k@m@ zgadzam sie z tobą ze mąż to dobra sprawa, mój byl przy 3 porodach, chociaz przy ostatnim wyszedł na sam momoent rodzenia, powiedział ze juz jest stary i boi sie o serceczym rozbawil polozna, i wrocil jak polozyli mi malego na piersi, ale byl caly czas obok i jakos mi lzej bylo
reklama
M
Mona6061
Gość
hahahah dobre:-)k@m@ zgadzam sie z tobą ze mąż to dobra sprawa, mój byl przy 3 porodach, chociaz przy ostatnim wyszedł na sam momoent rodzenia, powiedział ze juz jest stary i boi sie o serceczym rozbawil polozna, i wrocil jak polozyli mi malego na piersi, ale byl caly czas obok i jakos mi lzej bylo
Ze mna tez byl mezulek i bardzo mi pomogl swoja obecnoscia!
Ja również przyłączę się do rady, że trzeba słuchać położnej. Jak rodziłam drugi raz nie umiałam zapanować nad bólem i trochę "psociłam" ale położna przywróciła mnie do porządku, stanowczo acz nie niemiło powiedziała, że albo będę jej słuchała albo będę się męczyła i będzie musiała naciąć krocze. Posłuchałam i dzięki temu urodziłam w niecałe 10 min. (oczywiście ostatnia faza) bez nacinania, do tego mnie pomagał też lekarz położna mówiła kiedy przeć a lekarz jej pomagał, trzymał za rękę i dosłownie pokazywał jak oddychać w jakich fazach.
Mój M był przy obydwu porodach i bardzo mi pomógł swoją obecnością ale sam powiedział, że bardziej się bał za drugim razem, bał się o mnie bo jakoś gorzej to przechodziłam. Nie wyszedł ale stanął z tyłu za mną, pomagał mi przy parciu trzymać głowę "schyloną" do piersi. Acha przy moim porodzie były dwie położne (nie wiem dlaczego) i gdy pierwsza zajęła się odbieraniem druga pomagała słowem, nie kazała otwierać oczu (wiedziałam, że nie wolno a i tak to zrobiłam).
Mój M był przy obydwu porodach i bardzo mi pomógł swoją obecnością ale sam powiedział, że bardziej się bał za drugim razem, bał się o mnie bo jakoś gorzej to przechodziłam. Nie wyszedł ale stanął z tyłu za mną, pomagał mi przy parciu trzymać głowę "schyloną" do piersi. Acha przy moim porodzie były dwie położne (nie wiem dlaczego) i gdy pierwsza zajęła się odbieraniem druga pomagała słowem, nie kazała otwierać oczu (wiedziałam, że nie wolno a i tak to zrobiłam).
Idiosynkrazja
Zaangażowana w BB
O, nie miałam pojęcia że nie wolno mieć otwartych oczu... to ma coś wspólnego z wysiłkiem podczas parcia?
o własnie mi sie przypomniało jak przeczytałam Twoj wpis ryba30, mi też mowiono ze nie wolno mi oczu otwierac przy parciu. Tak Idiosynkrazja chodzi tu o wysiłek, moga popękać krwinki i można miec oczy (białka) całe zakrwione, jak wściekły królik
O głowie też mi sie przypomniało, mąż i jakaś inna p.doktor która była obok mnie, trzymali mi głowe cały czas przy piersi, z tym, że u mnie ze względu na tarczyce. Gdy miałam 19 lat miałam usuwany lewy płat z torbielami (niedoczynność).
Mąż w takiej chwili to dbra sprawa :-) a niech patrzy co narobił i niech słucha jak to boli. Faceci często myślą że poród to nic takiego, że bardziej boli kopnięcie w jajka
O głowie też mi sie przypomniało, mąż i jakaś inna p.doktor która była obok mnie, trzymali mi głowe cały czas przy piersi, z tym, że u mnie ze względu na tarczyce. Gdy miałam 19 lat miałam usuwany lewy płat z torbielami (niedoczynność).
Mąż w takiej chwili to dbra sprawa :-) a niech patrzy co narobił i niech słucha jak to boli. Faceci często myślą że poród to nic takiego, że bardziej boli kopnięcie w jajka
Idiosynkrazja
Zaangażowana w BB
Mąż w takiej chwili to dbra sprawa :-) a niech patrzy co narobił i niech słucha jak to boli. Faceci często myślą że poród to nic takiego, że bardziej boli kopnięcie w jajka
No to znaczy że mam się przygotować na niezłą masakrę...
Nie bedzie tak źle, oczywiście obecność męża nie złagodzi Ci bólu ale na pewno będziesz czułą sie lepiej i bezpieczniej. A napisałam tak bo moj mąż jakiś czas temu stwierdził, że kopnięcie w jajka boli bardziej niz urodzenie dziecka a był przy całym porodzie i do dziś zasatanawiam sie czy moj płacz i krzyk nie był wystarczającym dowodem na to, że jednak tak nie jest. No ale Ty bądź dobrej myśli i nie bój sie, a zawsze możesz porozmawiac z swoim gin. o znieczuleniu wewnątrzoponowym. Ja niestety rodziłąm bez żadnych srodków, zupełnie na żywca bo zapomniałam o tym ze swoim lekarzem porozmawiać. A na porodówce gdy złapały mnie bóle było juz za późno )))
niki222
Fanka BB :)
Nie nastawiajmy się tak bo nie będziemy chciały na porodówkę pojechać.No to znaczy że mam się przygotować na niezłą masakrę...
K@m@- z tego co wiem, to nie za chętnie dają znieczulenie, a szkoda.Oglądam czasem na kanale TLC program Porodówka- amerykańskie i tam normą jest znieczulenie-chyba zewnątrzoponowe-mam nadzieję, że nie pokręciłam nazwy.7cm rozwarcia,dają zastrzyk i po bólu i krzyku.Myślę, że też bym tak chciała im bliżej porodu:-). Dziś rano to czytałam: Tną rodzące kobiety na potęgę. Nie tylko przez tokofobię
czarodziejka87
Fanka BB :)
A ja tam się nie darłam i nie płakałam Ogólnie ja swój poród wspominam bardzo fajnie. Ja się chyba bardziej bym bała tego znieczulenia niż samego porodu. Ja tez czasami oglądam ten program i szczerze mówiąc jestem przerażona tym rozdawaniem znieczulenia na prawo i lewo.
reklama
To chyba ja pokręciłam nazwę hahahaha sooory Też nie raz to ogladam i za kazdym razem mam ciary na plecach:/ Tam takie znieczulenie jest rzeczą normalną, a u nas? jesteśmy sto lat za murzynami..... lekarze odradzają bo mowią, że szkodzi i dziecku i matce, że dziecko przy porodzie jest wiotkie, a matke długo długo męczą dolegliwości czyt.skótki uboczne (ból głowy, ból nóg, kręgosłupa itp) ale ile w tym prawdy tego nie wiem, nie przekonałam sie na własnej skórze wiec nie powiem czy prawda czy też nie.
Podobne tematy
- Odpowiedzi
- 25
- Wyświetleń
- 10 tys
- Odpowiedzi
- 8
- Wyświetleń
- 2 tys
Podziel się: