reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Szpitale dziecięce

to my tez sie podzielimy doswiadczeniem. jak Bartus mial 3 tygodnie trafilismy na zbiorowy oddzial dzieciecy do szpitala w Rybniku - Orzepowicach. MASAKRA ! lekarka prowadzaca jakas niemrawa, cicha, przestraszona.. ordynator na wizycie traktowal matki jak meble, a moje dziecko spisal na straty, chociaz synek byl leczony na bakterie w moczu, co chyba generalnie zyciu zagrazac nie powinno.. mial tez spora niedowage, wiec kazali mi monitorowac dobowe karmienie i bez przerwy malego wazyc. zaraz po przyjeciu podlaczyli mi dziecko na 5 godzin pod kroplowke z glukoza. lekarze to porazka, pielegniarki caly czas ogladaly telewizje i mialy nie konczaca sie imprezke. smialy sie, kawkowaly i klachaly tak glosno, ze spac sie nie dalo. szok ! warunki na sali w miare, lozko z czysta posciela dla matki, lozeczko dla dziecka, mala lazieneczka z waga i miejscem do mycia maluszka, przewijak, komoda ip. ale ciepla woda to rzadkosc, pobyt dla karmiacych za darmo, wyzywienie we wlasnym zakresie. jedna toaleta przedpotopowa na caly oddzial. okazalo sie ze maly mial baaaaaaaaaardzo mocno przekroczone normy prob watrobowych, ale nikt sie tym nie zainteresowal i po kuracji antybiotykowej bakterie w moczu zniknely a my wocilismy do domu.
w 4 miesiacu zycia trafilismy do GCZD w Ligocie na oddzial gastroenter. z zapaleniem watroby. na przyjecie i lozko czekalismy wieki albo i dluzej. poznym popoludniem jakims cudem nas przyjeto i moglismy sie wprowadzic do klitki z dwoma lozeczkami i lazienka, a wlasciwie toaleta, bo lazienka z prysznicami byla jedna na caly oddzial, bez zamkniecia, z kartka: zajete / wolne powieszona na gwozdziu (serio!). mozliwosc wykupienia obiadow, lodowka, aneks kuchenny itp. ok. mozna byc przy dziecki cala dobe, czasami proponuja lozka polowe, mnie sie trafil fotel rozkladany na ktorym pozwolono mi spac z synkiem (przy wypisie okazalo sie, ze regulamin tego zabrania ale niekt nie robil nam problemow w tym temacie). tyle warunki bo lekarze i pielegniarki to wygrana na loterii. niesamowici ludzie i specjalisci. przebadali mi dziecko od a do z. bylismy na konsultacji chyba u kazdego specjalisty. jak maly nagle mega zagoraczkowal byla blyskawiczna reakcja lekarza, pobranie krwi i wyniki po 10 minutach. dziekuje Bogu ze moj synek mial tak niesamowita opieke. dla rodzicow przebywanie tam to meczarnia, ale fachowosc kadry to rekompensuje. pozdrawiamy !
 
reklama
ja niestety nie moge powiedzieć o szpitalu nic dobrego.Lekarze jedno wielkie zero,nie wiedza nic.trzeba błagac o badania.antek miał ostanio 40 stopni biegunkę wysypkę zrobili mi krew i mocz i dali antybiotyk mimo ze nic nie wykazało zeby podawać.Stwierdziłam na obchodzie ze to moze 3 dniówka jak ma wysypkę ? a teperatura przeszła? a Ci ze nie ze lepiej sie znaja i trzeba podawać 2 razy dziennie zastrzyki.Antek dostawał zastrzyki az sie zachodził a po 3 dniach stwierdzili że miałam racje i nie trzeba bylo dziecko katowac.Do pielegniarek nie mam nic bo fajne babki (na poczatku były niemiłe) ale juz pare razy antek tam lezał wiec jakoś szła rozmowa.Pozatym antek nauczyl sie w 6 miesiacu lezenia na brzuchu w spaniu to kazali mi stac cala noc przy dziecku na zmiane z kolezanka która tez przyjechala do szpitala z synkiem .

przy zapaleniu płuc tez trafił do szpitala.był 7 dni leczony w domu ale stan sie pogarszał dziecko sie dusiło,dostał skierowanie do szpitala a lekarka z pediatri "po co on nam tu??przeciez leczon w domu był??to dolecz go i juz" w szpitalu stwierdzili mu silne rozległe zapalenie gł€c, zagrazajace zyciu bo pare razy sie dusił . antybiotyku mu nie zmienili.stan dziecka sie pogarszal ,przestał sie budzić , nic nie jadl,ciagle miał 40 stopni dopiero jak przyszła starsza lekarka to jej opowiedziałam oo wzystkim.Ona odrazu lek zmienila,zrobiła badania krwi ponownie itp dziecko na 2 dzień juz hasało na łózzku.bo to logiczne jak dziecko 2 tygodnie bierze antybiotyk a stan jest coraz gorszy ze antybiotyk nie działa,nawet dziecko by sie domysliło a tam lekarze nic.dopiero jak jakas taka staruszka przyszła koło 70 lat to zadziałala i pozmieniała
 
Do góry