Pumpkin
Fanka BB :)
- Dołączył(a)
- 14 Wrzesień 2009
- Postów
- 595
Anetrix - dlaczego nie zastrajkujesz? Jeśli przytomna rozmowa nie działa ja bym się naprawdę postarała "pokazać" co na ten temat myślę. Czyli w takim wypadku podałabym mężowi na obiad bułkę z masłem, po czym zamiast sprzątać, wzięła dzieciaka i wyszła na spacer. Nie jesteś niczyją kucharką ani sprzątaczką. Wiem jak bałagan może denerwować i przeszkadzać a nawet "aż się prosić o sprzątnięcie" ale za każdym razem, kiedy będziesz ulegać i sprzątać, będziesz czuła się bardziej i bardziej wykorzystywana a mąż się przyzwyczai, że po co się wysilać skoro Ty i tak wszystko zrobisz... Naprawdę nie warto, a obiadek.. jak on Ci nie chce pomóc, to przyszykuj tylko dla siebie i synka albo zabierz małego i zjedzcie na mieście. Postaw jasne granice. Dajesz dużo od siebie i tego samego wymagaj. Jeśli twoje dawanie nie spotyka się z wzajemnością - przestań dawać. Istnieje spora szansa, że jak facet nie będzie miał podstawionego jedzonka pod nosek i wypucowanego mieszkanka to się może ocknie. Lepiej "przecierpieć" trochę w bałaganie ale przeforsować sprawiedliwe traktowanie/podział obowiązków/zaangażowanie lub najzwyczajniej w świecie szacunek i docenienie etc niż całe życie dawać i dawać i być czyjąś usługaczką i czuć się niedocenioną/wykorzystywaną itd. Nie daj się źle traktować.
Mimo tego, że u nas ja nie pracuję tylko mój mąż, to tak go ustawiłam, że gotuję tylko wtedy gdy mi się chce i sprzątam (jeśli już) to wtedy gdy mi się chce... i jeszcze go do drobnych bo drobnych ale czynności porządkowych zaganiam typu: odkurz, wywieś pranie, umyj naczynia etc. Facet jak to facet czasami muszę kilka razy powtórzyć albo poczekać trochę, ale nigdy nie zdarzyło się żeby mi odburknął "sama to zrób". Tak samo z obiadkami, gotuję tylko wtedy gdy sama jestem głodna, mam wenę albo "smaka" na coś. Często mu mówię, żeby mnie zabrał na "randkę" do restauracji albo coś zamawiamy czy kupujemy "na wynos" więc jak już sama coś zrobię, to taka radość u mojego chłopa, że talerze wylizuje ze szczęścia. Gdybym go rozpuściła od początku, że latam ze ścierą, śniadanie, obiad i kolacja gotowe i jeszcze kapcie podaję to zapewne pomyślałby sobie że takie traktowanie "mu się należy" i zaczął narzekać, że zupa za słona.... Niestety faceci to inny gatunek i nie można być za miłym, w sensie za bardzo uczynnym bo oni inaczej czytają takie sygnały niż my - kobiety. Zazwyczaj doceniają bardziej im mniej się starasz... Przykre ale prawdziwe. Mój chłop w żadnym wypadku ideałem nie jest, mam z nim spore zgrzyty czasami, różne głupstwa wyprawia i czasem przykrości mi robi. Nikt nie jest idealny i błądzić jest rzeczą ludzką ale jedno wiem na pewno - nie dam się wrobić w rolę cierpiętnicy i Tobie też nie radzę.
Paula - Mój facet ostatnio też podobny numer wyciął, że po kłótni zniknął do 4 nad ranem i pojawił się wstawiony w domu... Żaliłam się wam wcześniej...Na drugi dzień przepraszał i żałował i całą szopkę pt "wybacz mi" wyprawiał Jasno powiedziałam, że spodziewam się małego dziecka i jestem gotowa się nim zająć... ale dwoma (tu w podtekście - również nim) zajmować się nie będę i "dziękuję za taki interes" to dopiero NAPRAWDĘ dotarła do niego powaga sytuacji. Faceci nie rozumieją więc trzeba im obrazowo tłumaczyć. Najlepiej przedstawiać według schematu "konkretne działanie pociąga odpowiednie następstwa" i uświadomić, że nikt nie będzie się rozdrabniał ani patyczkował tutaj bo to nie przedszkole... Mam nadzieję, że Twój facet się opamięta i sobie to wyjaśnicie jak najszybciej, bo jeśli on tak już będzie się zachowywał przed ślubem to co dopiero będzie po? Poza tym na Twoim miejscu jeśli mieszkasz z tatą i masz z nim dobry kontakt, to bym wcale swojego chłopa nie "kryła". Wiesz, czasem facet jak usłyszy coś powiedziane "po męsku" od drugiego faceta ( w szczególności jeszcze - przyszłego teścia) to istnieje duża szansa, że "zaskoczy" coś w główce. Generalnie uszy do góry i bez nerwów. Ja jak się zestresowałam to skończyło się na tym, że miałam tylko wyrzuty sumienia, że dzidzię obciążam...
Miłej nocki, rozpisałam się, że ho ho. Nie zdziwię się jak nikomu nawet nie będzie się chciało tego czytać he he he ;-)
Mimo tego, że u nas ja nie pracuję tylko mój mąż, to tak go ustawiłam, że gotuję tylko wtedy gdy mi się chce i sprzątam (jeśli już) to wtedy gdy mi się chce... i jeszcze go do drobnych bo drobnych ale czynności porządkowych zaganiam typu: odkurz, wywieś pranie, umyj naczynia etc. Facet jak to facet czasami muszę kilka razy powtórzyć albo poczekać trochę, ale nigdy nie zdarzyło się żeby mi odburknął "sama to zrób". Tak samo z obiadkami, gotuję tylko wtedy gdy sama jestem głodna, mam wenę albo "smaka" na coś. Często mu mówię, żeby mnie zabrał na "randkę" do restauracji albo coś zamawiamy czy kupujemy "na wynos" więc jak już sama coś zrobię, to taka radość u mojego chłopa, że talerze wylizuje ze szczęścia. Gdybym go rozpuściła od początku, że latam ze ścierą, śniadanie, obiad i kolacja gotowe i jeszcze kapcie podaję to zapewne pomyślałby sobie że takie traktowanie "mu się należy" i zaczął narzekać, że zupa za słona.... Niestety faceci to inny gatunek i nie można być za miłym, w sensie za bardzo uczynnym bo oni inaczej czytają takie sygnały niż my - kobiety. Zazwyczaj doceniają bardziej im mniej się starasz... Przykre ale prawdziwe. Mój chłop w żadnym wypadku ideałem nie jest, mam z nim spore zgrzyty czasami, różne głupstwa wyprawia i czasem przykrości mi robi. Nikt nie jest idealny i błądzić jest rzeczą ludzką ale jedno wiem na pewno - nie dam się wrobić w rolę cierpiętnicy i Tobie też nie radzę.
Paula - Mój facet ostatnio też podobny numer wyciął, że po kłótni zniknął do 4 nad ranem i pojawił się wstawiony w domu... Żaliłam się wam wcześniej...Na drugi dzień przepraszał i żałował i całą szopkę pt "wybacz mi" wyprawiał Jasno powiedziałam, że spodziewam się małego dziecka i jestem gotowa się nim zająć... ale dwoma (tu w podtekście - również nim) zajmować się nie będę i "dziękuję za taki interes" to dopiero NAPRAWDĘ dotarła do niego powaga sytuacji. Faceci nie rozumieją więc trzeba im obrazowo tłumaczyć. Najlepiej przedstawiać według schematu "konkretne działanie pociąga odpowiednie następstwa" i uświadomić, że nikt nie będzie się rozdrabniał ani patyczkował tutaj bo to nie przedszkole... Mam nadzieję, że Twój facet się opamięta i sobie to wyjaśnicie jak najszybciej, bo jeśli on tak już będzie się zachowywał przed ślubem to co dopiero będzie po? Poza tym na Twoim miejscu jeśli mieszkasz z tatą i masz z nim dobry kontakt, to bym wcale swojego chłopa nie "kryła". Wiesz, czasem facet jak usłyszy coś powiedziane "po męsku" od drugiego faceta ( w szczególności jeszcze - przyszłego teścia) to istnieje duża szansa, że "zaskoczy" coś w główce. Generalnie uszy do góry i bez nerwów. Ja jak się zestresowałam to skończyło się na tym, że miałam tylko wyrzuty sumienia, że dzidzię obciążam...
Miłej nocki, rozpisałam się, że ho ho. Nie zdziwię się jak nikomu nawet nie będzie się chciało tego czytać he he he ;-)
Ostatnia edycja: