Witam e-ciotki!;-)
Niestety koło 6 rano charczenie wróciło ale dobrze, że mam inhalatorek i działamy...Będę mu robić inhalacje regularnie, żeby to paskudztwo na dobre wypędzić! Spałam dwie godzinki, pod oczami wielkie tory a powieki ciężkie jak z ołowiu!:-( Ale damy radę! Kilka cukierków z kofeinką i do przodu... Jednak największego kopa daje uśmieszek Okruszka! Ile w nim siły jest, że ma jeszcze ochotę na gadanie i chichranie...
Moje Kochanie Małe!
My też robimy inhalacje - 3 razy dziennie - mała się już przyzwyczaiła i do tego że coś jej dmucha w twarz i do oklepywania - leży spokojnie i daje się maltretować.
U nas porządek dnia niestety zaburzony przez szpital - teraz na nowo patrzę co i jak - sądzę że jeszcze kilka dni nam to zajmie bo teraz chyba odreagowuje szpital i śpi częściej niż przed chorobą. No cóż zobaczymy - nie jest źle...
A ja w przerwach na zabawę z Laurą odgruzowywałam mieszkanie - jeszcze zostały mi jakieś 2-3 prania do zrobienia (ale muszę poczekać bo się inne suszy) kupa prasowania - ale i tak jestem zadowolona bo już nasze mieszkanie zaczyna wyglądać normalnie... szkoda tylko że nie mogę z małą wychodzić na dwór -- muszę jeszcze odczekać co najmniej do piątku a może i cały następny tydzień.