Dziewczyny pomóżcie! Jestem tu nowa prosze o zrozumiałość...Otóż byłam u ginekologa na usg genetycznym(lekarz1) i ten stwierdził, zebym zrobiła test Pappa( mój lekarz(lekarz2) prowadzący nie robi usg) NT 2,5 NB +, CRL 60.8....zrozpaczona ze moja fasolka moze mieć jakaś chorobę 4 dni pózniej udałam sie do innego ginekologa (lekarz3), który rownież wykonał mi badanie usg NT 1,7 NB+, CRL 59.4. Lekarz(3) był przemiły i powiedział ze wyklucza jakakolwiek chorobę genetyczna, wszystko jest ok a ten test to tylko zabezpieczenie dla lekarzy w razie czego, ale on mi go nie zleca.. Dzisiaj na wizycie u mojego prowadzącego lekarz(2) nie wziął pod uwagę tego drugiego usg(z innej prywatnej placówki) tylko z tej placówki gdzie pracuje. "Ze skoro doktor wspomniał pani o teście być moze cos zauważył"...i znów żyje w stresie, ze moze cos być nie tak. Lekarz 1 jest małomówny, moje badanie genetyczne trwało 7 minut, zdjęcia mam takie jakby je kalkulatorem robił, zasiał we mnie tylko niepokój, na pytanie czy moze widać plec stwierdził "niby dziecko sie ustawia, ale na dwoje babka wróżyła". natomiast lekarz 3 miał super sprzęt, wszystko ładnie widać, wszystko mi wytlumaczyl, byłam u niego ok 20 minut...nie wiem co myślec, czy robić ten test....przepraszam, ze tak chaotycznie pisze ale nie wiem do kogo sie zwrócić...któremu lekarzowi zaufać...dodam ze lekarz1 na pierwszym usg stwierdził tylozgiecie macicy, a w dwa tygodnie pózniej nagle zrobiła sie przodozgieta...czy to jest rzetelny lekarz?
Pozdrawiam F.
Napisane na iPhone w aplikacji
Forum BabyBoom