Ja rodziłam we wrześniu 2023, ale ponoć od tego czasu już się sporo zmieniło
Przyszłam z nastawianiem, że zzo nie jest dostępne - młoda położna przed badaniem ginekologicznym powiedziała, że jak chcę zzo to żebym teraz poprosiła lekarza, bo staraka się załatwiać, ale lekarze za to odpowiadaja a nie one. Nie poprosiłam z nastawienia i stresu a podobno właśnie od września zaczęli podawać (dużo zmienił reportaż w tv w wakacje, w którym pokazano Toruń jako miejsce bez dostępu do znieczulenia).
Rodziłam w sali 1 i nie było tam drabinek czy innego "kącika" do aktywności podczas porodu, więc większość czasu spędziłam stojąc przy łóżku i kręcąc biodrami. Była piłka w łazience, ale już w domu przy skurczach odkryłam, że z pilka było mi tylko gorzej. Gdy byłam zmęczona jedna z położnych namówiła mnie żebym się położyła na łóżku i odpoczęła... Potem już z niego nie wstałam, bo skurcze mnie tak poskladaly
Miałam podłączona oxy żeby przyspieszyć poród, z perspektywy czasu myślę, że zgoda na oxy była błędem. Żeby przyspieszyć poród bardziej przebili mi też pęcherz płodowy co spowodowało spadek tętna dziecka i natychmiastowa cesarkę pod narkoza.
Zlali mojego partnera, który na czas "badania" (przebicia pęcherza) został poproszony o wyjście do toalety. W międzyczasie wydarzyła się cała akcja z cesarką i tylko przez drzwi słyszał, że coś się stało. Gdy ucichło wyszedł i położna się słowem nie odezwała co się stało, czy ja żyję, czy dziecko żyje, tylko poprosiła o spakowanie moich rzeczy (salowe już zaczęły sprzątać sale). Przywieźli mu synka na kangurowanie. Trwało to ok. 40 min, jak wyjeżdżałam z sali to położyli mi dziecko na klatce, zrobili kilka zdjęć we trójkę i zawiezli na oddział a on poszedł do domu.
Pobyt w szpitalu już po cesarce wspominam bardzo dobrze. Pionizacja była spoko, położna pomogła mi się ogarnąć, powiedziała, że jak mi się kręci w głowie to żebym chwilę zaczekała i zrobiła wszystko w swoim tempie. Położne były bardzo pomocne, pomagały z przestawianiem dzieci, była konsultacja z fizjo a jednocześnie był spokój. Byłam na sali z drugą dziewczyna po cesarce zaraz nad wejściem na izbę - 3 łóżka i własną łazienką (w innych salach były łazienki dzielone z drugą salą). Nie czułam potrzeby by ktoś pomagał mi przy pielęgnacji dziecka, lecz gdy czegoś nie wiedziałam mogłam bez problemu zapytać położna czy pediatrę na obchodzie. Gdy chciałam skorzystać z łazienki to koleżanka zerkała na dziecko. Jedyne co mi przeszkadzało to niesamowity upał + pocenie się po porodzie. Umordowalam się też na płynnej diecie - kaszka manna na śniadanie, obiad i kolację
Ogólnie byłam bardzo zadowolona z opieki i na porodówce i na oddziale poporodowym. Jedyne co mi się nie podobało to właśnie to zlanie partnera i niestety traumatyczny dla mnie przebieg porodu