Mój mąż wie, że robię testy notorycznie, nie komentuje nic, bo wie, że łatwo wyprowadzić mnie z równowagi.
Ostatnio razem płakaliśmy jak testy postanowiły sobie ze mnie zażartować.
Owulacyjne robiłam nawet przy nim i tłumaczyłam mu co to pik
U mnie pierwszy pik był 03.12, więc teoretycznie coś mogłoby wyjść już 11.12, ale nie chcę się tak stresować, więc zrobię test 14.12, a jak nie wytrzymam to 13. Mam jeszcze 10 testów, więc najwyżej kupię znowu nowe na kolejny cykl.
Coś czas zaczął mi wolniej lecieć jak tak czekam w końcu na zrobienie testu, a poprzednie tygodnie tak szybko mijały.