reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Styczniówki 2010 !!

reklama
JA bym nie powiedziala....Niech sie pomartwi.
Powodzenia i trzymaj sie.
Matko święta.... naprawdę...co to się wyprawia :szok: Też bym nie powiedziała... oglądacie 39,5 :-D tam identyczne problemy.
yol_a - ale musiało być fajnie - byłaś skopana z dwóch stron ;-)

a ja mam dziś dzień złych finansowych wiadomości... staram się nie nakręcać ale kurcze - nagle pare płatności naraz. nie wyrobię... :szok::rofl2:
 
DZIEŃ DOBRY:-)
Ogólnie jestem zadowolona bo synus w nocy budzi sie na mleczko ale co za tym idzie że jak wypije chce iść siusiu na nocnik:-)
Ale martwi mnie jedna rzecz i dlatego tez do ginekologa jedziemy nie 7 grudnia a 30 listopada:sorry:mam coś ostatnio częste bóle brzuszka jak na @ twardnieje mi co sie martwie a wczoraj powróciły kolki w pochwie:-(mam nadzieje że to sa skurcza Braxtona(nie wiem jak dokładnie sie je pisze)że nic nie powoduja:sorry:tabletki mi się kończą te na recepte co zostaje mi nospa bo mam za daleko aby jechac do gina po recepte(wizyta dojazd za dużo kasy )dlatego szybciej się wybierzemy:tak:no a jak jeszcze czytam o brzuszkach nisko połozonych(gdzie ja się do tego zaliczam)poprostu boje sie a wczoraj chciało mi się płakac :sorry:jestem zestresowana za 3.5 tyg.zaczynac bede 36 tc oby szybko mineły co bede spokojniejsza:sorry:
Witajcie,
postanowiłam dzisiaj do Was zajrzeć;) Troszkę późno się tu loguję, ale chyba nie za późno. Ja termin mam na 4 stycznia ale coś obawiam się, że nie dotrwam. Chcę chociaż ten 2010 rok zacząć jeszcze z Julcią w brzuszku;) Powiem Wam, że mała baaardzo daje o sobie znać. Kombinuje, przekręca się, wbija mi nóżki w boki i na dodatek odwróciła się już główką do dołu...Do gina idę w środę- 33 tc. i zobaczymy co mi powie...Powiem Wam, że ostatnio w nocy mam jakieś dziwne kłócia i potrzeby fizjologiczne. Serce mi zaczyna bić 10000razy szybciej i już panikuję, że się zaczyna. Niestety całą ciążę przeszkadzają mi upławy, co dodatkowo wzmaga we mnie strach...Co do brzuszka hmmm...chyba się nie obniżył, ale za to baaaaardzo urósł! Już 10 kg przytyłam i to najwięcej w brzuchu i nogach, ale mam nadzieję, że już niewiele się waga zmieni...Pozdrawiam Was serdecznie:*:*
witaj i GRATULACJE:-)
Ale mi się historia przydarzyła właśnie...
Mój mąż jest w pracy na locie, ja sama w domu. Siedziałam sobie w salonie niedaleko mini przedpokoju i czytałam (BB oczywiście) kiedy usłyszałam szum, jakby strumień wody przed samymi drzwiami wejściowymi. Pomyślałam sobie, że to pewnie rura pękła albo coś i się leje z sufitu (zdarzyło się to parę dni temu w moim budynku tylko na innym piętrze - stąd skojarzenie) Niestety nie mam "judasza" czy jak to tam się nazywa, więc nie mogłam, sprawdzić co się dzieje zza zamkniętych drzwi....więc je otworzyłam. I szok. Stanęłam twarzą w twarz z jakimś obcym facetem, amerykanem, mocno pijanym, który miał cały interes na wierzchu i sikał na mój dywanik przed drzwiami wejściowymi. :szok::szok::szok::szok::szok::szok::szok:
:szok::szok::szok: szok!
Hej kobitki - obudziłam się własnie :cool2: musiałam swoje odespać :cool2:

No wiec tak skurcze byly dość bolesne - może inaczej - były bardzo nie przyjemne.
Trzymały mnie ok 1 - 2 minut przy odstępach o jakich pisałam...

Starsznie się bałam i jak już mój mąż mówił ze jedziemy do szpitala i koniec kropka to przypomniało mi się (całe moje szczęście) jak Gin mi kiedys powiedział, że ciepła woda nasila skurcze własciwe natomiast osłabia te które są fałszywym alarmem :tak:

Dzwoniłam do Gina i mowil mi ze takie akcje się zdarzaja po większych wysiłkach wiec juz raczej sprzatać , myć okien, prać, prasować w takich intensywnych kumulacjach nie będe :no::no:
Kazał mi dzis leżeć - wiec leżę ...

Jutro mam się do niego wybrac z rana żeby mnie obejrzał czy z szyjką wszystko ok :sorry:

Ale mowie Wam ze strachu sie najadłam jak nigdy... :no::no:

I niech będe dla Was przestrogą ( hmm jak to dziwnie brzmi ) i przestańcie sprzątać i wkurzać się na waszych facetów ( łatwo powiedzieć hmm ) ale dla nas wszystkich jest troche za wczesnie na takie zdarzenia a kazdy stres i wysiłek tylko zwiększa możliwość takich akcji :eek::eek:
kochana nie strasz:shocked2:jesteśmy w tym samym tc i jak czytam to aż cirki biora:sorry:też miałam o 1 w nocy bóle brzuszka jak na @ itp.ale wziełam no-spe i tak lezałam nieruchomo(bałam się że coś się porobi jak będe sie ruszac)i tak do 3 nie mogłam spać aż sama zasnełam:sorry:
Dzięki wszystkim za gratulacje dla siostry :)
wróciłam juz ze szpitala i naszczęście trafiłamw godziny odwiedzin więc pokazali mi małego Antka ....jeeeeeeejku jaki słodziaczek ! ja już chce mieć tez swoją córcie przy mnie ! już chce tulić i wogóle.....:sorry:
A siostra poród przeżyła jakoś - to już drugi więc wiedziaqła chociaż co ją czeka :)
do szpitala pojechała o 3 w nocy, o 4 ją przyjeli a o 4.50 już Antek był na świecie także napradę pozazdrościć tak szybkiego rozwiązania :)
Siorka wiadomo troszkę obolała ale minimalnie ją nacieli bo nie chciał przejść chłopina.... Obolała ale jaka szczęśliwa ! teraz oby tylko mały nie dostał żółtaczki to we wtorek siorka będzie w domku :)

ahhhhh ciesze się normalnie jakby to już moje było ;-)
gratulacje dla siostry wow jakie emocje normalnie ciekawe jak to u nas bedzie a już tuz tuż bo i grudniówki się już ropzpakowuja co niedługo czas na styczniówki:rofl2:
Anetrix i Paula współczuje sytuacji z facetami.

znowu mnie dziś pęcherz od rana bolał. Stwierdziłam, ze pojadę do szpitala na tę izbę przyjęć i niech ktoś mnie zbada i powie, że to pęcherz. Bo zaczynam wariować ;-)

W sumie poszłam i nic ciekawego się nie dowiedziałam. W ogóle to pani doktor jakaś nie miła była i nie delikatna :crazy:. Jak tylko weszłam to spytała się, czy brałam nospe i leżałam i czy przeszło. No ja że nie brałam nospy. Bo przecież skoro skurczy żadnych rano nie miałam, a ból nie był skurczowy, to co mi da nospa...:eek:
KTG mi zrobili, było prawidłowe. Żadnych skurczy. Tylko mnie niepokoi tętno, bo niby głównie wahało się od 130 do 150, ale były skoki aż do 180 i spadki do 105. Jutro będę na USG 3d u jednego lekarza i sobie to wszystko skonsultuje.
No i dostałam nospę domięśniową podwójną dawkę. Kazała mi brać jedną tabletkę nospy co 8 godzin. Tylko też nie rozumiem po co skoro skurczy żadnych nie mam i nie było na ktg.
Zbadała mi jeszcze szyjkę. Stwierdziła, że jest miękka, ale jest zamknięta i bez zmian. Bo taka sama jest od początku (długość). Pierwszy raz coś takiego usłyszałam. Także nawet nie wiem czy to wcześniej było czy jak. Fakt, że na wypisie mam napisane, że szyjka 2/0/0 i taki sam wynik mam na karcie ciąży od początku.
Jeszcze tylko pytała się odnośnie pęcherza, czy więcej sikam i w ogóle. ALe to akurat jest bez zmian. W nocy wstaje tylko raz i w ciągu dnia to kilka razy. Kazała mi tylko jutro zrobić badanie moczu.
USG nie zrobiła.
A w ogóle na KTG to mały namiętnie kopał w czujnik. Strasznie mu chyba przeszkadzał :rofl2:
Chciała mnie zostawić w szpitalu od razu. Stwierdziła, że jak będę leżeć to mogę wrócić do domu. Ale jak by coś mnie niepokoiło to mam wracać do szpitala z torbą...

Ale jak pęcherz bolał tak boli... i jak nic nie wiedziałam, tak dalej nic nie wiem...
:eek:co ma pecherz a no-spa na skurcze:eek:szkoda słów:cool:

GOSIA hehe ja tez widziałam urywek i już mam sobie przypomnienie w kom.zapisane abym niezapomniała:-p


A co do ćkawki mój synek także ma i UWAGA to jest dla nich "komfortowe"bardziej n iż nam się wydaje dzięki temu pracuje przepona (czy cos podobnego sama teraz dokładnie nie wiem ale dzięki tym ćkawka pracuje to i owo)a skad sa bo nałykaja się nasze maluszki wód płódowych(a teraz będa je połykac częściej i więcej niekiedy)dlatego tak się dzieje:tak:
 
Witajcie Kochane,
staram się nadrobić zaległości z zeszłego tygodnia.................

Ja byłam tak zdołowana ostatnio, że nie miałam siły nawet na pisanie, chociaż pewnie to błąd bo Wy napisałybyście parę słów otuchy a w domu - cisza w temacie.

Otóż, ostatni tydzień upłynął mi na "wciskaniu" się do lekarza rodzinnego po skierowanie do kardiologa i pulmonologa, na wizytach u endokrynologa i kardiologa.....
Ale po kolei. Do gina chodzę prywatnie, jak na samym początku ciąży wyszły mi źle badania na hormony tarczycy i musiałam natychmiast dostać się do endokrynologa, to też zaczęłam chodzić prywatnie......Jednym słowem to paranoja, że mój gin np nie mógł mi przepisać leku chociaż od razu wiedział że mamy do czynienia z niedoczynnością tarczycy. No ale cóż.............I tak musiałam sobie śmigać raz do tego, raz do tego, badania robić różne - za kasę. Ale stan mojego oddechu i męczarni pogarszał się z dnia na dzień i w końcu obaj lekarze stwierdzili że konieczna jest konsultacja u kardiologa i pulmonologa. Załamka - stwierdziłam że już nie wyrobię finansowo i próbowałam wbić się do lekarza rodzinnego po skierowania. "Wbijanie" trwało z dobry m-c, bo ja nie miałam siły na kolejki w przychodni a telefonicznie: albo zajęte, albo nie odbierają, albo numerki wydane, albo pani doktor nie ma...........W końcu trafiłam na życzliwą panią, która zapisała mnie na zapas z tygodniowym wyprzedzeniem - czyli okazuje się że jednak można........... Na wizytę wyczekałam się w danym dniu pomiędzy "chrychającymi moherami" z pół dnia......Sory że tak piszę ale ci ludzie to chyba nie ludzie. Zamiast próbować się trochę podleczyć samodzielnie z poradą farmaceuty, blokują miejsca, urządzają towarzyskie spotkania w przychodni, pogawędki, rozpychanki, przepychanki........z byle czym lecą do lekarza....No nasłuchałam się trochę.............Gdy skierowania dostałam okazało się, że dostanie się do takich specjalistów też graniczy z cudem............Kazali mi zapisywać się w grudniu na styczeń:-) Ale nie dałam się spławić, powiedziałam, że w grudniu to ja już mogę być po porodzie a chodzi właśnie o ważne i szybkie konsultacje specjalistów do porodu.......No jakoś się udało. Pierwszego zaliczyłam już kardiologa i tu mam pierwsze rozczarowanie. Pani doktor stwierdziła, że mam tachykardię (za szybkie bicie serca, co powoduje moje męki z normalnym funkcjonowaniem), zleciła echo serca na CITO, żeby móc stwierdzić z jakiego rodzaju dokładną tachykardią mamy do czynienia, dostosować lek i wydać decyzję co do porodu: sn czy cc. Panie pielęgniarki oczywiście pół godziny komentowały, że u nich nie ma na cito, bo lekarze mają limity i echo jest wykonywane tylko raz w tygodniu a 3 lekarzy może przyjąć tylko po 5 pacjentów. Więc jak na 1 przychodnię która obsługuje ze 4 w-wskie dzielnice to chyba kolejna jakaś paranoja..........I znowu walka, powiedziałam, że w ciemno do lekarza nie przyjdę i nie będę siedziała cały dzień między innymi ludźmi licząc na to że ktoś łącznie z lekarzem zlituje się nade mną.......I znowu się udało, bo panie "dopatrzyły" się jednej rezygnacji..........Zmasakrowana tymi wszystkimi wiadomościami minionego tygodnia złapałam doła. Bo oczywiście sama jeżdżę po tych przychodniach, walczę, dobijam się tymi wiadomościami, żeby nie zawracać głowy mężowi który pracuje.....Ale trochę mnie to już zaczyna wnerwiać, że może by się właśnie zainteresował, że ledwo się ruszam a jeszcze prowadzę sama samochód, walczę z bramą i nieraz dochodzę do domu z płaczem i bólem. Ból z lewej strony na dole w ostatnich dniach tak już mi daje do wiwatu, że idę do toalety od ściany do ściany......Jak zasłabnę to nie wiem czy ktoś mnie podniesie........a on zajęty jest tylko swoją pracą i siłownią. I wiecie co dochodzę do wniosku, że gdybym była tak nieporadna jak jego rodzina i dzwoniła z każdą duperelą i jednak żądała od niego pomocy, to latałby wokół mnie jak koło jajka, a tak - moja samodzielność wychodzi mi bokiem.

I dobijają mnie jeszcze wiadomości tego typu: że lekarze za późno zlecają cesarki, jak już naprawdę jest źle z matką albo dzieckiem. I tego się boję, że raz udało mi się urodzić sn ale teraz sytuacja jest inna.........i nie chcę żeby lekarze podeszli do tego rutynowo, bo boję się teraz o to czy ja naprawdę nadaję się na sn, skoro "ciągle jest coś nie tak" a przecież mam córcię do wychowania i synusia nie po to rodzę żeby coś mi się stało..........Albo na siłę karzą mi rodzić sn jak dzidzia będzie duża..........Jakieś takie schizy mnie dopadają. W tv ciągle mówią o "uszkodzeniach" które robią dzieciom podczas wymuszanych porodów sn. Ja miałam nastawienie na poród sn ale teraz to już się boję.........po tych konsultacjach..........

A mój mąż zamiast w pt otrzeć mi łzy i olać siłownię i zostać ze mną i chociaż wysłuchać, walnął jakieś 2 zdawkowe zdania typu nie martw się i lecz się. No i poleciał na siłownię............. Myślałam że go zabiję w pt.............
 
Witam Was dziewczyny u mnie nadal bez zmian i już byłam u lekarzy i nic nie przechodzi. Atybiotyku nie dają bo to podobno suchy wirusowy kaszel:-(Przepisany mam STODAL, SINECOD i dzisiaj jeszcze spróbuje Drosetux.Okazało się że mamy za suche powietrze w sypialni i to mi dodatkowo podrażnia. W płucach i oskrzelach nic nie ma a ja i tak się męczę:frown: Noce mam nieprzespane leżałam tydzień czasu i nic organizm się tylko osłabił i muszę wstać :sad:
Nie dam rady Was nadrobic ale postaram się zaglądac:wink:

Przeraziłam się jak zajrzałam na grudniówki widzę żę już zaczeły wypakowywanie:szok:

Witam wszystkie nowe styczniowe mamusie i pozdrawiam serdecznie te juz zadomowione:yes: Strasznie mi Was brakowało..

Anulka8700 trzymaj się cieplutko dasz radę jesteśmy z Tobą:yes::yes::wink:

 
mzetka bardzo mi przykro. Wyglada na to, ze musisz sama walczyc o siebie i nie daj sobie zrobic krzywdy. Bo w publicznej sluzbie zdrowia bez znajomosci panuje spychoterapia niestety.
Mam nadzieje, ze w koncu trafisz na lekarza - dobrego czlowieka, albo kogos kto Ci pomoze.

Wiecie co dziewczyny, jak czytam o tych Waszych facetach co oni robia, to bym im wszystkim jaja urwala. Za przeproszeniem bzykac sie i robic dziecko to bylo fajnie, bo tyle przyjemnosci. Zrobili swoje i ich to nie dotyczy.

Glupio mi to napisac, ale powinnam Wam podziekowac, bo dzieki Wam przestalam krytykowac mojego G. i zaczelam doceniac to co on robi. Mnie na poczatku wkurzalo, ze on nie chce beze mnie nigdzie wychodzic sam, ale teraz juz go nie wypycham na sile. Jak chce siedziec ze mna, niech siedzi. Jak umyje kuchenke i porobi smugi to juz mu nie gadam, ze nie domysles, tylko pocaluje i powiem, jak slicznie.
Zrozumialam tez to, ze jeszcze kilka miesiecy takiego mojego krytykanckiego zachowania i musialabym sobie wszystko sama robic, bo by mnie w koncu w d... kopnal.
 
Poddaje się! Juz dwa razy napisałam posta, który "ulotnił się".
Mój komputer strajkuje!:crazy:

Chyba jestem skazana na bierne podczytywanie, aktywny udział w zyciu forum musze odlożyć do czasu gdy mój sprzęt zacznie współpracować;-)
 
Glupio mi to napisac, ale powinnam Wam podziekowac, bo dzieki Wam przestalam krytykowac mojego G. i zaczelam doceniac to co on robi. Mnie na poczatku wkurzalo, ze on nie chce beze mnie nigdzie wychodzic sam, ale teraz juz go nie wypycham na sile. Jak chce siedziec ze mna, niech siedzi. Jak umyje kuchenke i porobi smugi to juz mu nie gadam, ze nie domysles, tylko pocaluje i powiem, jak slicznie.
Zrozumialam tez to, ze jeszcze kilka miesiecy takiego mojego krytykanckiego zachowania i musialabym sobie wszystko sama robic, bo by mnie w koncu w d... kopnal.
Ja dokładnie czuję to samo co ty też niedoceniałam mojego M tylko równo na niego wrzucałam. Teraz wiem że to moja wina i postanowiłam to zmienic.
 
Poddaje się! Juz dwa razy napisałam posta, który "ulotnił się".
Mój komputer strajkuje!:crazy:

Chyba jestem skazana na bierne podczytywanie, aktywny udział w zyciu forum musze odlożyć do czasu gdy mój sprzęt zacznie współpracować;-)


już ktoś pisał że jak tak się zrobi(mi też tak nie raz zrobiło)trzeba kliknąc Ctrl+z:tak:
 
reklama
już ktoś pisał że jak tak się zrobi(mi też tak nie raz zrobiło)trzeba kliknąc Ctrl+z:tak:

Dziekuję!
Szlag człowieka moze trafic jak produkuje sie przez 5 minut a potem wszystko znika!
Ale sądząc po tym że poprzedni post się pokazał wnioskuje, że komputer juz wspólpracuje ;-)

Co do naszej slużby zdrowia to doskonale rozumiem Mzetka. Ja w ciągu ostatnich 3 miesięcy "odwiedziłam" 5 lekarzy "państwowo- NFZ-owo", a do ginekologa chodze od pewnego czasu prywatnie. I wiem, że jestesmy skazane albo na kolejki, proszenie się itd lub na płacenie kokosów prywatnym lekarzom.
Na samego gina oraz podstawowe badania wydam w tym miesiacu 700 złotych!
Już mnie portfel boli!
 
Do góry