szczerze mówiąc to już sama nie wiem czego próbować.brałam wiesiołka,piłam siemię lniane,ziółka jakieś też piłam bo mi mama dała.i nic.jak ten castagnus nic nie da to chyba napadnę na mojego gina i pod groźbą będzie musiał mi cos wymyslić,bo to normalne nie jest,że skoro oboje z mężem jesteśmy zdrowi to juz rok staramy się o dziecko.
owulka niby jest.testy owu pokazywały 2 kreski z tym że testowa zawsze była jaśniejsza,ale gin powiedział że to zależy od testów.monitoringu cyklu nie miałam bo gin nie widzi podstaw.a druga ginka też nic złego u nas nie widzi.i bądź tu człowieku mądry.
w tym miesiącu to pójdziemy na żywioł.wyciągnę męża z domu,pojedziemy do lasu i tyle.wywiozę go.może do tego holsa dołączę :-) czytałam o tym,czytałam zbereźnice :-)