reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Styczniówki 2010 !!

Topoleczka chyba Cię kojarzę :) ale ty byłaś pierwsza i przyszłam ja prawda ?

Sel współczuję

ale napiszę że u nas nie lepiej
ja podjechałam ostatnio z wymiotującym Dominikiem do szpitala dziecięcego bo miał gorączkę i biegunkę i nas olali mój się tak wściekł że babka chciała wzywać ochronę bo prosił o nazwisko by skargę złożyć olali bo byliśmy bez skierowania u nas przychodnia zamknięta była a dyżur pełni szpital co nie ma pediatry wiec specjalnie musiałam pół miasta przejechać po świstek papieru z rzygającym dzieckiem :/ i wrócić do nich by go zbadali
 
reklama
To ja mam raczej pozytywne skojarzenia - przyjechalam z 6 tygodniową wtedy Laurą i dla nas znaleźli łóżko z izby przyjęć tak byśmy mogli być przyjęci do szpitala. Lekarze przez godzinę obdzwaniali inne szpitale ale nigdzie nie było miejsca.
 
cześć dziewczynki,
trochę mnie tu mało ostatnio ale nie ogarniam tego wszystkiego ostatnio. Nie mam na nic czasu, z synkiem spędzam po dwie godziny dziennie, masakra jakaś. Tęsknię za nim strasznie. A na dodatek to jestem z nim w godzinach późno popołudniowych czyli wtedy kiedy jest najbardziej marudny, a ja tak uwielbiam poranki z nim kiedy to się ciągle do mnie tulił :(
Do tego z moim m ciągle się kłócimy, coś nie możemy się wcale dogadać.
Ach, jakiś dołek mnie złapał :(

Sel,
biedna Alusia, A Ty jesteś dzielną mamusią!!!!!!
 
Sel piep... służba zdrowia, walcz kochana, macy ma racje, jak cie beda zbyac popros to na pismie.

Przemknął mi temat baniek...hmmm...miałam je kilka razy w zyciu (babcia mi stawiała) i uwżam to za genialną sprawe, choroba przechodzziła natychmiast, bez leków i żadnych skutków uboznych nigdy nie było.
 
Witam szanowne mamy... jestem tu od czasu kiedy zaszłam w drugą ciążę ale jakoś nie miałam odwagi zacząć pisać :)
Jestem mamą Bartosza ur. 22 stycznia, dokładnie w terminie porodu i Jutki z 10 gdurnia 2005.

Dopiero zapoznaję się w forum więc wybaczcie wpadki!! Pozdrawiam ciepło i mam nadzieje, że szybko wejdę w Wasze grono
 
cześć dziewczynki,
trochę mnie tu mało ostatnio ale nie ogarniam tego wszystkiego ostatnio. Nie mam na nic czasu, z synkiem spędzam po dwie godziny dziennie, masakra jakaś. Tęsknię za nim strasznie. A na dodatek to jestem z nim w godzinach późno popołudniowych czyli wtedy kiedy jest najbardziej marudny, a ja tak uwielbiam poranki z nim kiedy to się ciągle do mnie tulił :(
Do tego z moim m ciągle się kłócimy, coś nie możemy się wcale dogadać.
Ach, jakiś dołek mnie złapał :(

Sel, biedna Alusia, A Ty jesteś dzielną mamusią!!!!!!
Bardzo współczuję.Nie potrafię sobie wyobrazić tego żalu o którym piszesz.Ja mam to szczęście ,ze będę z synkiem nawet do 3 latek.Mimo,że się nie przelewa -tak zdecydowalismy.Straszne to życie kiedy mama nie może być przy dziecku:-(Nie powinno tak być.
Na pocieszenie napiszę,że moja mama zostwiała nas po 4 mcach w żłobku a kochaliśmy ją nad życie:tak:

Witaj Szczęście!Miło ,że nas coraz więcej:)
 
Bardzo współczuję.Nie potrafię sobie wyobrazić tego żalu o którym piszesz.Ja mam to szczęście ,ze będę z synkiem nawet do 3 latek.Mimo,że się nie przelewa -tak zdecydowalismy.Straszne to życie kiedy mama nie może być przy dziecku:-(Nie powinno tak być.
Na pocieszenie napiszę,że moja mama zostwiała nas po 4 mcach w żłobku a kochaliśmy ją nad życie:tak:

Witaj Szczęście!Miło ,że nas coraz więcej:)

moje małe szczęście też już odłączone ode mnie jest, musiałam wrócić do pracy jak młody miał 6m-cy... w dodatku jego tata pracuje na drugim końcu Polski więc dzieciaki siedzą pod opieką dziadków (Jutka zalicza oczywiście przedszkole)
ale powiem Wam, że to jest na dłuższą metę tak dołujące, że żyć się odechciewa, samej przechodzić przez najcięższe dni (kolki, ząbkowanie itp)

Co nas nie zabije to nas wzmocni.. Jej jak dobrze poczytać to forum
 
agniecha83 znam to uczucie bo też jestem w domu wieczorkiem a mały cały dzień z babcią i często już marudny troszke , ale najgorsze że po całym dniu jak ze mna się przywita i poprzytula to na widok babci do niej rączki wyciaga a ja taka stęskniona ze złamanym sercem, zazdrosna o własną matkę:(

szczęście miło że dołączyłaś do nas, ja tez z maluchem sama i jak czytałaś wyżej babcia się nim opiekuje bo mój m pływający czyli często poza domem...
 
Kaju kochana pisz co wiesz na maila bede dzwieczna po wsze czasy a i tak juz dzwieczna ci jestem za poprzednia pomoc.
Macy nie martw sie ja walczyc umiem i jeszcze mnie popamietaja ;p
Rox no co ty? :p nie poczulam sie w zaden sposob urazona wiec sie usmiechnij i cycki do przeodu ;p

Rozmawialam dzis znow z mama moja ktora rozmawiala z moja ciocia pielegniarka na emeryturze. Poradzila co robic przy ataku...tak jak sama przypuszczalam - klaps w dupke glowka nizej...tak jak sie traktuje dzieci dopiero urodzone ktore maja problem z wzieciem pierwszego oddechu.


SercaDwa a jaki znak zodiaku jestes?
Ja tez mialam trudne dziecinstwo- mama zapalona hodowczyni psow nie majaca czasu dla wlasnych dzieci, ojciec ktory albo byl w pracy albo na rybach
Siostra o 18 lat starsza (ja jestem wyskrobek niespodzianka po 13 latach) ktora szybko sie wyprowadzila bo zaszla w ciaze i zamieszkala ze swoim mezem. I brat narkoman (na szczescie wyszedl z tego i od paru lat nie bierze i poukladal sobie zycie) ktory coz....nie krzywdzil mnie w zaden sposob fizycznie ale psychicznie zryl mi glowe wystarczajaco... wiec ze tak powiem mam ciezki bagarz na barkach a zycie nie ma zamiaru mi dac na wstrzymanie i doklada do plecaczka...ale mam piekna corke, silna i cholernie inteligentna...i wspanialego meza ktory ma tez swoj bagazyk i czasem nie daje rady...


no dobra koncze smecic.

Dziekuje wam ze jestescie za wasze mile slowa dodajace otuchy i leze spac.
Buziole :*
 
reklama
Sel: matko doczytałam o Ali! podziwiam za poradzenie sobie w trudnej sytuacji i opanowanie paniki. Spotkałam się z takimii omdleniami u mojej koleżanki - ale tam problem jest raczej natury psychologicznej - koleżanka urodziła drugie dziecko w małym odstępie czasu - córcia starsza miała wtedy chyba 14 czy 15 miesięcy jak się urodziło kolejne dzieciątko i zaczęła takie akcje robić - wpadałą w płacz i bezdech - mdlala. Potem doszło w innych sytuacjach - przepadali ją fizycznie całą, poszli do psychologa - no i to było na punkcie psychicznym - zazdrość o drugie dziecko. W każdym razie trzymam kciuki za was - nie dajcie się tym paskudom lekarzom i walczcie, żeby dowiedzieć się co się dzieje!

Co do uporu naszych dzieci - moja też uparta - no ale ojciec uparty, dziadek był jak osioł, mama uparta to i córa ma swoje zdanie i jak nie jest zgodne z naszym to jest złość i płacz jakby nie wiem jaka krzywda się działa - na szczęście jak szybko zaczyna tak szybko kończy jak tylko widzi, że nic nie zdziała lub jak zainteresuje się czym innym - ale czasem myślę jak te geny paskudne lubią do nas wracać;(

Agniecha: ty tez się trzymaj - matulu strasznie współczuje, że tak mało czasu dla syncia zostaje:(

Poza tym u nas przeprowadzki ciąg dalszy - jedyną zachwycona osóbką pozostaje Michasia - wszędzie grzebie i cała szczęśliwa, ze taki bałagan - normalnie ona na drugie powinna się nazywać Bałagan, bo po prostu kocha jak wszystko jest porozwalane i ona może się w tym turlać, bawić, przekładać itp.:)
 
Do góry