L
Lebkuchen_mum
Gość
U nas już lepiej. Mnie covid poważnie rozwalił. Powolutku dochodzę do siebie. W ogóle dziwna sprawa. Może któraś będzie wiedziała. Od 2 dc piję zioła ojca Klimuszki. One są niby na zrosty, zmniejszenie stanu zapalnego, pobudzenie jajników, oczyszczenie macicy itp. Dziś 12 dc i faktycznie mocno czuję ból piersi (nigdy mnie nie bolą) oraz jajniki. Testy owulacyjne jeszcze nie mówią owulacji na szczęście. Ale...wczoraj w 11dc zaczął się śluz płodny. Szyjka miękka i bardzo wysok owięc typowo na płodne ale...2 razy wyleciały mi takie 2 galarety dosłownie wielkosci polowy jajka. Konsystencja jak białko ale trochę gęstsza, rozciągało się jak płodne. Sorki za mega obrzydzenie jak coś ale lekko mnie to wystraszyło. Skąd tyle śluzu i to w takiej formie. Zioła? Ale jak tak to co zrobiły niby? Możliwe, że jakoś uwolniły zalegająvy śluz w środku czy takie sprawy? Totalnie nie byłam gotowa na takie coś...