Cześć dziewczyny!
Może niektóre z Was mnie jeszcze pamiętają, zniknęłam z forum na początku grudnia po 2cs, zmęczona psychicznie testami owu, czekaniem na testowanie, później czekaniem na @ - ogólnie było mi ciężko.
Jeden cykl odpuściłam totalnie, żadnych testów, żadnego czekania itp. @ przyszła jak w zegarku 30dc i wtedy stwierdziłam ze moja głowa odpoczęła na tyle, żeby spróbować jeszcze raz z testami owu, ale robionymi co 2 dni, dopiero od 12dc codziennie. 17 dc zrobiłam test jakoś przed południem i pierwszy raz w życiu zobaczyłam peak - skakałam wtedy dosłownie pod sufit.
W czwartek wieczorem (10 dpo) zobaczyłam lekko brązowy śluz i bolał mnie prawy jajnik, wczoraj w ciągu dnia śluz nadal się pojawiał. Obiecałam sobie ze test zrobię dopiero jutro, dlatego rano jak wstałam od razu poszłam do łazienki, żeby nie mieć pretekstu do zrobienia go dzisiaj
Jednak moja psychika nie wytrzymała i jednak ok. 1,5 godziny po wstaniu zrobiłam test (czułośc 25) i albo moje oczy mnie zwodzą albo coś tam jest