reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Szymon, 24tc-siłacz mój najdroższy.....

wiolunia82

Fanka BB :)
Dołączył(a)
26 Kwiecień 2008
Postów
719
Miasto
w łódzkim
Witam. Nie sądziłam, że znajdę się na tej stronie, choćby dlatego,że termin porodu miałam na 17 lipca, a mój szkrab pośpieszył się o całe 3,5m-ca... Jestem strasznie zagubiona dlatego chcę opisać moją sytuację, może będzie lżej...choć trochę. W 21tc nagle odpłynęły mi wody, było to dla mnie na tyle dziwne, że pierwszą ciążę przeszłam bez żadnych problemów...no ale stało się, a potem wszystko działo się szybko...szpital, lekarze kiwający tylko głowami, bezradnie rozkładali ręce, że w tak wczesnej ciąży nie da się uratować dziecka, ale... Przetrzymali mnie do 24tc, gdy zaczeły się skurcze, szybka decyzja o przewiezieniu mnie do szpitala specjalistycznegoa tam 3 dni i konieczna cesarka. To co działo sie w mojej głowie w tym czasie jest nie do opisania! Wielki strach i jeszcze większa bezradność. Mały urodził się z wagą 700g i 6 pkt Appgar, od razu inkubator i wspomaganie respiratora. Od paru dni dostaje mleczko i na szczęście przyswaja je, jego stan oceniają na stabilny, przeszedł żółtaczkę i ma lekki szmer nad serduszkiem, choć twierdzą że leki działają i ten szmer się zmniejsza. Najgorsze jest dla mnie to że czytając wasze historie, wiem iż jego stan może się diametralnie zmienić na gorszy, nie znam jeszcze tych wszystkich pojęć medycznych, które występują u naszych maleństw, ale myślę że tutaj dowiem się wszystkiego. Do tego fakt, że nie mogę byc non stop przy nim, mieszkam w innym mieście i mam 3-letniego synka w domu, sprawia że psychicznie czuję się jeszcze gorzej, a wyrzuty sumienia są ogromne. Wierzę, a przynajmniej staram się, że uda się mu i wszystkim innym wcześniaczkom, przecież ktoś kto napisał im ten "scenariusz" nie zrobił tego po to, by zaraz go skończyć... Pozdrawiam.
 
reklama
Wiem co czujesz,byłam w podobnej sytuacji...Mojego Szymonka na początku przewiezli do szpitala oddalonego o 130 km,do tego tez miałam 3,5-letniego synka w domu więc nie mogłam byc przy Szymku kiedy tylko chciałam i to było najgorsze....Czułam sie zle psychicznie i tez miałam ogromne wyrzuty sumienia.Bałam się,ze od nas odejdzie jak mnie nie bedzie przy nim.Nie chce nawet tego wspominac co czułam wtedy bo to wszystko we mnie jest jeszcze bardzo świeże mimo,ze Szymon za miesiac kończy roczek.W momentach kryzysowych dziewczyny z forum bardzo pomagały mi jakos to przetrwac.Kiedys w to nie wierzyłam,ale teraz moge Ci napisac,ze nasze dzieciaczki mimo,że są tak malutkie i kruche są bardzo silne i mają ogromna siłę walki!Wierzę,ze Twój Szymon bedzie kolejnym wczesniaczkiem na tym forum,który pokona wszystkie problemy i bedzie zdrowym,slicznym chłopcem!Tego Ci bardzo zyczę i trzymam kciuki za Was!!!;-)
 
Mój synek też urodził się maleńki 720 gram, jutro skończy 5 miesięcy.W szpitalu spędziliśmy 3,5 miesiąca to był bardzo trudny czas w naszym życiu i nie wiem czy kiedyś uda nam się o tym zapomnieć.Mamy cudownego malucha który teraz grzecznie śpi w swoim łóżeczku.Musisz wierzyć że kiedyś zabierzesz Szymonka do domu ale jeszcze trochę to potrwa, być bardzo cierpliwa i nie wolno ci się załamywać.
Ja w szpitalu byłam co dzień, żyłam chyba w jakimś transie bo wracałam zasypiałam i nic więcej nie robiłam ale ty masz jeszcze malucha w domu w który też potrzebuje mamy.
Może uda ci się być u Szymona co drugi dzień u nas tak robiły mamy z daleka a my mamy na miejscu zawsze wysyłałyśmy im sms z informacją co działo się u dzidziusia tego dnia kiedy one nie mogły przyjechać.Czytaj bajki,rozmawiaj,dotykaj trzymaj za rączkę ale nigdy nie płacz bo maluszek wszystko czuje.Jak daleko od twojego miasta leży Szymonek?
 
Trzymam kciuki za Szymonka.Doskonale Cię rozumię ja też nie mogłam być z moim Wiktorkiem cały czas bo w domu dwójka dzieci...pamiętam jakie miałam wyrzuty sama do siebie co ze mnie za matka itp... nie da się być w dwóch miejscach ale nie martw się będzie dobrze...będziesz tulić swoje maleństwo jak przyjdzie do domku życzę Ci z całego serca!!!!Dużo sił i wiary!!!duzo zdrówka dla Szymonka!!!!
 
Dziękuję dziewczyny za tak dużo ciepłych słów, człowiek rośnie w siłę, dziś jadę do małego, nie jest tak tragicznie daleko bo 60km, ale w tygodniu muszę kombinować by pojechać, bo mąż w delegacji, rodzice w pracy, a prosić kogoś o opiekę nad starszym synkiem....są ludzie i ludziska. Mam nadzieję, że usłyszę tylko dobre wiadomości o stanie małego, choć muszę przyznać, że każde wejście na neonatologię, przyprawia mnie o panicznych strach. Również trzymam kciuki za inne maleństwa, pozdrawiam i do kolejnego pisania:)
 
Witaj dzielna mamusiu!!! Czasami tak bywa ze te nasze pociechy chca juz w tej chwili byc z nami i nic na to nie poradzimy.Moja Juleczka tez sie pospieszyla bo urodzila sie w 35 tygodniu-wiem,to duzo pozniej niz Twoj silacz,ale trzeba byc dzielnym!!! Julcia wazyla 1920 gr a spadla jeszcze do 1800-nieprzewidywalny jest wtedy lek Rodzicow o taka mala istotke,ktora lezy w tym "pudle" i nie wie co sie dzieje.Ale przede wszystkim MY Rodzice dajemy tym szkrabom sile przetrwania. Dzielna i silna mama to silne dziecko. Tak jak Ty nie mialam pojecia co mowia do mnie lekarze tym swoim zawilym jezykiem. Ale oni wiedza co robia i trzeba im zaufac-chociaz sie tego bardzo boimy. Wyrzutami sumienia sie nie martw bo kazdy je ma. Ja mialam straszne bo nie moglam mojej Julci odciagac swojego mleka-biore sterydy i inne silne leki bo choruje na stawy i oczy. Wiec te wszystkie teksty lekarzy ze na moim mleku to dziecko szybciej doszloby do siebie strasznie mnie dolowaly!!! Ale Juleczka byla i jest dzielna-na sztucznym mleku-daje BEBILON-tak sie odchowala ze ma sile za pieciu. Na pewno z Twoim synusiem tez bedzie dobrze tylko musisz w to wierzyc i nie tracic nadzieji. Jestes dzielna mamusia i tak trzymaj. POZDRAWIAM:-)
 
Trzymam kciuki za Szymonka na pewno nie potrafię zrozumieć tego co wy mamusie tak skrajnych wcześniaków bo nigdy nie przeżyłam tego co wy ale trzymam kciuki za was i wszystkie inne malutkie istotki. Wierzę że ich chęć do życia zwycięży ;-)
 
reklama
Dlaczego z każdą złą wiadomością nadzieja maleje???????????? Szymon dostał infekcję, drugi antybiotyk nie pomaga, myślą nad transfuzją krwi, a on taki malutki....Dlaczego Bóg nas tak boleśnie doświadcza? NAS WSZYSTKICH - ponoć dobrych ludzi, jestem ciekawa gdzie jest moja granica? Patrząc na starszego synka, wiara wraca, że Szymonek też da radę. Jesteśmy tak słabi, a zarazem tak silni......
 
Do góry