reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Szpital Rydygiera w Toruniu - opinie

reklama
Ja rodziłam we wrześniu 2023, ale ponoć od tego czasu już się sporo zmieniło :D

Przyszłam z nastawianiem, że zzo nie jest dostępne - młoda położna przed badaniem ginekologicznym powiedziała, że jak chcę zzo to żebym teraz poprosiła lekarza, bo staraka się załatwiać, ale lekarze za to odpowiadaja a nie one. Nie poprosiłam z nastawienia i stresu a podobno właśnie od września zaczęli podawać (dużo zmienił reportaż w tv w wakacje, w którym pokazano Toruń jako miejsce bez dostępu do znieczulenia).

Rodziłam w sali 1 i nie było tam drabinek czy innego "kącika" do aktywności podczas porodu, więc większość czasu spędziłam stojąc przy łóżku i kręcąc biodrami. Była piłka w łazience, ale już w domu przy skurczach odkryłam, że z pilka było mi tylko gorzej. Gdy byłam zmęczona jedna z położnych namówiła mnie żebym się położyła na łóżku i odpoczęła... Potem już z niego nie wstałam, bo skurcze mnie tak poskladaly 🙈

Miałam podłączona oxy żeby przyspieszyć poród, z perspektywy czasu myślę, że zgoda na oxy była błędem. Żeby przyspieszyć poród bardziej przebili mi też pęcherz płodowy co spowodowało spadek tętna dziecka i natychmiastowa cesarkę pod narkoza.
Zlali mojego partnera, który na czas "badania" (przebicia pęcherza) został poproszony o wyjście do toalety. W międzyczasie wydarzyła się cała akcja z cesarką i tylko przez drzwi słyszał, że coś się stało. Gdy ucichło wyszedł i położna się słowem nie odezwała co się stało, czy ja żyję, czy dziecko żyje, tylko poprosiła o spakowanie moich rzeczy (salowe już zaczęły sprzątać sale). Przywieźli mu synka na kangurowanie. Trwało to ok. 40 min, jak wyjeżdżałam z sali to położyli mi dziecko na klatce, zrobili kilka zdjęć we trójkę i zawiezli na oddział a on poszedł do domu.

Pobyt w szpitalu już po cesarce wspominam bardzo dobrze. Pionizacja była spoko, położna pomogła mi się ogarnąć, powiedziała, że jak mi się kręci w głowie to żebym chwilę zaczekała i zrobiła wszystko w swoim tempie. Położne były bardzo pomocne, pomagały z przestawianiem dzieci, była konsultacja z fizjo a jednocześnie był spokój. Byłam na sali z drugą dziewczyna po cesarce zaraz nad wejściem na izbę - 3 łóżka i własną łazienką (w innych salach były łazienki dzielone z drugą salą). Nie czułam potrzeby by ktoś pomagał mi przy pielęgnacji dziecka, lecz gdy czegoś nie wiedziałam mogłam bez problemu zapytać położna czy pediatrę na obchodzie. Gdy chciałam skorzystać z łazienki to koleżanka zerkała na dziecko. Jedyne co mi przeszkadzało to niesamowity upał + pocenie się po porodzie. Umordowalam się też na płynnej diecie - kaszka manna na śniadanie, obiad i kolację 😅

Ogólnie byłam bardzo zadowolona z opieki i na porodówce i na oddziale poporodowym. Jedyne co mi się nie podobało to właśnie to zlanie partnera i niestety traumatyczny dla mnie przebieg porodu
 
Ja rodziłam we wrześniu 2023, ale ponoć od tego czasu już się sporo zmieniło :D

Przyszłam z nastawianiem, że zzo nie jest dostępne - młoda położna przed badaniem ginekologicznym powiedziała, że jak chcę zzo to żebym teraz poprosiła lekarza, bo staraka się załatwiać, ale lekarze za to odpowiadaja a nie one. Nie poprosiłam z nastawienia i stresu a podobno właśnie od września zaczęli podawać (dużo zmienił reportaż w tv w wakacje, w którym pokazano Toruń jako miejsce bez dostępu do znieczulenia).

Rodziłam w sali 1 i nie było tam drabinek czy innego "kącika" do aktywności podczas porodu, więc większość czasu spędziłam stojąc przy łóżku i kręcąc biodrami. Była piłka w łazience, ale już w domu przy skurczach odkryłam, że z pilka było mi tylko gorzej. Gdy byłam zmęczona jedna z położnych namówiła mnie żebym się położyła na łóżku i odpoczęła... Potem już z niego nie wstałam, bo skurcze mnie tak poskladaly 🙈

Miałam podłączona oxy żeby przyspieszyć poród, z perspektywy czasu myślę, że zgoda na oxy była błędem. Żeby przyspieszyć poród bardziej przebili mi też pęcherz płodowy co spowodowało spadek tętna dziecka i natychmiastowa cesarkę pod narkoza.
Zlali mojego partnera, który na czas "badania" (przebicia pęcherza) został poproszony o wyjście do toalety. W międzyczasie wydarzyła się cała akcja z cesarką i tylko przez drzwi słyszał, że coś się stało. Gdy ucichło wyszedł i położna się słowem nie odezwała co się stało, czy ja żyję, czy dziecko żyje, tylko poprosiła o spakowanie moich rzeczy (salowe już zaczęły sprzątać sale). Przywieźli mu synka na kangurowanie. Trwało to ok. 40 min, jak wyjeżdżałam z sali to położyli mi dziecko na klatce, zrobili kilka zdjęć we trójkę i zawiezli na oddział a on poszedł do domu.

Pobyt w szpitalu już po cesarce wspominam bardzo dobrze. Pionizacja była spoko, położna pomogła mi się ogarnąć, powiedziała, że jak mi się kręci w głowie to żebym chwilę zaczekała i zrobiła wszystko w swoim tempie. Położne były bardzo pomocne, pomagały z przestawianiem dzieci, była konsultacja z fizjo a jednocześnie był spokój. Byłam na sali z drugą dziewczyna po cesarce zaraz nad wejściem na izbę - 3 łóżka i własną łazienką (w innych salach były łazienki dzielone z drugą salą). Nie czułam potrzeby by ktoś pomagał mi przy pielęgnacji dziecka, lecz gdy czegoś nie wiedziałam mogłam bez problemu zapytać położna czy pediatrę na obchodzie. Gdy chciałam skorzystać z łazienki to koleżanka zerkała na dziecko. Jedyne co mi przeszkadzało to niesamowity upał + pocenie się po porodzie. Umordowalam się też na płynnej diecie - kaszka manna na śniadanie, obiad i kolację 😅

Ogólnie byłam bardzo zadowolona z opieki i na porodówce i na oddziale poporodowym. Jedyne co mi się nie podobało to właśnie to zlanie partnera i niestety traumatyczny dla mnie przebieg porodu
A na jakim etapie miałaś przebijany pęcherz? I od razu spadło tętno? U mnie w listopadzie 22 było to już jak przyjechałam niemal ostatniej chwili, było prawie pełne rozwarcie, ale wody nie odeszly. Wtedy miałam przebity pęcherz. I na sam koniec tętno zaczęło spadać i musiałam szybko wypychać...
 
A na jakim etapie miałaś przebijany pęcherz? I od razu spadło tętno? U mnie w listopadzie 22 było to już jak przyjechałam niemal ostatniej chwili, było prawie pełne rozwarcie, ale wody nie odeszly. Wtedy miałam przebity pęcherz. I na sam koniec tętno zaczęło spadać i musiałam szybko wypychać...

U mnie było podobnie - wody zaczęły się sączyć jak wysiadłam z auta pod szpitalem, ale nie odeszły całkowicie. Lekarz stwierdził, że pęcherz jest bardzo napięty i i trzeba przebić żeby poszło dalej. Już po fakcie wykąpałam jak mówił do położnej, że jak mnie badał to było 8/9cm, wg niej było mniej. I szczerze dokładnie nie pamiętam, bo to było jak w filmie wszystko - po przebiciu chlusniecie wód i ostry ból taki, że aż się posikalam dodatkowo, kojarzę, że doktor chciał mnie zbadać drugi raz a ja nie chciałam, bo tak bolało i pamiętam, że nagle dźwięk bicia serca dziecka na ktg się urwał i zaczął dzwonić alarm - mam wrażenie, że to wszystko wydarzyło się na raz 🙈 ale byłam też trochę na haju z bólu i od gazu rozweselającego 🥴
 
Ja rodziłam tam niedawno😁. Wcześniej leżałam na patologii ciąży i tam nie miałam żadnych zastrzeżeń. Zarówno w połowie ciąży w pierwszej części oddziału, jak i pod koniec już w tej drugiej dla zaawansowanych przed rozwiązaniem złego słowa nie mogę powiedziec. Położne w porządku, lekarze ok.
Na porodówce też trafiłam na super położną, bez niej nie dałabym rady. Jakaś młoda ale złota kobieta. Przy porodzie był dr Koch. Także w porządku facet. To był mój pierwszy poród. Ogólnie to była szybka akcja bo wody odeszły mi na patologii także mnie wywozili odrazu na salę porodową. Dostałam gaz bo się pytali czy coś chce a już miałam rozwarcie około 9 i pod koniec chyba oxy bo mi skurcze malały i wywnioskowałam tak z wypisu. To było takie szaleństwo i taka adrenalina że do końca nie ogarniam co tam się działo 🤪
A odnośnie sali już po porodzie.. no to tu raczej dobrze nie będę wspominać. Trafiłam wg na beznadziejna dziewczynę która mnie tylko dobijała swoimi "mądrościami" bo sobie nie radziłam bo dziecko płakało. Jakby wszyscy wszystko odrazu wiedzieli .. jeszcze to moje pierwsze dziecko i wg, także stres itp itd. Położne to chyba jakieś średnie trafiłam, zwłaszcza w nocy. Jedna kobieta była bardzo pomocna. Położna z powołania. Jako jedyna próbowała mi pomóc jak laktacja mi nie szła. Dziecko nie chciało jeść bo był problem z przystawieniem do piersi. Reszta to była zaganiana i odnosiłam wrażenie że mam sobie sama radzić bo one mają dużo pracy. Ja nie czułam wsparcia gdy nie umiałam się odnaleźć w nowej sytuacji. Nastawienie głównie na kp nawet jak nie idzie i dziecko płacze z głodu. W końcu się któraś zlitowała i dali mi mm. Także w sumie czekałam aż stamtąd wyjdę bo byłam wykończona psychicznie. Nie jestem jakaś wymagająca i na ogół opinie moich koleżanek też były że było ok no ale widocznie ja kiepsko trafiłam 😒 A odnośnie jedzenia, dla mnie spoko. Typowo szpitalne. Czasami ok, czasami średnie. Na plus że dają zawsze jakiś owoc po obiedzie. Także wyszłam stamtąd z gruszkami, jabłkami i bodajże mandarynką 🤣 I tak jest konsultacja uroginekologiczna. Młoda dziewczyna, spoko badanie i warto skorzystać 🙂
Jakbym miała rodzic jeszcze raz to pewnie też tam bo ogólnie wysoka referencyjnosc szpitala, lekarze ok, patologia też ok. Porodówka także, tylko po już u mnie kiepskie wrażenie zostało no ale i tak bywa 😅
Odpoczęłam psychicznie w domku i cieszymy się naszym maleństwem 😋
 
Ja rodziłam tam niedawno😁. Wcześniej leżałam na patologii ciąży i tam nie miałam żadnych zastrzeżeń. Zarówno w połowie ciąży w pierwszej części oddziału, jak i pod koniec już w tej drugiej dla zaawansowanych przed rozwiązaniem złego słowa nie mogę powiedziec. Położne w porządku, lekarze ok.
Na porodówce też trafiłam na super położną, bez niej nie dałabym rady. Jakaś młoda ale złota kobieta. Przy porodzie był dr Koch. Także w porządku facet. To był mój pierwszy poród. Ogólnie to była szybka akcja bo wody odeszły mi na patologii także mnie wywozili odrazu na salę porodową. Dostałam gaz bo się pytali czy coś chce a już miałam rozwarcie około 9 i pod koniec chyba oxy bo mi skurcze malały i wywnioskowałam tak z wypisu. To było takie szaleństwo i taka adrenalina że do końca nie ogarniam co tam się działo 🤪
A odnośnie sali już po porodzie.. no to tu raczej dobrze nie będę wspominać. Trafiłam wg na beznadziejna dziewczynę która mnie tylko dobijała swoimi "mądrościami" bo sobie nie radziłam bo dziecko płakało. Jakby wszyscy wszystko odrazu wiedzieli .. jeszcze to moje pierwsze dziecko i wg, także stres itp itd. Położne to chyba jakieś średnie trafiłam, zwłaszcza w nocy. Jedna kobieta była bardzo pomocna. Położna z powołania. Jako jedyna próbowała mi pomóc jak laktacja mi nie szła. Dziecko nie chciało jeść bo był problem z przystawieniem do piersi. Reszta to była zaganiana i odnosiłam wrażenie że mam sobie sama radzić bo one mają dużo pracy. Ja nie czułam wsparcia gdy nie umiałam się odnaleźć w nowej sytuacji. Nastawienie głównie na kp nawet jak nie idzie i dziecko płacze z głodu. W końcu się któraś zlitowała i dali mi mm. Także w sumie czekałam aż stamtąd wyjdę bo byłam wykończona psychicznie. Nie jestem jakaś wymagająca i na ogół opinie moich koleżanek też były że było ok no ale widocznie ja kiepsko trafiłam 😒 A odnośnie jedzenia, dla mnie spoko. Typowo szpitalne. Czasami ok, czasami średnie. Na plus że dają zawsze jakiś owoc po obiedzie. Także wyszłam stamtąd z gruszkami, jabłkami i bodajże mandarynką 🤣 I tak jest konsultacja uroginekologiczna. Młoda dziewczyna, spoko badanie i warto skorzystać 🙂
Jakbym miała rodzic jeszcze raz to pewnie też tam bo ogólnie wysoka referencyjnosc szpitala, lekarze ok, patologia też ok. Porodówka także, tylko po już u mnie kiepskie wrażenie zostało no ale i tak bywa 😅
Odpoczęłam psychicznie w domku i cieszymy się naszym maleństwem 😋
Wow, super czytać, że jest teraz konsultacja uroginekologiczna 😉 pojadę z lepszym nastawieniem 😆
 
No ja to siedzę jak na bombie bo ostatecznie na szpital Rydygiera jadę 27 czerwca ale kto wie czy się wcześniej nie zacznie bo czuję się mocno średnio... W nocy oka nie zmrużyłam...
 
reklama
Dopiero grudzień 😉
Uuu to jeszcze. To spokoju i dobrego samopoczucia 😊
No ja to siedzę jak na bombie bo ostatecznie na szpital Rydygiera jadę 27 czerwca ale kto wie czy się wcześniej nie zacznie bo czuję się mocno średnio... W nocy oka nie zmrużyłam...
Zawsze możesz podjechac na izbę do nich niech sprawdzą czy wszystko ok. Szczęśliwego rozwiązania bo to już tuż tuż 🤞😊
 
Do góry