Helołłłł.... wpadam na chwilę, może dłuższą.
Remont mnie pochłonął, wpadłam w szał wyprzedawania rzeczy z domu
pozbyłam się już łóżka, szafek z sypialni, lampek, większości ciuchów po córce... i całego mnóstwa pierdół. Kanapa czeka na wyjazd, bo umyśleliśmy sobie z M narożnik i tak od tygodnia śpię na nowym narożniku, bo materac nowy wciąż nie dojechał
W poniedziałek byłam na basenie, przepłynęłam 15 długości i czułam się jak nowonarodzona... miałam takiego powera do końca dnia, ze zabrałam córkę ze żłobka na spacer, obiad i jak wróciłyśmy po 18, to biedne dziecko padło przed 19 zanim zdążyłam się położyć obok niej
Dzisiaj też się chyba na basen wybiorę, na 14 jadę zrobić paznokcie.
Materac ma być najpóźniej jutro.... w kolejce czeka malowanie sypialni, potem opróżniam pokój Dobruśki i malowanie...
Do tego wymyśliłam nowe podejście do mojego biznesiku i mam nadzieję, że wypali, tylko nadal nie mogę się zebrać do zaprojektowania wzorów, ale już mam kolekcję w głowie.
Z mniej przyjemnych rzeczy, Młoda ma najpewniej alergie na jakieś chwasty, bo oczka jej ropieją od kilku dni, jak wyjdzie na dwór to tylko się pogarsza. Biedna budzi się rano ze sklejonymi oczkami, otworzyć nie może, płukanie to dramat, szczerze liczę na jakiś deszcz to może opadnie to świństwo z powietrza. Ale cóż córeczka tatusia, po kimś musi mieć te alergie
U lekarza między czasie nie byłam, w poniedziałek czeka mnie połówkowe a we wtorek wizyta kontrolna.
Wczoraj powtarzałam toksoplazmozę, na szczęście wszystko ok.
Pomału nastawiam się na glukozę, chociaż już mnie mdli na samą myśl.
Dzisiaj u nas 21+4