reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Starania po raz pierwszy :)

Fifka...a jaki byl przed slubem? byliscie udanym zwiazkiem?
Ael...wiesz mnie meczy ten sam problem, ktory brzmi "jestem z toba, bo wierze, ze dasz mi dziecko jak nie to od ciebie odejde"...
aleeee...nie chce mi sie tego wałkowac non stop...i to tu na forum...
chociaz ty sie nie kloc z Pawlem...moze nie kazdego dopadnie ta masakra pełniowa
 
reklama
Aelku teraz nie będe pisać na telefonie bo nie mam kasy,... :zawstydzona/y: ale jak doładuję konto i będe miała chandrę dam znać...



Mi też jest przykro, bo tak marzyłam o pełnej rodzinie... nie przypuszczałam ze on jest tak niedojrzały...




Milia przynajmniej się starał.... dbał o siebie... teraz chodzi jak obdartus... nie siedział tyle na komuterze... chodziliśmy na spacery (teraz to cud go gdzieś wyciagnąć... nawet na spacer z Konradem kilka razy chodziam sama bo mu się nie chciało iść z nami) No i wtedy nie przyłapywałam go na kałmstwach...
 
Ostatnia edycja:
Fifka...kurde, patrz jak to sie moze zmienic wszystko po slubie...juz wiele par mowilo, ze tak bylo i tak sie pozniej zachowywali...
ale ja nadal nie moge uwierzyc w to, ze twoj maza nie szanuje tez waszego malego...przeciez dziecko tak bardzo zmienia mezczyzne, podobno na lepsze...
ja caly czas wierze, ze mozna jak sie tylko mocno chce zrobic tak, zeby jeszcze bylo dobrze, tylko oboje partnerzy musza sie starac...
moze warto by bylo usiasc z nim wieczorem jak wroci z pracy i pogadac o tym co cie boli? co jest nie tak, co bys chciala w waszym zwiazku zmienic...
moze taka szczera rozmowa cos na niego podziala?
 
Ael...wiesz mnie meczy ten sam problem, ktory brzmi "jestem z toba, bo wierze, ze dasz mi dziecko jak nie to od ciebie odejde"...
aleeee...nie chce mi sie tego wałkowac non stop...i to tu na forum...
chociaz ty sie nie kloc z Pawlem...moze nie kazdego dopadnie ta masakra pełniowa

Kochana już kiedyś o tym pisałaś, ja pamiętam o co chodzi u Ciebie. Pisałaś wtedy też, że po jakimś czasie on Ci wytłumaczył, że to presja rodziny.
Porozmawiaj z nim, bo tak naprawdę, nerwy o starania o dziecko wam kompletnie nie pomagają, a jak widzisz przeszkadzają. Może odcięcie się na jakiś czas od tych problemów i rodziny da zamierzony efekt?
Warto spróbować niczego nie stracicie.

Aelku teraz nie będe pisać na telefonie bo nie mam kasy,... :zawstydzona/y: ale jak doładuję konto i będe miała chandrę dam znać...

Mi też jest przykro, bo tak marzyłam o pełnej rodzinie... nie przypuszczałam ze on jest tak niedojrzały...

Milia przynajmniej się starał.... dbał o siebie... teraz chodzi jak obdartus... nie siedział tyle na komuterze... chodziliśmy na spacery (teraz to cud go gdzieś wyciagnąć... nawet na spacer z Konradem kilka razy chodziam sama bo mu się nie chciało iść z nami) No i wtedy nie przyłapywałam go na kałmstwach...

Kochana, zawsze zostają pw, maile i gg :*
Głowa do góry moja droga. Kto jak kto, ale my baby zawsze dajemy sobie radę :-)

Krzysiek widać, niedojrzały w ogóle chyba do dorosłości, mój Paweł owszem siedzi i gra na kompie jak ma dzień wolnego, ale jak powiem słowo on przestaje i robi to o co go proszę albo zajmuje się młodym.
Powiem Ci tak naprawdę, że mój Paweł to też typ niedojrzałego chłystka. Jak jego mama żyła i był czas by cokolwiek z życia się nauczyć, on zajmował się figurkami bitewnymi, grami. Już nie wspomnę, że po drodze było wojsko, 1,5 roczna misja w Syrii. Nie było czasu a on sam tak naprawdę nie chciał.
Raz mu to wyrzuciłam, bo on np sprzątając po swojemu robił to tak, że i tak musiałam poprawić. Jest cholernie czuły na tym punkcie i nie da sobie w żaden sposób pomóc, podrzucić jakiś pomysł. I tego jednego razu już mnie wkurzył, to go konkretnie zwyzywałam i wyrzuciłam w czym jest jego problem. Może przesadziłam, ale myślę że to było jak najbardziej na miejscu. Życie nie polega tylko i wyłącznie na zabawie i leniuchowaniu. Paweł tego do końca może nie akceptował. Przy dziecku zmienił nastawienie, ale również przy mnie. Ja zostałam wychowana w domu, gdzie co tydzień sprzątało się dom na błysk, dbało się o porządek, każdy dbał o porządek, moja mama jest pedantką. Ja to odziedziczyłam po niej. Nie może jakoś dobitnie, ale lubię mieć porządek wokół siebie. Paweł często tego nie rozumie i się wtedy kłócimy o porządek, ale wtedy sam też pasuje i pomaga.

O co mi chodzi pisząc to, chce Ci pokazać, że owszem tacy faceci to ciężkie przypadki i tylko systematyczna praca nad ich charakterami daje owoce. Potruć sobie nieźle idzie przy tym krew ale coś za coś.
 
Milia mnie już język boli od tego "szczerego gadania"... więc chyba czas zamilknąć w końcu... Jakiś tydzień temu przed wzięciem tego kredytu i przed tymi kłamstwami mieliśmy długą i poważną rozmowę na temat tego ze nasz związek się sypie i musimy się wziąć w garść bo inaczej uczucie się rozpadnie... powiedziałam mu o wszystkim co mnie boli i ze swojej strony obiecałam też kilka rzeczy... no i co? Mam dość....


Ael
on też się podnosił jak go o coś prosiłam... Jakbym powiedziała ze nie to bym skłamała, ale nagminne były sytuację typu proszę go o coś, on odpowiada "już za chwilę kochanie" i.... zapomina/nie słyszy/olewa... w zależności od sytuacji....

Jak zaszłam w ciąże wtedy zaczeło się poważnie puć między nami... a pod koniec w ogóle płakaąłm przez niego niemal codziennie... musiałam leżeć a on poproszony o przyniesienie mi czegoś z lodówki wzdychał "eh... no skoro muszę..."


Oj nie chce mi sie już o nim gadać... Po prostu mam go już dość... od jakiegoś czasu nosiłam w sobie BARDZO dużo złości do niego a teraz po prostu przelał czare goryczy... niech sie teraz dzieje co chce... teraz wiele od niego zależy.
 
Ostatnia edycja:
Kalina witam na pokładzie staraczek :)
przepraszam ale musze bo popłakałam się ze śmiechu :) hahaha
Kalina nie Alfreda tylko Aelreda .. :D

Fifka i jak rozmowa z mamą pomogła ??

Magd.a a u Was co się dzieje ??


Tule Was dziewczynki mocno <przytul> <przytul>

Ja też umarłam z tą Alfredą! :-D ale myślę, że można to przyjąć :-)


Lily czuje się dobrze... jakoś tak ogarnął mnie błogi spokój i olałam tą sytuację... mój mąż udowodnił że komputer był ważniejszy ode mnie i kłamał mi bez nawet drgnięcia powieki... więc w takim razie jego sprawa.


Zresztą to nie tylko wydarzyło się ostatnio... Konrada też od jakiegoś czasu traktuję jak zło koniecznie... jak on płaczę a ja akurat jestem w łazience to słyszę jak mówi go niego że jest "bez mózg" "dureń jesteś" itp.... ja tylko się cieszę że konrad jeszcze nie rozumie tego... pięknie rodzic daje poczucie wartości dla syna... jak z nim siedzi to nawet go nie przewinie... kompletna olewka...


Nie pomaga mi w domu NIC! Nie interesuje go że ja bedąc z Konradem nie moge wyjść do sklepu a nie będe miała co jeść na śniadanie.... ostatnio pornusy znalazłam na jego komputerze... Ta sytuacja tylko przelała czare goryczy...



Ale spoko, już nie będe płakać. Nie ma po kim... on po ślubie tak się zmienił, ze gdybym wiedziała że tak będzie nie brałabym z nim ślubu... Bo on już nawet się nie stara...




Lily współczuję z powodu małej... pewnie grype żołądkową złapała...

Ooooo nie!!!!! Czy ja dobrze rozumię/?? Krzysiek w ten sposób mówi do Konradka??? u mnie by to nie przeszło!!! jak to przeczytałam to się we mnie zagotowało!! ja jestem na tym punkcie uczulona!!! :wściekła/y: jakby Twój mąż znalazł się teraz gdzieś koło mnie to wyzwałabym go od najgorszych!!!


A poza tym cieszę się Alfreda, że w końcu "Cię pełno" :*
 
Tak Magdalena tak mówi do Konrada... mówi nawet jeszcze gorzej... bo raz usłyszałam jak powiedział coś w stylu "jesteś jakiś niedorozwinięty".... Nie ważne czy to żart czy nie, jak zacznie rozumieć co się do niego mówi będą to słowa najbardziej raniące dla dziecka... i nie martw się... ja go już sama opieprzam i tłumaczę jak dla dzieciaka dlaczego ma tak nie mówić...




Mąż wrócił z pracy i rozmawiamy normalnie, ale bez zbędnych czułości... taki chłód bije... nie będziemy się kłócić, to bez sensu i szkoda Konrada bo on reaguję na moje nerwy... dopiero teraz biedny zasnął, po całym dniu płaczu... Boze jak ja go kocham.... i dzisiaj cieszę się jak głupia na tą noc, kiedy będe mogła się do niego przytulić i zasnąć...
 
reklama
Do góry