oJugosława
No właśnie... Ja pierwszy raz tez zaskoczyłam jak Młoda Bogini, a teraz się staram jak weteranka prawie
Może po porodzie mi się coś rozregulowało, choć szczerze nie wierzę w to.. Tak do roku to jeszcze się nie spinam, ale jeszcze parę m-cy i co...będę musiała zacząć biegać po lekarzach
A mój Jaś to taki niby spryciarz, ale straszny przytulak i bardzo wrażliwy. Trzeba uważać co się przy nim mówi
A wiecie co wczoraj zrobił?
Położyłam w łazience na szafce, żeby wyprac ręcznie jego majteczki. Czerwone, mocno farbujące. Byłam w łazience, opróżniałam słoik i Młody przylazł i krzyczy, że chce pomóc. To mówie, że zaraz spłuka wodę, niech chwilkeczkę poczeka. Odwracam się do niego a on już w ryk: moje majteczki, moje majteczki! Zaświeciła mi się lampka alarmowa. Pytam się jakie majteczki? A widzę, że łapką macha przy otwartej pralce pakowanej od góry i po bębnie jeździ (zamkniętym). I pokazuje mi rączką na beben. TAM! Ja mówię jak to TAM?
A on, Tam są! Moje majteczki! I w ryk.
No i okazało się, że majteczki zostały wrzucone na bęben i popchane rączką i utknęły. Gdzieś tam, pod bębnem
Ale akcja była. Jaś płacze, mój małżonek lekko zirytownay. ja nie wiem czy się śmiac czy płakać. Mąż pod nosem, ze majtki zapchają jakis wylew, i ze po pralce, że trzeba będzie rozkręcać, Młody panikuje, że po jego majteczkach ślad zaginął i że zepsuł pralkę. a ja jednego uspokajam, drugiego upomnam, żeby nie gadał tak przy Młodym, bo widzi, że przeżywa...- no czeski film
Na szczęście jakoś udało podważyć się jedną część w pralce i odzyskać czerwone majteczki
Młody zasnął przeszczęśliwy