Ja rodziłam w Madurowiczu! spędziłam tam 8 dni z czego 5 na OCP (odział ciąży powikłanej). w związku z ułożeniem małej miałam zaplanowaną cesarkę. na OCP pielęgniarki wspaniałe, pomocne, usmiechnięte, oprócz jednej pindy (niestety nie wiem jak się nazywała) taka blondyna koło 45-50 lat! kiedyś w ogóle nam leków nie rozniosła, a jak do niej poszłam po swoje, bo miałam nadciśnienie, to jeszcze na mnie nakrzyczała
na pooperacyjnej kobitki wspaniałe! bardzo uczynne, wesołe , nie było problemów, aby dostać coś na sen czy przeciwbólowego!
natomiast na niemowlakach to już, jak dla mnie tragedia:-( zero jakiejkolwiek pomocy przy dostawianiu do piersi (raz przyszła i mi pokazała, a potem musiałam sobie radzić sama). to moje pierwsze dziecko, pojęcia nie miałam o opiece nad takim maluchem, a nikt mi nic nie pokazał, nie powiedział :-( dobrze chociaż, że od 13.00 mogła przychodzić mama, na zmianę z mężem, bo więcej niż 1 gościa mieć nie wolno było :-(
ale ogólnie pobyt wspominam miło!