G
guest-1714079215
Gość
Bzdura. Ustosunkuję się po kolei.Nie rozumiem tez tego jadu i oceniania…
Dziewczyna jest w rozsypce, chyba zdaje sobie sprawę ze jest w beznadziejnej sytuacji i nie chce pogorszyć warunków życia dzieciom które już ma…
Nie prosi o kase, nie prosi o rzeczy tylko pisze w akcie desperacji…
A Wy oceniacie i ubliżacie…
myslec sobie można o czyimś zachowaniu co się chce ale po co kopac leżącego?
I bardzo polecam „nie oceniać nikogo jeśli nie chodziło się w jego butach”…
Dziewczyno dużo przeszłaś, dajesz rade i z kolejnym dzieckiem tez dasz!!
Jednym dzieciom rodzice mogą zapewnić więcej materialnych rzeczy innym mniej… zawsze tak było i tak będzie…
Udaj się do OIKu porozmawiaj z psychologiem, doradza zawodowym….
Udaj się do MOPSu zapytaj jak będzie wyglądała Twoja sytuacja po urodzeniu kolejnego dziecka…gdzie możesz szukać pomocy…
A co do córki to nic nie stoi na przeszkodzie żeby objąć ja opieka kilku fundacji…
Pomysł tez czy nie ma jakiegoś rodzaju pracy który moglabys wykonywac przed urodzeniem dzicka? Niebwiem w jak dużym miescie mieszkasz…ale tak wpada mi do glowy…
Jakieś lekkie sprzątanie mieszkań? Wyprowadzanie psow?
Zawsze to pare groszy do budzetu…
Nie prosi o kasę, tylko o pomoc? Dostała od razu na samym początku kilka rodzajów pomocy, jestem pewna, że gdyby odezwała się do którejś na priv, to dostałaby dalsze informacje.
Nie chodziłam nigdy w butach kogoś, kto nie mając środków ani miejsca stałego meldunku, zachodzi w ciążę, to fakt. Urodziłam pierwsze dziecko w wieku 33 lat, bo dopiero wtedy mogłam sobie na to pozwolić. Seks zaczęłam uprawiać mając niespełna 18 lat. Raz zażyłam pigułkę po, zużyłam wagon prezerwatyw, kilka opakowań pigułek anty i kilka plastrów. Miałam masę, masę okazji zajść w ciążę, bo delikatnie mówiąc, lubiłam seks, także na raz, czasem z nieznajomym. A tu proszę, dzieci tylko chciane. Niechcianych nie będzie, bo była wazektomia.
Jednym rodzice dają mniej, innym więcej. Oczywiście. Ja kupuję większość rzeczy w Pepco, wielbię ten sklep, a są mamy, które kupują najwyżej w Zarze, reszta ciuszków ze sklepów, gdzie body kosztuje 250 zł. Ale mamy dach nad głową, wszyscy tu jesteśmy zameldowani, nigdy nie mieliśmy problemu za co kupić jedzenie, nigdy nie spóźniliśmy się z opłatą rachunków. Zarabiamy zwyczajnie, ani mało, ani dużo. Poszliśmy po prostu w myślenie i kontrolę swojego życia, a nie "hulaj dusza, piekła nie ma". My tu mówimy o kobiecie, która nie ma na życie, nie ma meldunku nawet, ma za to niepełnosprawne dziecko i na ojca liczyć nie może.
Dalej powtarzasz to, co zostało powiedziane, oferty pomocy i ogarnięcia sytuacji. Myślisz, że mało jest na świecie kobiet, które zostały z niczym? Korzystają właśnie z tych rozwiązań, dwoją się i troją i robią co mogą, żeby dać dzieciom co można. Ciśnie mi się znowu to, co tak oburzyło niektóre panie. Może gdyby energię potrzebną na seks zużyła na latanie od urzędu do fundacji, to byłoby inaczej.
Naiwna jesteś, wybacz.