reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Styczniowe mamy 2018

ile macie dzieci? (licząć z tym/tymi w brzuszku;))

  • to będzie moje pierwsze dziecko

    Głosów: 50 50,0%
  • to będzie moje drugie dziecko

    Głosów: 34 34,0%
  • to będzie moje trzecie dziecko

    Głosów: 13 13,0%
  • to będzie moje czwarte dziecko

    Głosów: 3 3,0%

  • Wszystkich głosujących
    100
Cześć Dziewczyny,

Jeszcze raz chciałam Wam Wszystkim podziękować bardzo za miłe słowa.
Wczoraj byłam tak zdenerwowana i zaskoczona sytuacja, że nieskladnie mówiłam i pisałam.
Zgłosiłam się na wizytę kontrolna do ginekologa w Medicover. Powiedziałam mu o odczuwanych przez ostatnie 3 dni bólach poniżej pępka i intensywnych wymiotach, pojawiło się też krwawienie z nosa. Zauważyłam wczoraj rano, że drobne naczynia w oku mam popękane, a na twarzy wybroczyny-jakby mi ktoś łuk brwiowy, okolice oczodolu i szczyty policzków ponakłuwal albo dorysowal że sto czerwonych piegow. Doktor powiedział, że to od intensywnych wymiotów. I zaczął mnie badać. Powiedział że niepokoi go opór jaki palpacyjnie stawia macica, że bardzo reaguje skurczami. Szyjka była zamknięta. Wystawił mi skierowanie i kazał po wizycie pojechać do szpitala.
Pojechałam, choć w ogóle nie docierało do mnie to wszystko.
Na IP zostałam szybko przyjęta. Po przeprowadzeniu wywiadu, pobrano mi krew (zapadniete naczynia to moja zmora). Nie byłam w stanie oddać moczu, bo ostatni raz jadłam płatki ryżowe we wtorek rano i wypiłam od tamtego czasu szklankę wody) i zdążyłam się wysiusiac rano w srode, więc dopiero po litrze wlewu się udało.
Trafiłam na bardzo życzliwa młoda lekarka, empatyczna i troskliwa. Przeprowadziła badanie usg, zmierzyła mi szyjke-ma ona 31mm, nie tak jak pisałam wczoraj 35mm. Nie wiemy czy się skrócila czy nie, bo dotychczas jej nie mierzono, była ona uforomowana i zamknięta. Z Córką wszystko w porządku, płynu owodniowego wystarczająco, łożysko w porządku. Dostałam zofran, skopolan, nospe i wlewy. W badaniu krwi i moczu odwodnienie i niestety ketony. Od poczatku ciąży mam ketony, ale doktor stwierdziła że nie powinno tak być. Mówiła że jestem niedozywiona i przezroczysta, że moja jamę brzuszna wypełnia macica z dzieckiem i dlatego brzuszka ciążowego w ogóle nie widać "na zewnatrz". Prosiła by jeszcze raz skonsultować się z gastrologiem i dietetyczka, bo nie powinnam tak wyglądać.
Zapytała czy chciałabym zostać przyjęta na oddział, ale podawac będą leki które mogę przyjąć w domu. Umówiłam się, że jeśli po luteine do poniedziałku nie będzie poprawy to wrócę się położyć. W poniedziałek mam polowkowe usg i koniecznie muszę zmierzyć szyjke. Jeśli będzie się skracac, to muszę wrócić. Pani Doktor dała mi też globulki dopochwowe by ewentualnie przygotować "pole" do założenia szwu, Passara itp w razie gdyby szyjka chciała się skrócić.
Po wyjściu z IP pojechaliśmy do dwóch aptek, gdzie luteiny brak, musiałam zamówić, dziś do odbioru będzie.
Ah, Pani Doktor trochę była zdziwiona, że nie badano u mnie powtórnie Tsh, pobrano mi próbkę wczoraj, wynik będzie dziś.
Dostałam zwolnienie z pracy i mam leżeć, spacerować też nie mogę póki co.

Jestem trochę przejęta, przyznam. Bardzo się martwilam ta macica wczoraj, a Doktorka mówi że bardziej się martwi o mnie ogólnie i że 150 ketonow w moczu to już naprawdę niepokojące.
Trudno mi się odnieść do wcześniejszego postępowania, bo znam się na kotach i psach :), ale chyba coś jednak muszę że sobą zrobić. W sensie odzywic i zacząć jakoś normalnie funkcjonować. Boję się poniedziałku. Leżę plackiem i nie wiem co mam ze sobą zrobić. Dopiero dzisiaj nerwy puszczają i sobie poplakuje. Wczoraj czułam się trochę "odrealniona". Jakby to mnie ie dotyczyło. Męża bardzo uderzyło, nie chciał pokazać, ale jak jechaliśmy na IP to łzy mu kapaly same.

Wszystkim wizytujacym i nie-wizytujacym życzę miłego dnia. I naprawdę bardzo dziękuję za trzymanie kciukow i modlitwę.
Trzymaj się, Kochana! Całe szczęście, że teraz odpoczniesz! Na pewno teraz na zwolnieniu dojdziesz do siebie, uspokoisz się i o siebie zadbasz. O siebie i Malucha! Trzymam mocno kciuki, żebyś poczuła się lepiej.
 
reklama
Cześć Dziewczyny,

Jeszcze raz chciałam Wam Wszystkim podziękować bardzo za miłe słowa.
Wczoraj byłam tak zdenerwowana i zaskoczona sytuacja, że nieskladnie mówiłam i pisałam.
Zgłosiłam się na wizytę kontrolna do ginekologa w Medicover. Powiedziałam mu o odczuwanych przez ostatnie 3 dni bólach poniżej pępka i intensywnych wymiotach, pojawiło się też krwawienie z nosa. Zauważyłam wczoraj rano, że drobne naczynia w oku mam popękane, a na twarzy wybroczyny-jakby mi ktoś łuk brwiowy, okolice oczodolu i szczyty policzków ponakłuwal albo dorysowal że sto czerwonych piegow. Doktor powiedział, że to od intensywnych wymiotów. I zaczął mnie badać. Powiedział że niepokoi go opór jaki palpacyjnie stawia macica, że bardzo reaguje skurczami. Szyjka była zamknięta. Wystawił mi skierowanie i kazał po wizycie pojechać do szpitala.
Pojechałam, choć w ogóle nie docierało do mnie to wszystko.
Na IP zostałam szybko przyjęta. Po przeprowadzeniu wywiadu, pobrano mi krew (zapadniete naczynia to moja zmora). Nie byłam w stanie oddać moczu, bo ostatni raz jadłam płatki ryżowe we wtorek rano i wypiłam od tamtego czasu szklankę wody) i zdążyłam się wysiusiac rano w srode, więc dopiero po litrze wlewu się udało.
Trafiłam na bardzo życzliwa młoda lekarka, empatyczna i troskliwa. Przeprowadziła badanie usg, zmierzyła mi szyjke-ma ona 31mm, nie tak jak pisałam wczoraj 35mm. Nie wiemy czy się skrócila czy nie, bo dotychczas jej nie mierzono, była ona uforomowana i zamknięta. Z Córką wszystko w porządku, płynu owodniowego wystarczająco, łożysko w porządku. Dostałam zofran, skopolan, nospe i wlewy. W badaniu krwi i moczu odwodnienie i niestety ketony. Od poczatku ciąży mam ketony, ale doktor stwierdziła że nie powinno tak być. Mówiła że jestem niedozywiona i przezroczysta, że moja jamę brzuszna wypełnia macica z dzieckiem i dlatego brzuszka ciążowego w ogóle nie widać "na zewnatrz". Prosiła by jeszcze raz skonsultować się z gastrologiem i dietetyczka, bo nie powinnam tak wyglądać.
Zapytała czy chciałabym zostać przyjęta na oddział, ale podawac będą leki które mogę przyjąć w domu. Umówiłam się, że jeśli po luteine do poniedziałku nie będzie poprawy to wrócę się położyć. W poniedziałek mam polowkowe usg i koniecznie muszę zmierzyć szyjke. Jeśli będzie się skracac, to muszę wrócić. Pani Doktor dała mi też globulki dopochwowe by ewentualnie przygotować "pole" do założenia szwu, Passara itp w razie gdyby szyjka chciała się skrócić.
Po wyjściu z IP pojechaliśmy do dwóch aptek, gdzie luteiny brak, musiałam zamówić, dziś do odbioru będzie.
Ah, Pani Doktor trochę była zdziwiona, że nie badano u mnie powtórnie Tsh, pobrano mi próbkę wczoraj, wynik będzie dziś.
Dostałam zwolnienie z pracy i mam leżeć, spacerować też nie mogę póki co.

Jestem trochę przejęta, przyznam. Bardzo się martwilam ta macica wczoraj, a Doktorka mówi że bardziej się martwi o mnie ogólnie i że 150 ketonow w moczu to już naprawdę niepokojące.
Trudno mi się odnieść do wcześniejszego postępowania, bo znam się na kotach i psach :), ale chyba coś jednak muszę że sobą zrobić. W sensie odzywic i zacząć jakoś normalnie funkcjonować. Boję się poniedziałku. Leżę plackiem i nie wiem co mam ze sobą zrobić. Dopiero dzisiaj nerwy puszczają i sobie poplakuje. Wczoraj czułam się trochę "odrealniona". Jakby to mnie ie dotyczyło. Męża bardzo uderzyło, nie chciał pokazać, ale jak jechaliśmy na IP to łzy mu kapaly same.

Wszystkim wizytujacym i nie-wizytujacym życzę miłego dnia. I naprawdę bardzo dziękuję za trzymanie kciukow i modlitwę.[/QU


Trzymaj sie dzielnie!!!
 
Cześć Dziewczyny,

Jeszcze raz chciałam Wam Wszystkim podziękować bardzo za miłe słowa.
Wczoraj byłam tak zdenerwowana i zaskoczona sytuacja, że nieskladnie mówiłam i pisałam.
Zgłosiłam się na wizytę kontrolna do ginekologa w Medicover. Powiedziałam mu o odczuwanych przez ostatnie 3 dni bólach poniżej pępka i intensywnych wymiotach, pojawiło się też krwawienie z nosa. Zauważyłam wczoraj rano, że drobne naczynia w oku mam popękane, a na twarzy wybroczyny-jakby mi ktoś łuk brwiowy, okolice oczodolu i szczyty policzków ponakłuwal albo dorysowal że sto czerwonych piegow. Doktor powiedział, że to od intensywnych wymiotów. I zaczął mnie badać. Powiedział że niepokoi go opór jaki palpacyjnie stawia macica, że bardzo reaguje skurczami. Szyjka była zamknięta. Wystawił mi skierowanie i kazał po wizycie pojechać do szpitala.
Pojechałam, choć w ogóle nie docierało do mnie to wszystko.
Na IP zostałam szybko przyjęta. Po przeprowadzeniu wywiadu, pobrano mi krew (zapadniete naczynia to moja zmora). Nie byłam w stanie oddać moczu, bo ostatni raz jadłam płatki ryżowe we wtorek rano i wypiłam od tamtego czasu szklankę wody) i zdążyłam się wysiusiac rano w srode, więc dopiero po litrze wlewu się udało.
Trafiłam na bardzo życzliwa młoda lekarka, empatyczna i troskliwa. Przeprowadziła badanie usg, zmierzyła mi szyjke-ma ona 31mm, nie tak jak pisałam wczoraj 35mm. Nie wiemy czy się skrócila czy nie, bo dotychczas jej nie mierzono, była ona uforomowana i zamknięta. Z Córką wszystko w porządku, płynu owodniowego wystarczająco, łożysko w porządku. Dostałam zofran, skopolan, nospe i wlewy. W badaniu krwi i moczu odwodnienie i niestety ketony. Od poczatku ciąży mam ketony, ale doktor stwierdziła że nie powinno tak być. Mówiła że jestem niedozywiona i przezroczysta, że moja jamę brzuszna wypełnia macica z dzieckiem i dlatego brzuszka ciążowego w ogóle nie widać "na zewnatrz". Prosiła by jeszcze raz skonsultować się z gastrologiem i dietetyczka, bo nie powinnam tak wyglądać.
Zapytała czy chciałabym zostać przyjęta na oddział, ale podawac będą leki które mogę przyjąć w domu. Umówiłam się, że jeśli po luteine do poniedziałku nie będzie poprawy to wrócę się położyć. W poniedziałek mam polowkowe usg i koniecznie muszę zmierzyć szyjke. Jeśli będzie się skracac, to muszę wrócić. Pani Doktor dała mi też globulki dopochwowe by ewentualnie przygotować "pole" do założenia szwu, Passara itp w razie gdyby szyjka chciała się skrócić.
Po wyjściu z IP pojechaliśmy do dwóch aptek, gdzie luteiny brak, musiałam zamówić, dziś do odbioru będzie.
Ah, Pani Doktor trochę była zdziwiona, że nie badano u mnie powtórnie Tsh, pobrano mi próbkę wczoraj, wynik będzie dziś.
Dostałam zwolnienie z pracy i mam leżeć, spacerować też nie mogę póki co.

Jestem trochę przejęta, przyznam. Bardzo się martwilam ta macica wczoraj, a Doktorka mówi że bardziej się martwi o mnie ogólnie i że 150 ketonow w moczu to już naprawdę niepokojące.
Trudno mi się odnieść do wcześniejszego postępowania, bo znam się na kotach i psach :), ale chyba coś jednak muszę że sobą zrobić. W sensie odzywic i zacząć jakoś normalnie funkcjonować. Boję się poniedziałku. Leżę plackiem i nie wiem co mam ze sobą zrobić. Dopiero dzisiaj nerwy puszczają i sobie poplakuje. Wczoraj czułam się trochę "odrealniona". Jakby to mnie ie dotyczyło. Męża bardzo uderzyło, nie chciał pokazać, ale jak jechaliśmy na IP to łzy mu kapaly same.

Wszystkim wizytujacym i nie-wizytujacym życzę miłego dnia. I naprawdę bardzo dziękuję za trzymanie kciukow i modlitwę.
Jeju az mi łza teraz poleciała jak to przeczytalam. Musiałaś przeżyć wczoraj cos okropnego....! Dobrze ze sie szybko toba zajęli. Myślę ze teraz bedzie szlo ku lepszemu, zobaczysz, musisz myslec pozytywnie choc wiem ze to brzmi absurdalnie ale postaraj sie. Bede mocno trzymac kciuki za was !
 
@Kejka Ty to się umeczysz :-(




Ja miałam chustę Little Frog i bardzo miło wspominam bo moja była nieodkladalnym rzepem mamusinym śpiącym po 20 min dziennie. U nas żadne bujaki nie wchodziły w grę. W chuscie wychodziłam na spacer, do sklepu czy gdziekolwiek. A teraz mam 5 latke i psa więc już w ogóle bez chusty nie wyobrażam sobie tego ogarnąć [emoji6]

Powodzenia na wizytach [emoji7]
Moja spala po dwie trzy godziny na troche pobudka i potem znowu dluuuga drzemka. Teraz obstawiam że tak dobrze już na pewno nie będę miała
 
@Veronique mi się też oczy zaszkliły... biedna :* trzymajcie się jakoś, odpoczywajcie, dobrze że trafiłaś na kogoś kompetentnego i jesteś pod opieką. Na pewno powoli jakoś dojdziesz do siebie :* Trzymam kciuki bardzo bardzo mocno!

I nie dopuszczaj do siebie myśli, a co jeśli! To nie pomaga! Myśl i głośno mów że dasz rade chociaż wiem, że takich chwilach to trudne. Dasz rade!
 
@Veronique Trzymam kciuki żeby już było tylko lepiej. Myślę że jak już polezysz sobie odpoczniesz i odstresujesz się to na pewno będzie szło ku dobremu. Najważniejsze że jest wszystko dobrze z dzidzia
 
reklama
Do góry