Witam wszystkie okrąglinki
Obecnie jestem w 37 tc i 5 dn. Od 30 tc groziła mi ciąża zagrożona, bardzo się bałam, stresowałam się dzień w dzień i noc w noc. Zaczęło się od tego, że mocno stwardniał mi brzuch, nic nie pomagało ani prysznic, ani masowanie, nawet zaryzykowałam no-spę. W końcu stwierdziłam, że to zaparcia. Najadłam się błonnika, jabłek i ok faktycznie pomogło, na następny dzień byłam jak nowo narodzona. Jednak już wieczorem moja radość minęła bo nagle poczułam jakieś kłucia w pochwie, takie jakby rozwieranie, strasznie się wystraszyłam, umówiłam się na wizytę do mojej gin i okazało się, że szyjka mi się skraca i że grozi mi przedwczesny poród. Dostałam fenoterol, Isoptin, MGB6 i skierowanie do szpitala jak się nie polepszy. Po dwóch dniach było jeszcze gorzej, pojechałam do szpitala, tam dostałam 2 kroplówki, z 6 zastrzyków w tym na rozwój płucek dla małego, co 3 h jakieś tabletki, KTG co chwila, święta spędzone w szpitalu, totalna załamka...po tygodniu mnie wypuścili, fenoterol zabronili brać bo źle go toleruję i tylko skutki uboczne u mnie wywoływał. Przepisano mi no-spe, hydroxyzynum i MGB6 i oczywiście nakaz bezwzględnego leżenia !!! O zgrozo!!! I tak leciałam na tym świństwie do tamtego tygodnia. Odstawiłam i kilka razy dziennie czuję skurcze, raczej przepowiadające bo jak zmienię pozycję, czy wezmę prysznic mijają, ale wszędzie pisze, że one sa bezbolesne. Może i były bezbolesne dopóki no-spe brałam. Oczywiście codziennie rodze
Odkad mnie położyli do łóżka to masakra, ledwo chodzę, ledwo siedzę, najdrobniejsze czynności mnie męczą. Od ostatniej wizyty mogę już troszkę się ruszać i tu się zaczynają schody bo...ja nie mogę. Całe spojenie mnie boli, jak wstaję to cos tam strzyka, czasami nawet przełożenie się z lewa na prawo to już ogromny wysiłek. Na razie nie czuję nic więcej, ale wiem, że poród może nastąpić w każdej chwili. I tak właściwie to czarno go widzę, bo ja taka niesprawna jestem, że szok!!! Ehh ale bedę pisała jak coś się zacznie.