reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Szpitale dziecięce

no ja znowu wybieram sie do szpitala do CZD w wawie.
nikita masz racje ale np. na neurologi to rozumiem bo czesto oni sami nie wiedza wiecej niz rodzic albo nie powiedza dopuki nie beda miec pewnosci!
ale tak na dobra sprawe to malo informacji przekazyja lekarz powinien wyczrpujaco powidziec co dolega jak z tym postepowac kiedy sie kontrolowac i wogule wszystko zeby rodzic juz nie musial pytan zadawac!!!!!!!
 
reklama
Może z neurologicznymi sprawami to faktycznie inna sytuacja, ale ja miałam na myśli na przykład taki fakt - mój synuś wraca na salę po operacji, odwożą go pielęgniarki, które przekazują mi łóżeczko z dzieckiem, rzucają w powietrze, że dziecko ma nie chodzić i się zmywają.... no i nie wiem - jest na jakichś lekach, kiedy mogę go nakarmić, co się dalej będzie działo, jak traktować opatrunek.... żeby się dowiedzieć czegokolwiek muszę sama zasuwać do pielęgniary i o wszystko się wypytywać. Jak zaczepiam lekarza, żeby mi powiedział jak dalej sprawa będzie wyglądać, to macha ręką, że przy wypisie się wszystkiego dowiem.... czy nie mam prawa wiedzieć już, przecież to moje dziecko i bardzo mnie to interesuje, a wypis dopiero za kilka dni... generalnie zauważyłam we wszystkich szpitalach ,w których byłam, że (mimo dobrej opierki lekarskiej, na fachowość nie narzekam) nawet jak jest obchód, to lekarze zachowują się przeważnie tak, jakby mamy nie było - pogadają między sobą, czasem spytają, jak się maluch czuje i dowidzenia nawet nie powiedzą. Jak chcesz się czegoś dowiedzieć, to musisz ganiać za lekarzem cały dzień, aż w końcu stwierdzi, że może znajdzie chwilę na rozmowę.... tak chyba nie powinno być...

ale się pożaliłam ;)

pozdrawiam
nikita
 
Ja mogę się wypowiedzieć o szpitalu w Grodzisku, od czasu naszego pobytu minęło już 2 miesiące, dzisiaj mi wszystko wróciło bo wreszcie wypis przysłali.
Ten pobyt to była jedna wielka TRAGEDIA.
Szpital nowiutki, ładny,  kadra młoda,więc wydawało się że powinno być ludzko.
Pierwsza porażka, siostry nie potrafiły dziecku kroplówki założyć, całego go pokóły a on z bólu zaczął przytomność tracić, co gorsze siostry (4) były tak zajęte wkuwaniem że wogóle nie patrzyły co się z dzieckiem dzieje, jak zaczęłam krzyczeć to mu tlen i ktg podłączyły a mnie na korytarz wywaliły że panikuję. A wieczorem mieliśmy powtórkę bo po 2 kroplówkach malutkiemu noga spuchła jak bania i musieli mu w innym miejscu kroplówkę założyć.
Druga porażka niby było napisane że dla rodziców są łóżka polowe, koce itp, a jak mąż poszedł poprosić o coś to niczego nie było, w końcu musiał jechać mi z domu przywieźć, nie było to łatwe bo wylądowaliśmy w szpitalu w te największe mrozy, a droga przez las, ślisko jak @#$%, samochód na gaz gasł co chwila.
Za pobyt rodzica płaci się 10zł za dobę, ale matki karmiące nie płacą, tyle z tego  ::).
Trzecia porażka nie powiedzieli mi co dawać mu jeść, więc był na cycu, lekarz w karcie zapisał mu 3 posiłki ale do mnie to nie dotarło, dopiero jak wyczerpana po 3 dobach poszłam poprosić lekarza że moze powinien coś synek jeść po za cycem bo ja już sił nie mam, to się okazało że te 3 posiłki były przepisane, a siostry wogóle nie zamawiały posiłków, fakt spytały się na początku czy daję modyfikowne czy karmię i napisały gdzieś tam ze dziecko jest na moim wyżywieniu, tylko nikt mnie nie poinformował  :mad:, a dziecko miało rota wirusa nie wiedziałam co powinno jeść.
Wogóle wyglądało jakby personel ze sobą nie rozmawiał, bo co 15 minut przychodził ktoś inny i zadawał te same pytania.
Jakby nie mogli jakiejś karty prowadzić czy co  :mad:, a ordynator oddziału najbardziej się o grzejniki martwiła.
Synek miał biegunkę i wymioty, nie nadażałam z przebieraniem, a jak poprosiłam o drugie prześcieradło do łóżeczka to mi powiedzieli żebym tak ciągle nie prosiła bo oni nie mają aż tyle prześcieradeł  :mad:.
A przez problemy z dojazdem miałam ogranczona ilość ubranek i musiałam je prać, 2 razy powiesiłam na kaloryferze żeby szybciej wyschło a ordynator że jej grzejniki zardzewieją, stan zdrowia synka wogóle jej nie interesował.
Co do warunków to leżeliśmy sami w izolatce, wcale tego sobie nie chwalę, bo nie miałam z kim dziecka zostawić jak chciałam np. do toalety a synek był tak przerażony  że wszędzie musiałam go ze sobą zabierać.
Wypuścili nas z silną biegunką, lekarz prowadząca powiedziała że wypis pocztą przyśle, i wysłała owszem po 2 miesiącach i kilku ponagleniach  :mad:. Z wypisu wychodzi że w szpitalu byliśmy 2 dni dłużej ??? sama nie wiem co o tym myśleć.
To tylko część tego co przeżyliśmy w tym szpitalu  :mad:
Ja się teraz 2 razy zastanowię zanim zgodzę się na hospitalizację.
 
O rany, przeczytałam i włos mi się zjerzyl na głowie, toż to horror istny. Biedna ta Twoja dziecian J@gódko, mam nadzieję, że nie będziecie musieli już tam wracać....całe szczęście ,że nie mieszkam w Grodzisku....

pozdrawiam
nikita
 
Ja niestety tez mam bójne doświadczenia z pobytów w szpitalach, ale moje są bardzo pozytywne.
NIekłańska
Alergologia 10 dni z 4 miesięcznym, szczególne względy, żeby sie dziecko nie zakaziło od nowoprzybyłych - wtedy panowało ogolne zapalenie oskrzeli i cały odział miał tylko takie przypadki. wszelkie sugestie i pytanie bezproblemowo docierały do odpowiednich osób - w obie strony, bez względu czy był lekarz prowadzący czy tylko dyżurny. Pielęgniarki i salowe OK.
Chirurgia - dwa zabegi ostrzyknięcia defluksem pod narkozą moczowodów - czyli 2 x po 3 doby, raz 1 doba obserwacja. Na hasło ciężarna od razu lepsze warunki. Jak dziecko miało większe łózko nikt nie powiedział słowa jak się razem z nim spalo. Dziecko miało zapewnione wyżywienie - mój maruda nie narzekał na jakość. Szpital czysty, dobrze zaopatrzony bufet 7 dni w tygodniu czynny - można kupic jedzenie dla rodzica.
Personel super. Anielska cierpliwość do dzieci przy wszelkich nie miłych zabiegach.

Zakaźny na Wolskiej
7 dni - antybiotyk dożylny. Personel super. Ze względu na utrudnienia w przemieszczaniu się - przeróżne choroby zakaźne ??? O0 ::) pelna informacja o tym czego nie wolno a co wolno. Wszelkie info o stanie zdrowia dziecka przekazywane natychmiast, wręcz informowanie dlaczego jescze dłużej brak info. Czysto. Można mieć swoją polowkę lub coś do spania. Nikt nie ma nic przeciwko polozeniu sie z dzieckiem w nocy w jednym łóżku. Łóżko tylko dla mam karmiących za darmo. Gorzej z jedzeniam, ale kanapki, serki i picie w kiosku na terenie szpitala było dostępne.

Akademia Medyczna na Oczki oddział Urologii - chirurgia
2 dni ze spaniem w domu. Lekarze rewelacja. Pielęgniarki, salowe, anestezjolog - dno. Traktowanie trzylatka jak doroslego - kilkułóżkowy oddzial dziecięcy przy oddziale dla dorosłych. Dzięki pani anestezjolog niewile brakowało, żebym znalazła sie na patalogii , bo byłam w zaawansowanej ciąży a ta darła sie na mnie, że nie dopilnowałam leku jaki pielęgniarki miały dac dziecku przed narkozą!!! Odrywali płaczącego dzieciaka od ojca już na sali operacyjnej i potem dziwii się, że się w trakcie 10 min !!!! zabiegu zachłysnął się! Na sali pooperacyjnej jakaś wariatka darła sie na wszystkich pacjentów po zabiegach jak zgłaszali jakies dolegliwości. Na mnie darła sie, że moje dziecko płacze i nie może sie uspokoić :mad:. Koszmar!! Na szczęście po kilku godzinach byliśmy już w domu.

Ja mam podejście czysto zadaniowe do pobytu w szpitalu - na szczęście żadne z dzieci nie było w stanie krytycznym - i inne dzieci staram sie traktować jak swoje. Zabawiam, pomagam tam gdzie sobie nie radzą, sama staram sie wyciągac matki na rozmowy - wtedy łatwiej razem ten czas przetrwać, staram sie współpracować z pielęgniarkami. To nie po to, żeby się chwalić, ale jak one dwie zostają - czasem jedna, bo druga zachorowała! - na cały oddział, to koszmar. wiem od nich, że bardzo sobie takie gesty cenią i wtedy mają tez zupełnie inne nastawienie do rodziców. Na tym korzystaje w efekcie nasze kochane pociechy.
 
Drogie mamy nie polecam szpitalu przy ul.szaserów.Opieka fatalna,w zimie zimno na sali,kaloryfery nie grzeją.Strasznie.Teraz właśnie leżę z dwuletnim synem w tym szpitalu za to ze poprosiłam o umorzenie opłaty za pobyt rodzica przy dziecku to zostałam wraz z dzieckiem przeniesiona na sale o bardzo niskim standardzie i nie grzeją kaloryfery.Szok
 
Witam
Chciałam się właśnie dowiedzieć jak jest w Centrum Zdrowia Matki Polki w lodzi na oddziale gastroenterologii?Jakie są sale,czy mama z dzieckiem ma jakiś swój kącik czy są sale wieloosobowe i jak z płatnościami ewentualnie wygląda no i oczywiście jaki jest personel?
Proszę napiszcie mi bo obawiam się że moja córa tam trafi i chciałabym się jakoś przygotować.
 
Widzę, że chyba każdy szpital ma swoje dobre i złe strony.
Ja leżałam z synem własnie na Saszerów, ale to było dobre kilka lat temu. Leżeliśmy na sepsę i wspominam wszystko bardzo dobrze. Mieliśmy izolatkę, ja miałam swoje łóżko. Jedzenie tylko dla dziecka, ale na dole był barek gdzie można było coś kopić. Pielęgniarki wspominam bardzo dobrze, za to lekarka prowadząca szkoda słów,musiałam na siłę informacje wyciągać. Dobrze, ze przełożona pielęgniarek zawsze wszystko mi powiedziała.
Do szpitala na Kopernika trafiłam z dzieckiem, które w przychodni na ostrym dyżurze miało rozpoznaną sepsę. Tak w skrócie to czekaliśmy kilka godzin na badanie (oczywiście pielęgniarka wiedziała z czym przyjechaliśmy), po czym pani doktór stwierdziła, że przesadzamy. Dopiero jak pielęgniarce powiedziałam, że jestem z kontaktu z sepsą i dwie osoby z mojego otoczenia już zmarły na sepse (z pracy)to stwierdzili, że i tak nie mają izolatki. Wogóle to nikt mi nie chciał wierzyć, dopiero łaskawie pielęgniarka zadzwoniła do dyzurnego lekarza warszawy i sprawdziła czy mówię prawdę, o tym, że u mnie w pracy jest kwarantanna. Skończyło sie tym, iż szpital na Saszerów nas przyjął. Lekarka czekała już w wejściu na nas, odrazu badania i leki - dla dziecka i dla mnie.
Teraz jestem po tygodniowym pobycie w szpitalu w Otwocku (I oddział płucno gruźliczy) i do tej pory nie wierzę, ze taki szpital istnieje. Warunki fatalne - wczesny Gierek. Nie powiem, bo ciepło było, a nawet za ciepło. Jedzenie tylko dla dziecka, ale można za 12 zł wykupić całodzienne wyżywienie dla siebie, tylko, ze lepiej chyba nic nie jeść niż jeść to co dają. Mama za 10 za noc dostanie polówkę, poduszkę i koc. Mozna ją rozłożyć po 22ej do 6ej rano. Tak więc to jest plus, tylko, ze sale sa małe i jak wpakują troje dzieci do sali to ledwo na łózka dzieci starcza miejsca, nie mówiąc o polówkach. Do tego pełno kurzu. Moja córcia wstawała codziennie pogryziona, lekarka stwierdziła, ze to "pajączki" ją gryzą. Co do informacji to totalna masakra, nic nie mówią, nie wiadomo jakie badania będą robić. Tylko przełożona pielęgniarek jest naprawdę super, powie wszystko i jak co to się lekarki wypyta i spojrzy w wyniki badań.
 
Mamy kolejne doświadczenie szpitalne.
Szpital w Warszawie na ul. Działdowskiej. Klinika Gastrologii. Po prostu SZOK. Do tej pory nie wierzę, ze taki szpital i tacy lekarze istnieją. Wszyscy mili, mówią dokładnie co dziecku jest i co dalej, mówią co będą robić. Szpital czysty, na oddziale dziennym pełno książeczek, zabawek, klocków lego i kredek, do tego mega telewizor z programem Mini Mini. Lekarze młodzi i może dlatego tak jest. Super podejście do dziecka. Nawet mojej małej tłumaczyli co teraz jej będą robić, tylko w taki fajny sposób.
 
reklama
Podpisuję się pod postem Mamusisynusia w szpitalu na Działdowskiej leczymy się od urodzenia kilka razy leżeliśmy na oddziale i nie mogę nic zarzucić temu szpitalowi lekarze zawsze wyczerpująco odpowiadają na pytania rozmawiają nie tylko z rodzicem ale i z dzieckiem potrafią je zająć tak aby badanie było dla niego jak najmniej stresujące sale czyste możliwość bycia z dzieckiem 24h jedyny minus to brak łóżek dla rodziców ale zawsze jakiś leżak we własnym zakresie się zmieści ;-)
 
Do góry