swetfinish no trudno, ale... nowy cykl nowe nadzieje :-)
saguaro witamy wśród forumowiczek, ja też jestem w miarę nowa. Poruszyła mnie Twoja historia naprawdę. Rozumiem Cię jeśli chodzi o dziecko, nie rozumiem czemu wyszłaś za mąż,
ale wiadomo życie pisze przeróżne historie i dziwnie się nam czasem losy układają. Ehh...
Powiem Wam, że mój mąż też trochę dojrzewał do myśli o dziecku. Jak byliśmy ze sobą zaledwie pół roku jego bratowa zaszła w ciążę. Ja miałam wtedy już 27 lat i strasznie jej zazdrościłam, ale chciałam wszystko po kolei, zaręczyny, ślub, dziecko a perspektywa była taaaakaaaa daleka. Mój ukochany nawet nie myślał o ślubie, a co dopiero o dziecku! Jak po 1,5 roku znajomości i wspólnym zamieszkaniu coś napomknęłam o ślubie, bo czas leci, a kiedy jeszcze czas na potomstwo to skończyło się sprzeczką. Dla niego to miał być koniec swobody, realizacji marzeń itp. Jak zamilkłam na dobre to po kilku miesiącach się oświadczył. Rok później wzięliśmy ślub i w międzyczasie już planowaliśmy że będziemy się starać o maleństwo jakoś po. Tabletki odstawiłam już przed ślubem i teraz sam mówi cały czas że już by bardzo chciał dzieciaczka. Oczywiście trochę przyczynił się bratanek, który urodził się w 2010 i jest teraz super fajnym dwulatkiem. Jak widać męski ród czasem musi dojrzeć do pewnych myśli i decyzji. Oni nie patrzą, że nam zegar bije. Nie rozumieją tego. Z czasem wszystko samo przychodzi i potrafią zaskoczyć nas jak nie wiem co, ale nic na siłę, bo to nie oznacza nic dobrego
ale się rozpisałam
PS. Gardło mnie pobolewa
saguaro witamy wśród forumowiczek, ja też jestem w miarę nowa. Poruszyła mnie Twoja historia naprawdę. Rozumiem Cię jeśli chodzi o dziecko, nie rozumiem czemu wyszłaś za mąż,
ale wiadomo życie pisze przeróżne historie i dziwnie się nam czasem losy układają. Ehh...
Powiem Wam, że mój mąż też trochę dojrzewał do myśli o dziecku. Jak byliśmy ze sobą zaledwie pół roku jego bratowa zaszła w ciążę. Ja miałam wtedy już 27 lat i strasznie jej zazdrościłam, ale chciałam wszystko po kolei, zaręczyny, ślub, dziecko a perspektywa była taaaakaaaa daleka. Mój ukochany nawet nie myślał o ślubie, a co dopiero o dziecku! Jak po 1,5 roku znajomości i wspólnym zamieszkaniu coś napomknęłam o ślubie, bo czas leci, a kiedy jeszcze czas na potomstwo to skończyło się sprzeczką. Dla niego to miał być koniec swobody, realizacji marzeń itp. Jak zamilkłam na dobre to po kilku miesiącach się oświadczył. Rok później wzięliśmy ślub i w międzyczasie już planowaliśmy że będziemy się starać o maleństwo jakoś po. Tabletki odstawiłam już przed ślubem i teraz sam mówi cały czas że już by bardzo chciał dzieciaczka. Oczywiście trochę przyczynił się bratanek, który urodził się w 2010 i jest teraz super fajnym dwulatkiem. Jak widać męski ród czasem musi dojrzeć do pewnych myśli i decyzji. Oni nie patrzą, że nam zegar bije. Nie rozumieją tego. Z czasem wszystko samo przychodzi i potrafią zaskoczyć nas jak nie wiem co, ale nic na siłę, bo to nie oznacza nic dobrego
ale się rozpisałam
PS. Gardło mnie pobolewa