- Status
- Zamknięty i nie można odpowiadać.
reklama
Aż chciało mi się płakać jak przeczytałam twój post. Nawet nie jestem sobie w stanie wyobrazić co czułaś. Uważam, że do każdej kobiety należy decyzja czy chce urodzić dziecko, u którego zdiagnozowano wady wrodzone i nie daje mu się szans na normalne życie poza łonem matki, czy woli przerwać ciążę. Trzeba zadać sobie pytanie co jest lepsze: czy przerwanie ciąży, czy donoszenie jej i patrzenie jak twoje dziecko powoli umiera....
Moja koleżanka, która jest pielęgniarką i pracuje za granicą na oddziale patologii noworodka opowiadała mi kiedyś o rodzicach, u których dziecka zdiagnozowano wytrzewienie (jelita były na zewnątrz ciała), deformację w obrębie twarzoczaszki i coś jeszcze nie pamiętam co. Lekarze mówili, że niewiele da się zrobić po porodzie i malec będzie żył krótko. Dali wybór terminacja czy donoszenie ciąży. Rodzice zdecydowali się na to drugie. Koleżanka mówi, że nigdy nie zapomni krzyku matki, która potem zemdlała, kiedy na oddziale zobaczyła pierwszy raz swoje dziecko! Malec podłączony do aparatury ze zdeformowaną twarzą i jelitami poza jamą brzuszną, który umiera. Trauma do końca życia.
Kaktus88 trzymaj się i mam nadzieję, że zajdziesz w kolejną ciążę i urodzisz zdrową dzidzię
Moja koleżanka, która jest pielęgniarką i pracuje za granicą na oddziale patologii noworodka opowiadała mi kiedyś o rodzicach, u których dziecka zdiagnozowano wytrzewienie (jelita były na zewnątrz ciała), deformację w obrębie twarzoczaszki i coś jeszcze nie pamiętam co. Lekarze mówili, że niewiele da się zrobić po porodzie i malec będzie żył krótko. Dali wybór terminacja czy donoszenie ciąży. Rodzice zdecydowali się na to drugie. Koleżanka mówi, że nigdy nie zapomni krzyku matki, która potem zemdlała, kiedy na oddziale zobaczyła pierwszy raz swoje dziecko! Malec podłączony do aparatury ze zdeformowaną twarzą i jelitami poza jamą brzuszną, który umiera. Trauma do końca życia.
Kaktus88 trzymaj się i mam nadzieję, że zajdziesz w kolejną ciążę i urodzisz zdrową dzidzię
Twój komentarz jest obrzydliwy i nie na miejscu.
Bardzo kochasz? Zabiłaś i mówisz, że kochasz?
Nie robilismy badan prenatalnych mimo, ze jestem wlasciwie na granicy wiekowej, ponizej 35 lat. Wiadomo, Mieliśmy takie prawo, ale skierowanie nas nie objęło. Zdecydowaliśmy, że na ten czas badań prenatalnych nie będziemy robić, poza tym ciaza dotąd rozwija się prawidłowo. Przez ostatnie 2 tygodnie chorowałam dosc ostro na polpasiec, brałam leki, boimy się o zdrowie maluszka.@Hosta a przepraszam ze spytam jeszcze, badania prenatalne robiliscie ? Wszystko ok ??
EvilDesiree
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 28 Kwiecień 2020
- Postów
- 2 076
Tak bardzo mi przykro kochana [emoji3590]Witajcie.
chcialabym opowiedziec o swojej histori. I znalezc kogos kto tez to przezywal. Dzisiaj mija rowne 2 tygodnie kiedy serduszko mojego Aniolka przestalo bic.
w 16 tygodniu ciazy dowiedzielismy sie ze nasze dziecko ma ogromny pecherz. Konsultacja w szpitalu, potwierdzila. Lekarz uswiadomil nas ze mozeto byc choroba niewydolnosc dolnych drog moczowych. Co 2 tygodnie kontrole. I było jakby lepiej ale dalej zle. Zrobili mi amniopunkcje. Ale juz w miedzy czasie nerki zaczely sie niszczyc. Po wyniku amniopunkcji lekarz dal nam pare % szans na normalne zycie dziecka. Jego plan wygladal : dziecko podlaczone do dializy przez min rok i 10-12h dziennie. Wiedzialam ze nie moge do tego dopuscic. Nie takiego zycia chcialam dla mojego Malenstwa.Podjelismy decyzje o zakonczeniu ciazy. 5.08 w 23 tygodniu mielismy ostatnie usg. Zobaczylismy nasze malenstwo ostatni raz w brzuchu.Dostalam tabletki na przerwanie ciazy. 7.08 zostal podany zatrzyk na zatrzymanie serduszka. I o 11.30 serduszko mojego Malenstwa przestalo bic. Zasnal na zawsze. Bez bolu i cierpienia. Potem juz rozpoczelo sie wywolywanie porodu.Silami natury. Nastepnego dnia urodzilam moje dziecko.Pozegnalismy sie z Nim na zawsze. Tak bardzo tesknie. Tak bardzo kocham. Mam nadzieje ze Nam to kiedys wybaczy. Nie potrafie sie z tym pogodzic.Ja wiem ze uchronilam go przed zlym , bolem i cierpieniem. Ale nie moge go przytulic. Nie kopie mnie w brzuch. Wiem ze duzo osob traci dzieci. Z wyboru lub nie. Jak sobie poradzic? Bardzo chcialabym juz byc w ciazy. Ale poki co trzeba poczekac na wygojenie sie wszystkiego. Pomozcie
Nikogo nie powinny spotykać takie tragedie.
Przytulam mocno [emoji3590]
EvilDesiree
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 28 Kwiecień 2020
- Postów
- 2 076
To nie jest Twój wątek. Odejdź jeśli nie potrafisz uszanować cudzej tragedii i decyzji.Falę pomyj wylewanych na mnie czas rozpocząć...
EvilDesiree
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 28 Kwiecień 2020
- Postów
- 2 076
Trzymam kciuki [emoji3590] będzie dobrze...musi być [emoji3059]Nie robilismy badan prenatalnych mimo, ze jestem wlasciwie na granicy wiekowej, ponizej 35 lat. Wiadomo, Mieliśmy takie prawo, ale skierowanie nas nie objęło. Zdecydowaliśmy, że na ten czas badań prenatalnych nie będziemy robić, poza tym ciaza dotąd rozwija się prawidłowo. Przez ostatnie 2 tygodnie chorowałam dosc ostro na polpasiec, brałam leki, boimy się o zdrowie maluszka.
Kaktus88
Początkująca w BB
- Dołączył(a)
- 20 Sierpień 2020
- Postów
- 27
@Hosta wszystko bedzie dobrze. To ze mialas infekcje nie znaczy ze twoj maluszek bedzie chory. Ja wiedzialam od 15 tyg 6 dnia. Ze cos jest nie tak. My mieszkamy w Holandi. Tu jest inna opieka. Tu nie chodzi sie do ginekologa tylko do poloznej. I mialam wizyty w 8tyg, 11 +1 dzien, a nastepna byla w 15+6. I nie wiem czy to nie byl blad. Czy ta przerwa 5tyg , nie byla wina. Zastanawiam sie ze gdyby moze byla wizyta w 13 tyg moze byloby cos widac. Moze mielibysmy wjecej czasu i lekarze w szpitalu zaproponowali cos. Ja wiem ze teraz moge tylko gdybac. Jedyny plus tej calej sytuacji. Lekarze ze szpitala i polozna zagwarantowali nam ze przy nastepnej ciazy bedzie wieksza i czestsza kontrola. Tylko czy musiala do takiego czegos dojsc zeby nastepna ciaza byla lepiej kontrolowana ?
Dziekuje Wam za te slowa pocieszenia ! To naprawde wazne !
Dziekuje Wam za te slowa pocieszenia ! To naprawde wazne !
Michalina93
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 26 Czerwiec 2020
- Postów
- 628
To byla najgorsza rzecz jaka musialam w zyciu zrobic. Tak bardzo Go kocham. Dlatego pozwolilam mu odejsc. Nie moglabym patrzec jak cierpi. A tak naprawde nie wiadomo czy przezyl do porodu. Jego nerki mialy po 2,3% funkcji . Do tego porodciagane i pogrubione moczowody ( ktore na usg nie powinny byc widoczne ) a pecherz byl tak zniszczony ze po lekkim wyproznieniu nie wracal juz do swojej postaci. Dziecko po ewentualnym porodzie by sie moczylo, bo by nie mialo czucia z pecherzem, i do tego byloby podlaczone do maszyn. Czy o to nam chodzi gdy widzimy 2 kreski na tescie ? Moze jestem egoistka. Ale moje dziecko nie mialoby startu zyciowego, tylko walke z cierpieniem.
reklama
Witaj.. Czytałam Twój post i płakałam.. Ja również straciłam dziecko.. W 20 tygodniu ciąży.. Przyczyną było bezwodzie.. Pękł mi pęcherz płodowy.. Nie dało się zrobić nic.. Dziecko było uciśnięte już przez macicę i praktycznie bez ruchu.. W tym dniu w którym się dowiedziałam że prawdopodobnie czeka mnie najgorsze poczułam pierwszy i ostatni raz ruchy maleństwa.. Musieli mi wywołać poród ponieważ była już oznaką zakażenia na lozysku i organizm walczył z jakąś infekcja.. Dokladnej przyczyny nie zdiagnozowano.. Na dodatek wykryto przepuklinę przeponowa na ostatnim USG u specjalisty która nie została potwierdzona w sekcji.. Lekarz mówi że dziwna historia.. Do końca nie wiem czy maleństwo było zdrowe czy chore.. Wiem co czujesz.. I kazdy kto nie przeżył podobnej tragedii nie wie i nie powinien się wypowiadać w zły sposób na ten temat.. To jest straszna trauma.. Ten poród.. Pogrzeb.. Widok małej trumienki.. Nigdy do tej pory nie czułam gorszego bólu i cierpienia..
Minęły 4 miesiące.. Niedługo powinnam urodzin mojego synka.. A jego już nie ma.. Nie potrafię odnaleźć obecnie nic pozytywnego w swoim życiu.. Nic mnie nie cieszy.. Nie potrafię patrzeć na swój brzuch który jest pusty.. Codziennie bije się z myślami co zrobiłam źle.. Dlaczego ja.. Codziennie zadaje sobie setki pytań.. Prawie codziennie płaczę.. Nie potrafię się cieszyć.. To było nasze pierwsze dziecko.. Wszystko mnie drażni denerwuje.. Ciągle mam pod górkę.. Jak widzę w pracy uśmiechniętych, radosnych ludzi bez problemów bądź z blachymi problemami mam po prostu nerwy że inni mają z górki a drudzy wiecznie pod górkę.. A gdy słucham głupich pocieszeń mam ochotę po prostu... te emocje są nie do opisania.. Więc nie przejmuj się tym co myślą inni.. I piszą inni skoro nawet w 1% nie wiedzą co to znaczy.. Jakie to jest trudne.. I ciężkie..
Minęły 4 miesiące.. Niedługo powinnam urodzin mojego synka.. A jego już nie ma.. Nie potrafię odnaleźć obecnie nic pozytywnego w swoim życiu.. Nic mnie nie cieszy.. Nie potrafię patrzeć na swój brzuch który jest pusty.. Codziennie bije się z myślami co zrobiłam źle.. Dlaczego ja.. Codziennie zadaje sobie setki pytań.. Prawie codziennie płaczę.. Nie potrafię się cieszyć.. To było nasze pierwsze dziecko.. Wszystko mnie drażni denerwuje.. Ciągle mam pod górkę.. Jak widzę w pracy uśmiechniętych, radosnych ludzi bez problemów bądź z blachymi problemami mam po prostu nerwy że inni mają z górki a drudzy wiecznie pod górkę.. A gdy słucham głupich pocieszeń mam ochotę po prostu... te emocje są nie do opisania.. Więc nie przejmuj się tym co myślą inni.. I piszą inni skoro nawet w 1% nie wiedzą co to znaczy.. Jakie to jest trudne.. I ciężkie..
- Status
- Zamknięty i nie można odpowiadać.
Podziel się: