witam się po wizytach.
Ginka stwierdziła u mnie wody w normie, skróconą szyjkę i rozwarcie na 1,5cm! czyli tzw. pełne przygotowanie do porodu
Zleciła mi jeszcze badania krwi i moczu i GBS, bo okazało się, że te co robiłam, to były zwykłe ogólne, a zapłaciłam za nie 70zł!
Powiedziała, że za tydzień to na 70% już się nie zobaczymy
Potem pojechaliśmy na KTG do szpitala i okazało się, że zapisało się kilka skurczy na 99%! Problem w tym, ze ja ich prawie nie czuję! Dopiero jak zaczęłam patrzeć na wyświetlacz, to stwierdziłam, że faktycznie coś czuję, ale dla mnie to było zwykłe twardnienie brzucha... Wynik zobaczył ordynator, zbadał mnie i mówi, że w sumie, to wg niego się zaczyna, ale tak na 50% i jak chcę to mogę jechać do domu, bo w razie czego nie mamy aż tak daleko i możemy wrócić nawet dziś. Powiedział też, że jak nie czuję tych skurczy, to może będę mieć niebolesny poród. Oby, ale i tak nie wierzę za bardzo. Kazał się obserwować. Ewentualnie wrócić jutro na KTG. Zapytałam o tego paciorkowca, to powiedział, żeby już nie robić, bo nie zdążę :-) i uzna na podstawie tamtych wyników, że wynik jest ujemny.
Jestem więc w domu, i cała głupia nie bardzo wiem, co mam robić
W ogóle, to jak wyszliśmy ze szpitala, to dostałam głupawki. Waldek w ciężkim szoku, nie wie, w co ma ręce włożyć, dał mi już obiad, chce jeszcze zrobić zakupy i goni jak z piórkiem w d...
Położę się na chwilę i spróbuję poobserwować czy jest jakaś regularność w tych skurczach, czy to fałszywy alarm
Potem dopakuję torbę i się zobaczy...