Anulka, witamy w domu. Dobrze, że Cię przebadali i że córeczka zdrowa jak rydz.
Kubiaczka, karmiłam 13 miesięcy i chyba mogę dać kilka rad;-) Po pierwsze zacznę od tego, że karmienie zależy od Twojej wiary w siebie i determinacji. Ja od początku założyłam, że chcę karmić i już. Koleżanka rodziła pół roku wcześniej i mówiła, że bardzo by chciała, ale obawia się, że będą problemy, bo jej mama też miała problemy i problemy były rzeczywiście. Ona wmówiła sobie, że ma za mało mleka i zaczęła podawać butelkę. Mleka po takiej akcji rzeczywiście jest mniej, bo piersi produkują więcej, jeśli częściej dziecko przystawiasz. Ale od początku. Przed porodem warto trochę poczytać o pozycjach do karmienia. Można poćwiczyć na lalce albo na mężu, ale to pierwsze wydaje się bardziej rozsądne i poręczne. ;-)Po porodzie warto poprosić położną (jakąś, która sama karmiła), żeby pokazała na żywym Twoim egzemplarzu. To o tyle ważne, że jeśli dziecko od początku zaczniesz źle przystawiać, brodawki szybko zaczną boleć, pękać i karmienie stanie się karą za grzechy (sprawdzone na własnej skórze). Ważne, żeby dziecko głęboko złapało pierś. Nie ma się co przejmować, że się udusi i że pierś trzeba od noska odciągać. Nie znam osobiście przypadku uduszenia dziecka podczas karmienia, a takim przytrzymywaniem piersi blokuje się tylko kanaliki i mogą się robić zatory. Teoria z karmieniem co trzy godziny jest trochę dziwna, ale głównie chodzi o to, żeby produkcja mleka była stała. Moje dziecko chyba usłyszało o niej już w życiu prenatalnym i później się budził jak w zegarku co trzy godziny. Jak spał więcej, co na początku się prawie nie zdarzało, nie budziłam. Żołądek takiego dziecka jest bardzo malutki, a mleko matki szybko się trawi, więc noworodek nie prześpi całej nocy na jednym karmieniu. Z czasem doszliśmy do tego, że budził się dwa razy w nocy (bodajże do pół roku), potem starczało raz(ok.8 miesięca), a jak zauważyłam, że budzi się głównie z przyzwyczajenia, mleko nocne zostało odstawione. No i jeszcze dwie rzeczy: dzieci mają tzw. skoki o czym nie wiedziałam. Mój syn jak miał ok.6 tygodni siedział przez kilka dni przy piersi i się odkleić nie mógł, a że nie korzystaliśmy ze smoczka, myślałam, że oszaleję. A ostatnia rzecz to taka, że jak już się będzie myślało o zakończeniu karmienia, warto to robić stopniowo. Na "wysuszenie" piersi dobrze robi herbata z szałwii. Gdyby piersi zaczęły się robić gorące i czerwone, warto zrobić też okład z rumianku lub szałwi. Na stany zapalne dobrze też robi okład z liścia kapusty (rozbić taki liść lekko tłuczkiem, żeby miał okazję puścić soczek i przyłożyć). Mam nadzieję, że moje rady się przydadzą. Dodam, że cztery lata byłam zakręcona w tym temacie. Warto w siebie wierzyć, bo to najlepsze, co możemy dać naszym maluszkom. (Aczkolwiek nie potępiam kobiet, które nie decydują się na naturalne karmienie.;-))
Ależ proszę. Jakbyś miała jakieś pytania, wal śmiało, podpowiem i doradzę.
A co do naszych porodów, to ja myślę, że każda z nas będzie rodzić w tempie błyskawicznym i bez komplikacji. :-)