reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Szukam pocieszenia i porad

Dołączył(a)
28 Marzec 2023
Postów
7
Witam w kwietniu miałam transfer ale niestety poroniłam dość szybko w tym samym czasie bratowa oznajmiła że jest w ciąży w 6 miesiącu. Nic po niej nie było widać ukrywali się z tym co mnie dotknęło bo ja ze swoich problemów się jej zwierzyłam. Kiedy okazało się że poroniłam nie mogłam znieść myśli że oni mogą mieć dziecko a my się staramy i nic. Wczoraj bratowa miała cesarkę i jestem totalnie rozbita. Nie potrafię się cieszyć ich szczęściem nie pokazuje tego mężowi ale jestem załamana. Sama myśl mnie dobija że oni mieli takie szczęście a my mimo dobrych wyników mamy pod górkę. W przyszłym tygodniu podchodzę do kolejnego transferu. Nikt o tym nie wie bo nie chciałam żeby się pytali i co będzie coś czy nie. I tak za chwilę rodzina będzie mówiła że czas na nas. Macie jakieś porady jak sobie z tym radzić? Bo prawda jest taka że im zazdroszczę od kiedy się dowiedziałam. Nawet się długo nie starali a my 3 lata i 2 poronienia. Mam wrażenie że jestem zła kobietą jeżeli zazdroszczę innym i nie potrafię się cieszyć kogoś szczęściem bo nikomu nie życzę żeby się zmagał z niepłodnością.
 
reklama
Tylko z drugiej strony nie wiesz, czy oni także nie mieli problemów, tylko nie chcą o tym mówić. Z jakiejś przyczyny nie mówili długo o ciąży... Wiele kobiet milczy na ten temat swoich doświadczeń, bo jest to dla nich zbyt bolesny temat.

Naprawdę szkoda czasu na zazdrość. Powiedz także bratu/bratowej jaka jest sytuacja, bo warto byś miała w nich wsparcie. Przede wszystkim ustal sobie plan działania, by mieć cel, ale także alternatywę w razie niepowodzenia.
 
Witam w kwietniu miałam transfer ale niestety poroniłam dość szybko w tym samym czasie bratowa oznajmiła że jest w ciąży w 6 miesiącu. Nic po niej nie było widać ukrywali się z tym co mnie dotknęło bo ja ze swoich problemów się jej zwierzyłam. Kiedy okazało się że poroniłam nie mogłam znieść myśli że oni mogą mieć dziecko a my się staramy i nic. Wczoraj bratowa miała cesarkę i jestem totalnie rozbita. Nie potrafię się cieszyć ich szczęściem nie pokazuje tego mężowi ale jestem załamana. Sama myśl mnie dobija że oni mieli takie szczęście a my mimo dobrych wyników mamy pod górkę. W przyszłym tygodniu podchodzę do kolejnego transferu. Nikt o tym nie wie bo nie chciałam żeby się pytali i co będzie coś czy nie. I tak za chwilę rodzina będzie mówiła że czas na nas. Macie jakieś porady jak sobie z tym radzić? Bo prawda jest taka że im zazdroszczę od kiedy się dowiedziałam. Nawet się długo nie starali a my 3 lata i 2 poronienia. Mam wrażenie że jestem zła kobietą jeżeli zazdroszczę innym i nie potrafię się cieszyć kogoś szczęściem bo nikomu nie życzę żeby się zmagał z niepłodnością.
To są normalne uczucia i nie myśl o sobie źle. To nie jest zła zazdrość raczej rozgoryczenie i niestety trudno sobie z tym poradzić. Nie chce dywagować ale może nic nie mówili o ciąży bo widzieli jak Ty się starasz i ile Cię to kosztuje i nie chcieli Ci robić przykrości.
Miałam podobna sytuacje do Ciebie, tez starałam się o dziecko i mnie normalnie krew i rozpacz zalewała jak w rodzinie laski i moje koleżanki zachodziły w ciąże jedna po drugiej a ja starałam się kilka lat i w tym miałam 2 nieudane cykle in vitro.
Zawsze jest nadzieja tym bardziej ze jesteście zdrowi. Ja po prawie 5 latach starań zaszłam w ciąże naturalnie tuż przed rozpoczęciem 3 cyklu in vitro. Szok i niedowierzanie ale zdarza się i tak i nie jestem odosobnionym przypadkiem a już myślałam że mi to nie pisane.
Głowa do góry i próbujcie dalej.
Pogadajcie też z mężem/partnerem jak by to jednak było jakby dziecko się nie pojawiło. My z mężem stwierdziliśmy ze tak długo jesteśmy razem i się nie nudzimy że dalibyśmy radę, po prostu byśmy się skupili na podróżach i zwiedzaniu świata zamiast na dziecku. To dużo pomaga mieć w głowę alternatywę i wizje ze na dziecku świat się nie kończy. Przynajmniej mi pomogło.
Trzymam za Ciebie kciuki. Nie martw się za dużo i przyj do przodu 😍
 
Doskonale wiem co czujesz. Sama poroniłam w kwietniu swoją pierwszą ciążę. Staraliśmy się pół roku. Badania, witaminy, ja całkowicie się ograniczałam z kawą i innymi rzeczami. Gdy się udało, szczęście trwało niecały miesiąc i wylądowałam w szpitalu. Poronienie. Po powrocie ze szpitala nie wychodziłam z pokoju. Jedynie szłam do łazienki. Siostra miała pretensje że tak się zachowuje. Po czym jak zaczęłam jakoś funkcjonować dostałam od niej SMS: u mnie już po tym najgorszym czasie więc mogę Ci powiedzieć. Jestem w ciąży.
Wpadłam wtedy w totalna histerię.. pytałam dlaczego ona będzie mieć kolejne a ja musiałam poronić. Dlaczego jej się urodzi skoro ja ograniczałam alkohol a ona potrafiła pić dzień w dzień piwo a w sobotę wódkę i piwo. Na dodatek nie mogłam zrozumieć jej pretensji o moje zachowanie gdy ona sama już była wtedy w ciąży. Od tego czasu nie mogę z nią rozmawiać. Teraz znowu nam się udało, chce poczekać aż będzie wiadomo, że wszystko jest dobrze, żeby móc z nią jakoś rozmawiać. Choć mam do niej ogromny żal. Twoje emocje są normalne. Zazdrość ludzka rzecz. Trzymam kciuki żeby się Wam udało. ❤️
 
Ale to są normalne uczucia. My z mężem staraliśmy się kilka lat i nic. W końcu zostałam zdiagnozowana ale to w niczym nie pomogło. Dalej nic. W końcu zaszłam w ciążę ale niestety poroniłam w 6 tc. Kuzynka męża wyszła w międzyczasie za mąż i stwierdzila,że wtedy i wtedy zajdzie w ciążę. I jak powiedziała tak było. Zazdrościłam jej strasznie. Do tego stopnia,że całkowicie zerwałam z nią kontakt a jak już urodziła to nawet na zdjęcia nie chciałam patrzeć. A jak słyszeliśmy opowieści i jej synku to wychodziłam z pokoju. I mimo,że w końcu udało nam się i mamy córkę to jednak niesmak mam cały czas i kontaktu zero.
 
Urywam kontakt z każdą znajomą, która zachodzi w ciążę, rodzina czy nie. Od razu wypad ze znajomych.
Równocześnie ze mną starała się moja była już koleżanka. Ja poroniłam a ona nie. Ja poszłam na usg zobaczyć serduszko a zobaczyłam trupa. Ona poszła i serce jak dzwon, zaczęła płakać że nie chce już być w ciąży bo jest jej niedobrze i nie może biegać. Nienawidzę jej. Nie chce mieć z nią nigdy więcej nic wspólnego. Życie jest cholernie niesprawiedliwe :(
 
Sznur. Sznur. Sznur.
Zdajesz sobie sprawę z tego, że zapewne wśrod znajomych masz kilka kobiet, które poroniły? Może one nienawidzą Ciebie? Albo znienawidzą jak zajdziesz w ciążę?
Potrzebujesz terapii bo zniszczysz sama siebie. Świat idzie dalej.

Gdyby za każdym razem jak ktoś poroni, wszystkie koleżanki wstrzymywały się z ciążami, to już dawno byśmy wyginęli. Niestety statystyka jest taka, że większośc kobiet spotka się z poronieniem.

A że koleżanka narzekała? Miała do tego pełne prawo. Wrzuc mnie do ignorowanych, ale tez tak mialam. Mdłości dają popalić.
 
reklama
przypominam że mówimy o kobiecie, która powiedziała że nie chce ciąży drugiej kobiecie, która właśnie swoją straciła. Wiesz do czego ona ma prawo? Zgnić z dala ode mnie. Oddałabym życie aby czuć te mdłości co ona. Nie szanuje tego co dostała od losu, nie zasłużyła na dobro.
Ale to moje zdanie i naprawdę nikt nie musi się z nim zgadzać.
 
Do góry