, że min sie to nie podoba, to symulowala zawał..Mąż tłumaczył to tak, że przecież jedzie odwiedzić rodzine, że to normalne.. Przemknęłam oko.. Pomimo tego, że ode mnie z rodziny na ślubie było 10 osób od męża 50,zaplacilismy po polowie..(teściowa nie dołożyła ani złotówki) Po ślubie "mamusia" pokazała na co tak naprawdę ja stać.. Pomimo tego, że dom do męża nie należy to spalacal przez całe swoje dorosłe życie100tys kredyt który matka wzięła na jego remont(ktory robili jej nieodpłatnie członkowie rodziny.. Tak samo jak płytki, itp dostała od właścicieli sklepu z armatura, bo przecież jest biedna kobieta...) więc co zrobiła z tymi pieniędzmi wie tylko ona. Poza tym w domu oplacalismy wszystko.. Od tego kredytu po ogrzewanie, gaz, wodę, śmieci, telewizje, internet. Mąż dodatkowo opłaca matce samochód(benzynę, ubezpieczenia i płaci za telefon). Teściowa ma bardzo wysoka emeryturę, ale poza prądem nie płaciła nic..a nam mimo wszystko też się nie przelwa.pracujemy na swoim i raz pieniądze są, raz nie ma..I tak przez dwa lata kłóciłam się z mężem, że tak naprawdę cała moja wypłata idzie na utrzymanie domu jego matki, w którym mogliśmy cokolwiek zrobić jak jaśnie pani wyraziła zgodę.A przy tym zaczęła traktowac mnie jak kupę g*wna..Nie mogłam mieć swoich firanek w oknach, bo w całym domu mają być jednakowe, nie mogłam przestawić mebli. I później zaczęła traktować mnie jak zero..Zaraz po ślubie potrafiła przychodzić do nas na piętro i wybierać z kosza na pranie rzeczy męża, bo ja przecież nie umiem uprac, jak sprzątałam w całym domu, to chodziła za mężem i mówiła, że u niej robię to niedokładnie.. I ona musi po mnie poprawiać. Jak przyjeżdżala rodzina męża to teściowa wysmiewala mnie że nie umiem pokroić nawet cebuli.. ( a np. Zrobił to mąż) generalnie robiła wszystko żeby mnie ośmieszyć jaka to jestem beznadziejna.. Przy stole zawsze wolała męża, a to nałóż wszystkim, a to pokroj.. Miałam wrażenie, że ma się za jego żonę, a ja jestem zbędnym dodatkiem w jej rodzinie.. Przy obiadkach zawsze mąż musiał jej wszystko podawać i nakładać.. Musieli też chociaż jedna rzecz z obiadu zjeść na pół.. 🤷‍♀️
Tłumaczyłam mężowi, że tak żyć nie chce.. Że nie możemy mieszkać w taki sposób, że nie mamy prywatności(oczywiście nie mamy na piętrze drzwi, żeby "mamusia" Mogła przyjść w każdej chwili.. ).tesciowa mojego Meza poza tym, że traktuje jak sponsora, to też on musi być na każde jej zawołanie, przesadzać z nią drzewka w ogrodzie, kosić trawę, kiedy ona każe, malować dom kiedy ona powie, i robić wszystko jak ona sobie zażyczy. Nawet mogliśmy jechać na wakacje wtedy kiedy jej pasowało(mamy psa, którego nie za każdym razem dało się zabrać...)
Udało mi się wkoncu meza namówić na budowę domu, jak czarno na białym pokazałam, że utrzymanie domu jego matki kosztuje nas więcej, niż wynioslaby nas rata naszego domu. Dzięki tej decyzji udało się mi zajść po 4 latach starań w upragnioną ciążę..bo gdyby nie to,to myślę,ze przez nią nie mielibyśmy dziecka. Kiedy na świecie pojawił się nasz Maluch wchodzi nam z butami jeszcze bardziej.. Od początku wtrącają się, że nie tak go karmię, a że czemu nie daje mu herbatke, a że czemu nie daje miesięcznemu niemowleciu witamin rozdrobnionych na łyżeczce.. A że za cienko ubieram, a to za grubo, a to że nie wystawiam na słońce, żeby się mały poopalal.. 🤷‍♀️a to nie umiem umyć, a to śpi z nami, a to nie tak nosze.. No wszystko źle.. Szczerze, do przeprowadzki zostało 2-3 miesiące.. A ja nie mogę już z nią wytrzymać nawet dnia.. Jak przychodzi do dziecka, to robi wszystko na złość..to wystawia do małego jezyk(3 miesiące ja prosiłam żeby tego nie robiła),to ciągnie go za nogi, to szarpie za uda..w ramach zabawy..widze, że mały tego nie lubi, ale jak ja prosze, żeby tak nie robiła, to zaczyna robić to że zdwojoną siłą z uśmiechem na ustach..)namiętnie pali kadzidla,ktore powodują, ze syn cały dzień kaszle(robi to bo wie, że ja kadzidla nie znoszę) jak jej tylko zwrócę uwagę, to dzwoni do swojej córeczki jaką to jestem niedobra, ze nie pozwalam się jej z dzieckiem bawić..ze ja próbuje izolować..
Ja już nie wiem, czy że mną jest coś nie tak? Czy po prostu mieszkam z potworem?
Nie mam się komu pożalić, bo jakby moi rodzice wiedzieli jak jest to rozpętali by piekło(chociaż widzę, że moja mama się domyśla), nie mam tu żadnych znajomych z którymi mogłabym pogadać.. (Jest to wieś, więc plotki szybko by się rozeszły) , a nie chce robić mężowi przykrosci..
Mąż przez te lata się zmienił..na.poczatku to ja byłam ta zła...ale poszedł do psychologa, spojrzał na sprawę z innej strony..chociaz ma jeszcze momenty załamania(jak teściowa zaczyna ściemniać że jest chora, że źle się czuje..szwagierka próbuje wmówić mężowi, że teściowa ma depresje bo się wyprowadzamy(coś w tym jest, bo straci swoją ofiarę, czyli mnie...), to jednak jest za mną i mnie w tym wszystkim wspiera..Ale jest mi mimo wszystko tak cholernie ciężko..Muszę jakoś te dwa miesiące wytrzymać... Tylko jak? 😫
Rozumiem co czujesz. Mieszkałam z teściową przez 8 lat. Dodatkowo była niepełnosprawna, więc wymagała mojej opieki. To był bardzo ciężki okres i z perspektywy czasu wiem, że zamieszkanie z nią to był największy błąd w moim życiu. Przez to sama zaczęłam się zmieniać w złośliwą małpę i z nią walczyłam 🙊 Wyprowadzka to najlepsze, co możesz zrobić. I od razu jak będziesz na swoim, postaw granice. A mąż... Nie każdy facet będzie na tyle dojrzały, żeby odciąć pepowinę. Jest między młotem, a kowadłem. Mamusia będzie go brała na litość, więc dla świętego spokoju jeszcze nie raz ulegnie. U nas też były akcje z wyzwaniem pogotowia w środku nocy bez powodu, byleby zwrócić na siebie uwagę. Ale musisz walczyć o autonomię swojej rodziny. Małymi kroczkami odcinaj tę kobietę od Waszego życia. Dasz radę! 😘
 
Do góry