reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Staramy się o rodzeństwo 2021

O ktore rodzeństwo sie starasz?

  • 2

  • 3

  • 4

  • 5 i wiecej


Wyniki ankiety będą widoczne dopiero po oddaniu głosu.
Moja córka tez dopytuje już teraz ... ona ma dwóch najbliższych kuzynów którzy mają po dwa latka .. ale już teraz bardzo chciałaby mieć rodzeństwo .. zaczynam żałować że byłam tak uparta przez te 10 lat .. może pare lat wstecz byłoby wszystko prostsze ..
Dobrze widzę, że też jesteś rocznik 1987?:)
Niestety człowiek nie przewidzi co go spotka w przyszlosci, czesto odwleka pewne decyzje i pozniej jest problem. Moje dziecko bylo na tyle placzace, ze musialam najpierw odespac i odreagowac zanim zdecydowalam sie na drugie.
 
reklama
Dobrze widzę, że też jesteś rocznik 1987?:)
Niestety człowiek nie przewidzi co go spotka w przyszlosci, czesto odwleka pewne decyzje i pozniej jest problem. Moje dziecko bylo na tyle placzace, ze musialam najpierw odespac i odreagowac zanim zdecydowalam sie na drugie.
Tak, 87 :) ja znowu bardzo źle wspominam poród , może nie fizycznie ale psychicznie dał mi w kość .. zaszłam w ciąże na studiach , mój mąż , jeszcze wtedy chłopak , pracował za granicą , w zasadzie do tej pory pracuje za granicą ... ale wtedy ciężko mi było godzić studia , opiekę .. potem ślub ... w 7 msc ciąży , aby było jął należy .. dobrze ze miałam mamę, która mi dużo pomagała długo z nią mieszkałam , gdy córka miała 7 miesięcy wyprowadziliśmy się na swoje .. było jeszcze ciężej .. ale obroniłam się .. wtedy podjęłam prace .. trzeba było organizowac opiekę .. potem przedszkole , ciagle chorowanie .. to był najgorszy okres w naszym życiu , co tydzień był lekarz , szpital .. Maja bardzo dużo Nam chorowała , byłam z nią sama .. a rano do pracy .. to był istny koszmar .. mąż ile mógł tyle był ale wiadomo jak to praca za granicą .. powiedziała nigdy więcej .. Teraz córa jest już dużą i mądrą Panną , zaraz kończy 10 lat , jest bardzo samodzielna i w zasadzie nie mam z nią żadnych problemów . I właśnie teraz gdy już mamy stabilne i poukładane życie zachciało Nam się powtórki ;)
 
Czujesz sie tak bo to roztrzasasz.. pomysl o tym ,ze setki kobiet dziennie maja takie ciaze biochemiczne.. ja też mialam w tym cyklu i co.. i nic trzeba zyc dalej. Na tym etapie to jest dopiero zarodek.. coś co ma stać sie dzieckiem.. na tym etapie biochemiczna rzieje sie bo prawdopodobnie ,zarodek jest uszkodzony.. gdyby przetrwał dziecko moglobybyc skrajnie niepełnosprawne np. Lekarz ci wytłumaczyła ostatnio przyczyne - powinnać poczekac po wyjeciu spirali, twoj organizm nie byl gotowy.. nie doszukuj się w sobie wad .. mi dr powiedziala jak staralismy sie juz dlugo o drugiego syna " urodzilas jedno to urodzisz drugie, to jest kwestia czasu" i miala racje bo za 3 cykle mielismy juz bijace serduszko.. musisz sie pogodzic z tym ze byl za wcześnie. I w nastepnym cyklu poprostu z miloscia męża wybzykac na wszystkie możliwe sposoby :p
Pewnie masz racje .. ale baba to trochę dziwne stworzenie 🙈
 
Tak, 87 :) ja znowu bardzo źle wspominam poród , może nie fizycznie ale psychicznie dał mi w kość .. zaszłam w ciąże na studiach , mój mąż , jeszcze wtedy chłopak , pracował za granicą , w zasadzie do tej pory pracuje za granicą ... ale wtedy ciężko mi było godzić studia , opiekę .. potem ślub ... w 7 msc ciąży , aby było jął należy .. dobrze ze miałam mamę, która mi dużo pomagała długo z nią mieszkałam , gdy córka miała 7 miesięcy wyprowadziliśmy się na swoje .. było jeszcze ciężej .. ale obroniłam się .. wtedy podjęłam prace .. trzeba było organizowac opiekę .. potem przedszkole , ciagle chorowanie .. to był najgorszy okres w naszym życiu , co tydzień był lekarz , szpital .. Maja bardzo dużo Nam chorowała , byłam z nią sama .. a rano do pracy .. to był istny koszmar .. mąż ile mógł tyle był ale wiadomo jak to praca za granicą .. powiedziała nigdy więcej .. Teraz córa jest już dużą i mądrą Panną , zaraz kończy 10 lat , jest bardzo samodzielna i w zasadzie nie mam z nią żadnych problemów . I właśnie teraz gdy już mamy stabilne i poukładane życie zachciało Nam się powtórki ;)
Jesteśmy rówieśniczkami:) Jesteś twarda babka, skoro tak świetnie poradziłaś sobie w opiece nad dzieckiem, nie mając męża obok siebie, pełen szacunek, podziwiam takie silne kobiety. Czasem sobie myślę, że dobrze byłoby cofnąć czas z tymi mądrościami, które ma się w głowie aktualnie:) Ja mam 5 letnią córcię, oboje z męzem nie mamy rodzenstwa, ta pustka mnie przeraza. No musi to moje biedne dziecko mieć kogoś obok! A propos chorowania dziecka przedszkolnego, jestem w temacie, to jest niesamowite, że ten mały człowiek może ogarnąć tyle infekcji jedna po drugiej:( No nic musimy się wspierać:)
 
Jesteśmy rówieśniczkami:) Jesteś twarda babka, skoro tak świetnie poradziłaś sobie w opiece nad dzieckiem, nie mając męża obok siebie, pełen szacunek, podziwiam takie silne kobiety. Czasem sobie myślę, że dobrze byłoby cofnąć czas z tymi mądrościami, które ma się w głowie aktualnie:) Ja mam 5 letnią córcię, oboje z męzem nie mamy rodzenstwa, ta pustka mnie przeraza. No musi to moje biedne dziecko mieć kogoś obok! A propos chorowania dziecka przedszkolnego, jestem w temacie, to jest niesamowite, że ten mały człowiek może ogarnąć tyle infekcji jedna po drugiej:( No nic musimy się wspierać:)
Tak to jest okropne , moja Maja miała w przeciągu jednego roku 12cie antybiotyków .. i kilka pobytów w szpitalu .. zawsze były oskrzela albo płuca i tak w kółko ... niekończący się kaszel .. wtedy myslalam że ten kaszle będzie Nam towarzyszył do końca naszych dni .. i zawsze dopadało ją choróbsko w weekend .. jak na złość .. ale miałam zaufaną pediatrę na która zawsze mogłam liczyć ... nawet o 3 w nocy , to był naprawdę paskudny czas i nie chce aby się powtórzył .. Maja nie radziła sobie z chorobami wogole .. nie miała odporności , długo szukaliśmy przyczyny .. ale tez nie trzymaliśmy jej pod kloszem .. problem trwał do momentu aż nie wyprowadziliśmy się z mojego rodzinnego miasta i wylądowaliśmy w rodzinnej miejscowości mojego męża .. wszystko jak ręką odjął .. od tamtej pory nie miała ani jednego antybiotyku , kilka infekcji które skończyły się tylko moczeniem nóg .. jeździ na basen i wraca z mokrą głowa .. a za godzinę pędzi na łyżwy .. a po powrocie jeszcze zje loda .. Mój mąż ma rodzeństwo , on jest najstarszy .. ja jestem jedynaczka i jest mi z tym dobrze i chyba przez wzgląd na siebie nie chciałam rodzeństwa dla córy .. ale z drugiej strony .. chyba byłam egoistyczna i za bardzo patrzyłam tylko na siebie i swoją wygodę .. teraz jesteśmy starsi , bardziej doświadczeni .. nie ma miedzy Nami głupich niesnasek jakie były kiedyś gdy ciężko było Nam godzic obowiązki .. ja miałam swojego w głowie a on swoje .. ja chciałam odrobine spokoju a on wypełniał dzień obowiązkami .. Chciałam aby był ze mną a on pracował bo trzeba było utrzymać wszystko ... takie błędne koło .. Naprawdę to tak na mnie wpłynęło .. i chociaż wiem że od czasu przeprowadzki zmieniło się naprawdę wszystko na lepsze to jest ten strach ze to wszystko co nie było fajne wróci i znowu zostanę ze wszystkim sama ..
 
Mój mąż pracuje wyjazdowo czasami jest tydzień w miesiącu. Aga moja historia jest podobna do Twojej🙂 też zaszłam w ciążę na ostatnim roku magisterki. Ciąża do połowy leżąca. Mieliśmy ślubować w lutym ale musieliśmy wszystko odwołać. Finalnie mąż wszystko załatwił i mi oznajmił, że ślubujemy w kwietniu 😂 bo ja chciałam czekać, aż się młoda urodzi. Także w kwietniu byliśmy po ślubie, w czerwcu się broniłam a w lipcu przyszła na świat moja pierwsza córka 🙂 jak urodził się synek, córka miała 5 lat. Jak urodziła się najmłodsza córeczka synek miał 3 a starsza córka 8
 
Tak to jest okropne , moja Maja miała w przeciągu jednego roku 12cie antybiotyków .. i kilka pobytów w szpitalu .. zawsze były oskrzela albo płuca i tak w kółko ... niekończący się kaszel .. wtedy myslalam że ten kaszle będzie Nam towarzyszył do końca naszych dni .. i zawsze dopadało ją choróbsko w weekend .. jak na złość .. ale miałam zaufaną pediatrę na która zawsze mogłam liczyć ... nawet o 3 w nocy , to był naprawdę paskudny czas i nie chce aby się powtórzył .. Maja nie radziła sobie z chorobami wogole .. nie miała odporności , długo szukaliśmy przyczyny .. ale tez nie trzymaliśmy jej pod kloszem .. problem trwał do momentu aż nie wyprowadziliśmy się z mojego rodzinnego miasta i wylądowaliśmy w rodzinnej miejscowości mojego męża .. wszystko jak ręką odjął .. od tamtej pory nie miała ani jednego antybiotyku , kilka infekcji które skończyły się tylko moczeniem nóg .. jeździ na basen i wraca z mokrą głowa .. a za godzinę pędzi na łyżwy .. a po powrocie jeszcze zje loda .. Mój mąż ma rodzeństwo , on jest najstarszy .. ja jestem jedynaczka i jest mi z tym dobrze i chyba przez wzgląd na siebie nie chciałam rodzeństwa dla córy .. ale z drugiej strony .. chyba byłam egoistyczna i za bardzo patrzyłam tylko na siebie i swoją wygodę .. teraz jesteśmy starsi , bardziej doświadczeni .. nie ma miedzy Nami głupich niesnasek jakie były kiedyś gdy ciężko było Nam godzic obowiązki .. ja miałam swojego w głowie a on swoje .. ja chciałam odrobine spokoju a on wypełniał dzień obowiązkami .. Chciałam aby był ze mną a on pracował bo trzeba było utrzymać wszystko ... takie błędne koło .. Naprawdę to tak na mnie wpłynęło .. i chociaż wiem że od czasu przeprowadzki zmieniło się naprawdę wszystko na lepsze to jest ten strach ze to wszystko co nie było fajne wróci i znowu zostanę ze wszystkim sama ..
o matko! to naprawde przeszliście swoje, tyle chorób to jest jakiś kosmos! nie dziwie sie, że pojawiał się strach przed kolejnym dzieckiem. Nieźle Was ten okres przedszkolny zmęczył;/ Fakt jest też taki, że teraz dzieciaki nie mają w ogóle odporności. Ja bycie jedynaczką wspominam bardzo zle, ciagle prosiłam o rodzenstwo i pytałam kiedy bedzie..i teraz ta trauma wrociła w nieco innej postaci.
 
Mój mąż pracuje wyjazdowo czasami jest tydzień w miesiącu. Aga moja historia jest podobna do Twojej🙂 też zaszłam w ciążę na ostatnim roku magisterki. Ciąża do połowy leżąca. Mieliśmy ślubować w lutym ale musieliśmy wszystko odwołać. Finalnie mąż wszystko załatwił i mi oznajmił, że ślubujemy w kwietniu 😂 bo ja chciałam czekać, aż się młoda urodzi. Także w kwietniu byliśmy po ślubie, w czerwcu się broniłam a w lipcu przyszła na świat moja pierwsza córka 🙂 jak urodził się synek, córka miała 5 lat. Jak urodziła się najmłodsza córeczka synek miał 3 a starsza córka 8
A człowiek zawsze myśli że tylko on ma tak źle 🙈
 
A człowiek zawsze myśli że tylko on ma tak źle 🙈
Z chorobami też wiem o czym mówisz córka jak poszła do zerówki to bardzo chorowała od niej łapał synek miał rok. Był tydzień, że codziennie byłam u lekarza. Córka w szpitalu, synek roczek mąż w pracy dobrze, że miałam rodziców blisko i pandemii nie było to mogłam chociaż trochę przyjechać do synka i wracałam do córki. Teraz w tej pandemii mi się najmłodsza poparzyła w lipcu, to mąż miał opiekę na starszych podrzucał mi torby do portierni i przynosili. Ani wejść ani wyjść. Byłyśmy dwa tygodnie, to masakra
 
reklama
Z chorobami też wiem o czym mówisz córka jak poszła do zerówki to bardzo chorowała od niej łapał synek miał rok. Był tydzień, że codziennie byłam u lekarza. Córka w szpitalu, synek roczek mąż w pracy dobrze, że miałam rodziców blisko i pandemii nie było to mogłam chociaż trochę przyjechać do synka i wracałam do córki. Teraz w tej pandemii mi się najmłodsza poparzyła w lipcu, to mąż miał opiekę na starszych podrzucał mi torby do portierni i przynosili. Ani wejść ani wyjść. Byłyśmy dwa tygodnie, to masakra
Współczuje :(
 
Do góry