reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Każda z nas wita styczeń z nadzieją i oczekiwaniem. Myślimy o tym, co możemy osiągnąć, co chcemy zmienić, kogo kochamy i za kogo jesteśmy wdzięczne. Ale niektóre z nas mają tylko jedno pragnienie – przetrwać, by nadal być przy swoich bliskich, by nadal być mamą, partnerką, przyjaciółką. Taką osobą jest Iwona. Iwona codziennie walczy o swoje życie. Każda chwila ma dla niej ogromne znaczenie, bo wie, że jej dzieci patrzą na nią z nadzieją, że mama zostanie z nimi. Każda złotówka, każde udostępnienie, każdy gest wsparcia przybliża ją do zwycięstwa. Wejdź na stronę zbiórki, przekaż darowiznę, podziel się informacją. Niech ten Nowy Rok przyniesie szansę na życie. Razem możemy więcej. Razem możemy pomóc. Zrób, co możesz.
reklama

Staraczki ze stażem ponad rok

Spotkałam dzisiaj znajomego, ma prawie 50 lat, jego żona 43. Poznali się jakieś 4 lata temu i dajecie wiarę, ze ona w pierwsza ciaze zaszła po pol roku znajomosci, urodziła i za chwile znowu była w ciąży. Ogólnie to są obydwoje trochę dziwni. Pierwszego syna nazwali początkowo Daniel Alexander, a później ona w googlach odkryła, ze jest taka marka o tej samej nazwie, która produkuje męska bieliznę i poszła do urzędu zmienić dziecku imię [emoji23][emoji23][emoji23][emoji23] No ale nie o tym teraz chciałam... idzie sobie ten znajomy i pcha cały szczęśliwy ten wózek, chciałam czmychnąć w druga stronę, ale już było za późno... zobaczył mnie, macha i wita się cały podjarany, nie miałam już wyjścia, zatrzymałam się na dwa słowa... patrze w ten wózek i mówię: „Boże jak ten czas leci on już taki duży” oczywiście uśmiech numer pięć na facjacie, bo w rzeczywistości to mam w dupie jego dzieci [emoji38] No i kręci się gadka szmatka aż on w końcu do mnie mówi: „No... a wy kiedy sobie zrobicie takiego babla, już chyba byłby czas” i w tym momencie we mnie pękło... zazwyczaj odpowiadam coś w stylu: „może kiedyś, jeszcze nie teraz, nie jesteśmy jeszcze gotowi” i takie tam pierdoly, ale tym razem sobie myśle, zmieszam Cię teraz z błotem frajerze, już nigdy nikomu nie zadasz takiego durnego pytania! Ha! No o jak na prawdziwą sucz przystało patrze mu prosto w oczy, resting bitch face na maksa i mówię dosadnie „NIE MOŻEMY MIEĆ DZIECI!!”, chwila ciszy, a ten ciul do mnie „No ale dlaczego nie możecie? To trzeba się leczyć, są sposoby. Ty masz problem, czy mąż, jaki to konkretnie problem?!” Dajecie wiarę... ludzie to mają jednak tupet, powiedziałam mu, że dzięki za radę. Będę miała to na uwadze, a tym czasem muszę lecieć, bo się spieszę do pracy... odwróciłam się na pięcie i poszłam se. I tak mu głupio teraz na bank, a ja nie będę się już czaić. Z biegiem czasu zawsze coraz ciężej mi ściemniać jak ktoś tak głupio pyta.
 
reklama
Spotkałam dzisiaj znajomego, ma prawie 50 lat, jego żona 43. Poznali się jakieś 4 lata temu i dajecie wiarę, ze ona w pierwsza ciaze zaszła po pol roku znajomosci, urodziła i za chwile znowu była w ciąży. Ogólnie to są obydwoje trochę dziwni. Pierwszego syna nazwali początkowo Daniel Alexander, a później ona w googlach odkryła, ze jest taka marka o tej samej nazwie, która produkuje męska bieliznę i poszła do urzędu zmienić dziecku imię [emoji23][emoji23][emoji23][emoji23] No ale nie o tym teraz chciałam... idzie sobie ten znajomy i pcha cały szczęśliwy ten wózek, chciałam czmychnąć w druga stronę, ale już było za późno... zobaczył mnie, macha i wita się cały podjarany, nie miałam już wyjścia, zatrzymałam się na dwa słowa... patrze w ten wózek i mówię: „Boże jak ten czas leci on już taki duży” oczywiście uśmiech numer pięć na facjacie, bo w rzeczywistości to mam w dupie jego dzieci [emoji38] No i kręci się gadka szmatka aż on w końcu do mnie mówi: „No... a wy kiedy sobie zrobicie takiego babla, już chyba byłby czas” i w tym momencie we mnie pękło... zazwyczaj odpowiadam coś w stylu: „może kiedyś, jeszcze nie teraz, nie jesteśmy jeszcze gotowi” i takie tam pierdoly, ale tym razem sobie myśle, zmieszam Cię teraz z błotem frajerze, już nigdy nikomu nie zadasz takiego durnego pytania! Ha! No o jak na prawdziwą sucz przystało patrze mu prosto w oczy, resting bitch face na maksa i mówię dosadnie „NIE MOŻEMY MIEĆ DZIECI!!”, chwila ciszy, a ten ciul do mnie „No ale dlaczego nie możecie? To trzeba się leczyć, są sposoby. Ty masz problem, czy mąż, jaki to konkretnie problem?!” Dajecie wiarę... ludzie to mają jednak tupet, powiedziałam mu, że dzięki za radę. Będę miała to na uwadze, a tym czasem muszę lecieć, bo się spieszę do pracy... odwróciłam się na pięcie i poszłam se. I tak mu głupio teraz na bank, a ja nie będę się już czaić. Z biegiem czasu zawsze coraz ciężej mi ściemniać jak ktoś tak głupio pyta.
O kuuzwa co za tupet jak cie moze pytac kto ma problem i dawac porady.... przeprosił by za pytanie a nie... ja juz tez czasem jade tekstem ze dziecka nie będzie... bo mnie denerwuja milionowe pytania ciotek
 
O kuuzwa co za tupet jak cie moze pytac kto ma problem i dawac porady.... przeprosił by za pytanie a nie... ja juz tez czasem jade tekstem ze dziecka nie będzie... bo mnie denerwuja milionowe pytania ciotek

No właśnie, ja tez myślałam ze mi powie coś w stylu przepraszam, nie było pytania, przykro mi itd, a ten drąży temat. Mnie tez denerwują już takie pytania, dlatego postanowiłam, ze nie będę głupio scmniac. Nie mamy nic, czego powinnysmy się wstydzic. Ktoś musi przerwać takie głupie tabu.
 
No właśnie, ja tez myślałam ze mi powie coś w stylu przepraszam, nie było pytania, przykro mi itd, a ten drąży temat. Mnie tez denerwują już takie pytania, dlatego postanowiłam, ze nie będę głupio scmniac. Nie mamy nic, czego powinnysmy się wstydzic. Ktoś musi przerwać takie głupie tabu.
Mozliwe... mozliwe ze przestali by zadawac w kółko te same pytania
 
No właśnie, ja tez myślałam ze mi powie coś w stylu przepraszam, nie było pytania, przykro mi itd, a ten drąży temat. Mnie tez denerwują już takie pytania, dlatego postanowiłam, ze nie będę głupio scmniac. Nie mamy nic, czego powinnysmy się wstydzic. Ktoś musi przerwać takie głupie tabu.
Kurde jaki buc! Chyba że oni też się leczyli i chciał coś doradzić... Ale nawet gdyby, to niezbyt fajnie. Chyba bym powiedziała, że pogadamy o spermie kiedy indziej[emoji53]
Ja dziś dzwoniłam do tej jedynej koleżanki, która wie ile się staramy. Zaczynałyśmy praktycznie razem....
I mówi dziś do mnie: ahh, swietujemy te urodziny, ale no wiesz jak to jest z dzieckiem... (mają 1.5 rocznego, zaszli w 2 cyklu).
Ja: nie, nie wiem jak to jest.
Ona: no jak nie wiesz, przecież masz znajomych z dziećmi.
Aha, no to spoko, to już prawie jakbym miała swoje, skoro mam koleżanki z dziećmi.
 
Mozliwe... mozliwe ze przestali by zadawac w kółko te same pytania

A i przy okazji się odkrywa ile osób z najbliższego otoczenia tez ma takie problemy. Ogólnie jak sobie patrze na takie pary koło 40, jadą na wakacje z pieskiem i teraz do mnie dociera, zd to nie ich wybór na pewno, tylko widocznie się po prostu nie udało. Nie jesteśmy same, więcej ludzi naokoło niż przypuszczamy boryka się z tym problemem. Mały, bardzo mały odsetek par nie ma dzieci z wyboru. Myśle, ze przynajmniej 90% par koło 40 nie ma dzieci, bo nie może. Wystarczy mi sam fakt, ze na protokole z inseminacji mam napisane: „inseminacja nr 97/2019” czyli raptem w 24 dni roku już zrobili 97 inseminacji, samych inseminacji, Bóg jeden wie ile in vitro.
 
Kurde jaki buc! Chyba że oni też się leczyli i chciał coś doradzić... Ale nawet gdyby, to niezbyt fajnie. Chyba bym powiedziała, że pogadamy o spermie kiedy indziej[emoji53]
Ja dziś dzwoniłam do tej jedynej koleżanki, która wie ile się staramy. Zaczynałyśmy praktycznie razem....
I mówi dziś do mnie: ahh, swietujemy te urodziny, ale no wiesz jak to jest z dzieckiem... (mają 1.5 rocznego, zaszli w 2 cyklu).
Ja: nie, nie wiem jak to jest.
Ona: no jak nie wiesz, przecież masz znajomych z dziećmi.
Aha, no to spoko, to już prawie jakbym miała swoje, skoro mam koleżanki z dziećmi.

Oni się nie leczyli, w dwa lata zrobili dwójkę dzieci jedno po drugim z czego pierwsze po 6 miesiącach znajomosci. Także nie przypuszczam, żeby się leczyli. A ta Twoja koleżanka to tez tupeciara, ja już bym olała tę znajomosc. Masakra jaki brak empatii, ale tak to jest, jak ktoś czegoś nie przeżyje na własnej skórze to nawet sobie niewyobraża jak łatwo jest zranić czyjeś uczucia. Ja tez mam taka jedna znajoma, strasznie jej nie lubię. Jest bardzo próżna, np jadła kiedyś nałogowo ostrygi, tylko dlatego ze są drogie, a miała aż odruchy wymiotne po nich. Oszczędza pol roku, tylko po to żeby wydać to później na futro, chuda jest jak patyk, mój mąż na nią mówi: „kobieta bez dupy” [emoji23] jakiś rok temu byłyśmy na urodzinach wspólnego znajomego i cała podjarana na prawo i lewo chwaliła się, ze teraz będą sie starać o dziecko, a ja się później napiłam i in vino veritas zwierzyłam się jej, ze my już od dawna próbujemy ale nic z tego nie wychodzi. W listopadzie miała urodziny, zaprosiła nas i poszliśmy, po godzinie wola mnie na stronę i mi mówi, ze to na razie tajemnica, bo jest jeszcze wcześnie ale ze ona jest w ciąży. Pogratulowałam jej, ale chciałam się zapaść pod ziemie w tym momencie. Aż poszłam do łazienki i sie lekko wypłakałam, żeby nie było widać. Ze 30 osób jakie były na imprezie wybrała właśnie mnie na takie zwierzenia, przypadek? Tym bardziej, ze nie jesteśmy jakimiś serdecznymi przyjaciółkami. Do dzisiaj jej unikam, chociaż niestety mamy dużo wspólnych znajomych i często przez przypadek ja spotkam, to mi musi naopowiadać jak to ona nie rzyga i tego typu opowieści dziwnej treści.
 
A i przy okazji się odkrywa ile osób z najbliższego otoczenia tez ma takie problemy. Ogólnie jak sobie patrze na takie pary koło 40, jadą na wakacje z pieskiem i teraz do mnie dociera, zd to nie ich wybór na pewno, tylko widocznie się po prostu nie udało. Nie jesteśmy same, więcej ludzi naokoło niż przypuszczamy boryka się z tym problemem. Mały, bardzo mały odsetek par nie ma dzieci z wyboru. Myśle, ze przynajmniej 90% par koło 40 nie ma dzieci, bo nie może. Wystarczy mi sam fakt, ze na protokole z inseminacji mam napisane: „inseminacja nr 97/2019” czyli raptem w 24 dni roku już zrobili 97 inseminacji, samych inseminacji, Bóg jeden wie ile in vitro.
Maskara... faktycznie jak mowisz... 97
 
reklama
A i przy okazji się odkrywa ile osób z najbliższego otoczenia tez ma takie problemy. Ogólnie jak sobie patrze na takie pary koło 40, jadą na wakacje z pieskiem i teraz do mnie dociera, zd to nie ich wybór na pewno, tylko widocznie się po prostu nie udało. Nie jesteśmy same, więcej ludzi naokoło niż przypuszczamy boryka się z tym problemem. Mały, bardzo mały odsetek par nie ma dzieci z wyboru. Myśle, ze przynajmniej 90% par koło 40 nie ma dzieci, bo nie może. Wystarczy mi sam fakt, ze na protokole z inseminacji mam napisane: „inseminacja nr 97/2019” czyli raptem w 24 dni roku już zrobili 97 inseminacji, samych inseminacji, Bóg jeden wie ile in vitro.
Ja znam bardzo dużo par, które nie mogą mieć dzieci, stają na głowie. Moja koleżanka w 2015 roku wzięła ślub i już walczy 4 lata. Drugiej koleżance po 3,5 roku się udało zajść. I niby młodzi, zdrowi ludzie. Moja koleżanka Magda urodziła w 2014 roku. Miałyśmy bliską relację. Ah. Co będzie sama, w 2017 w czerwcu roku urodziła drugą córkę. I w 2018 roku w listopadzie syna. Aktualnie nie mam z nią żadnego kontaktu, bo nerwy mi nie pozwalają. Ostatnio widziałam się z moim byłym prezesem. Mówi: no Dagmarka, obywateli nam potrzeba, na co czekacie z mężem. A ja mówię: leczymy się, niestety to wszystko trwa, nie jest to takie proste, jak się myśli. Następny przykład. Syn księgowej z firmy, w której pracuję. Jej syn ma własną firmę, jego żona główna księgowa w innym przedsiębiorstwie. Nie mają dzieci. Zapytałam się jej wprost jakiś rok temu, dlaczego nie mają dzieci. A ona biedna się popłakała. Mówię, jak Pani nie chce, to niech nie mówi, przepraszam. A ona mówi: oni przeszli piekło, wydali mnóstwo pieniędzy, wytłukli się po wielu lekarzach i klinikach. Odpuścili, cieszą się życiem, co roku wyjeżdżają na zagraniczne wakacje, mają dwa rasowe, wielkie psy. Proszę, dzisiaj w sklepie, taka kobita stoi w kolejce (w markecie), pazury czerwone poobdzierane, legginsy w zebrę masakryczne, dzieciak siedzi w koszyku z zakupami. Brzuch ciążowy ledwo zakrywa bluzka. Kupiła przy kasie cienkie papieroski. W koszyku sześciopak. A mi się nóż w kieszeni otwierał.
 
Do góry