reklama
PanaKotka
Czekam, Skarbeczku :*
- Dołączył(a)
- 3 Lipiec 2015
- Postów
- 1 654
I nie smuć. Stoisz przed olbrzymią szansą na wyższy wymiar szczęścia. Jestem niemal pewna, że wszystko się dobrze ułoży. Przecież on pragnie wam zapewnić wszystko, czego potrzebujecie. Pracuje z miłości. On w ten sposób pokazuje wam jak bardzo mu zależy. Tylko nie widzi tego, że dla was ważniejsza jest jego obecność i uczucia niż pieniądze. Twój mąż jest jak mój dziadek, z którym mieszkaliśmy w dzieciństwie. Zapracowałby się na śmierć tylko po to, by zabezpieczyć finansowo wszystkie nasze potrzeby, jednoczesnie przez to, że nigdy go nie było, to nie mam z nim żadnej więzi, bo nie było kiedy jej nawiązać. Jak odpowiednio pokierujesz sytuacją, to uświadomisz mu, co jest na prawdę ważne i wszyscy będziecie o wiele szczęśliwsi, niż obecnie. Myślę, że on taki jest, bo w domu mu pokazani, że tak to powinno wyglądać i w głowie mu się nie mieści, że inny wzorzec rodziny może dawać szczęście. Może w domu bardzo krytykowano ludzi o niższym statusie społecznym? Rozmawiałaś z nim o tym? Rozmawialiście o tym, jak.każde z was widzi rodzinę? Jak sobie wyobrażacie wasze życie? W sumie pytania dość proste, ale obserwując moje otoczenie zauważyłam, że ludzie będąc ze sobą nie rozmawiają o takich podstawowych rzeczach... Może znowu trzeba poruszyć fundamentalne tematy aby sobie wszystko na wzajem powyjaśniać, zacząć nowy rozdział i ustalić zasady od początku.
PanaKotka
Czekam, Skarbeczku :*
- Dołączył(a)
- 3 Lipiec 2015
- Postów
- 1 654
Z resztą ja i mój Drwal też czasem mamy trudne chwile. Obecnie nawarstwiło nam się kilka problemów. Parę miesięcy temu też mieliśmy baardzo trudną sytuację. Tylko i wyłącznie dzięki rozmowom o fundamentalnych sprawach i elastyczności jakoś z tego wszystkiego wychodzimy. Nie boję się mówić co mnie boli, pokazywać kiedy mi go brakuje i czego od niego oczekuję. Największą naszą bolączką jest obecnie niepłodność. To ma największy wpływ na nasze relacje. Lęk o to, czy w ogóle bedziemy mogli mieć swoje dzieci, strach przed leczeniem i procedurami medycznymi, rozgoryczenie tym, że tyle to już trwa bez efektu, niepewność czy na pewno leczenie idzie tak, jak powinno, życie w napięciu, czy na pewno robimy wszystko, co tylko możemy. Staramy się to wszystko minimalizować, nie skupiać się na tym, walczyć z czarnymi myślami. Niedziele spędzamy poza domem na czynnościach, które pozwalają nam na relaks i odpoczynek, w otoczeniu natury i życzliwych nam ludzi. Jednak naturalnym jest to, że gdzieś z tyłu głowy, za olbrzymią nadzieją, że leczenie idzie w dobrym kierunku, wiarą w to, że wydarzy się cud i entuzjazmem, z jakim podchodzimy do wszystkiego, co może przybliżyć nas do celu, chowają się także wszystkie negatywne emocje, a spięcia i niesnaski są jednym z wentyli bezpieczeństwa, które pozwalają zmniejszyć naprężenia. Musimy to przetrwać, a gdy leczenie znowu ruszy do przodu samo wszystko wróci do normy. Oboje wkładamy wiele energii w powodzenie przedsięwzięcia, a brak efektu niesie frustracje i jest to chyba całkiem normalne. Najważniejsze, że staramy się być jak najbliżej siebie i nie pozwalamy sobie odsunąć się od siebie...
PanaKotka
Czekam, Skarbeczku :*
- Dołączył(a)
- 3 Lipiec 2015
- Postów
- 1 654
Ewix, śliczna dziewczynka <3
Nie dobrze, że ucieka. Stąd wasze problemy. Nigdy nie dojdziecie do wspólnego mianownika bez rozmowy o podstawowych rzeczach... Oboje będziecie nieszczęśliwi, bo nie rozumiecie siebie na wzajem, nie wiecie czego potrzebuje i oczekuje drugą strona. To zupełnie tak, jak byście rozmawiali obcymi językami - jedno po chińsku, a drugie po rusku.
Nie dobrze, że ucieka. Stąd wasze problemy. Nigdy nie dojdziecie do wspólnego mianownika bez rozmowy o podstawowych rzeczach... Oboje będziecie nieszczęśliwi, bo nie rozumiecie siebie na wzajem, nie wiecie czego potrzebuje i oczekuje drugą strona. To zupełnie tak, jak byście rozmawiali obcymi językami - jedno po chińsku, a drugie po rusku.
PanaKotka
Czekam, Skarbeczku :*
- Dołączył(a)
- 3 Lipiec 2015
- Postów
- 1 654
Ewix, skoro to widzisz, to zrób coś, żeby to zmienić! Jesteś bardzo mądra kobietą, masz w sobie wiele siły, jesteś na pewno cudowną matką i ekstra żoną, ale nic nie robiąc przykładasz rękę do pogłębiania się i utrwalania sytuacji. Chcesz aby tak wyglądało wasze życie? Życie waszej rodziny? Dasz radę przekuć wasze słabe strony w mocne i zamienić sytuację z destrukcyjnej w budująca szczęście, zrozumienie i bezpieczeństwo. Tylko trzeba zacząć, trzeba zrobić pierwszy, najtrudniejszy krok. I najlepiej aby to pierwsze posunięcie było totalnie niezapowiedzianym szokiem, bo tylko to przynosi otrzeźwienie i otwiera oczy. Dlatego tak Cię namawiam, abyś porządnie wstrząsnęła mężem.
reklama
Podobne tematy
Podziel się: