Witam się wyspana :-) Jakim cudem? Ano takim, że jak M ululał małą do snu o 19.15, tak moja Mysza spała do 6 rano bez ani jednej pobudki na karmienie

a matka obudziła się o 6 z piłeczkami ping-pongowymi w cycach twardych jak kamień. Potem cyc, godzinka zabawy i znowu śpi jak aniołek :-)
Zaczęłam zapisywać sobie godziny karmienia, spania i czuwania i wychodzi mi, że po karmieniu jest godzinka czuwania, więc już nie usypiam jej w tym czasie, zaczynam po godzinie i chyba się sprawdza. Poczekamy zobaczymy ;-)
Co do lekarza, to M nie był od początku do niej przekonany, ja od wczoraj. Pokarmię małą tylko cycem przez parę dni, potem skoczę ją zważyć do poradni i zobaczymy ile przybierze. Z tego co wiem powinno być 20g na dzień. Nie będę wciskała w nią sztucznego, jeśli uważam że jest niepotrzebne. I wybiorę się prywatnie na wizytę, jak potwierdzi moje przypuszczenia, to wtedy zmiana lekarki w przychodni.
My nosek czyścimy wyłącznie zwiniętą w trabkę chusteczką higieniczną, wkręcam w nosek i wyciagam albo czekam aż mały kichnie - on nawet to lubi bo zaraz się usmiecha po tym. Polecam bardzo naturalny sposób czyszczenia i nie ma sznas nic uszkodzić.
Ruloniki z papieru w nosie pamiętam z czasów ciąży, kiedy inaczej nie dało się nosa wyczyścić i z czasu po cesarce, z tego samego powodu ;-)
Macy spokojnie. Wiem, że nie można ingerować. Chciałam zrobić lewatywę bo czopek (moja położna powiedziała, że mam zrobić o długości centymetra z mydła szarego) nic nie dał bo Mały go "wypluł" Wiem że można kupić gotowe lewatywy dla takich maluszków, rozmawiałam z siostrą, która ma dwójkę dzieci. Chciałam zrobić domową lewatywę bo do apteki raz że mam za daleko a dwa że otwarta tylko do 16. Spokojnie, ja chcę tylko Mu pomóc wydalić te suchości i twardości. On ciągle płacze, napina się. A teraz jeszcze nie chce jeść. Pociumka kilka razy i tyle:-

-(
Gosieek, nasza Mysza też mi wypluła czopek, wtedy niestety mały paluszek i w doopkę aż połknie... Swoją drogą nie czuję się jakoś niepewnie w roli matki, wszystkie zabiegi pielęgnacyjne ok, nie boję się, ale jak miałam wkładać tego czopka to mnie tak trochę zastopowało, bo ta doopka taka malutka, że mój najmniejszy palec wyglądał przy niej jak gigant
Jakby rzecz ujac - frida to taki reczny odkurzacz do wyciagania glutow.;-)
Zapomniałaś dodać, że o matczynym napędzie ustno-ssącym
