reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Czy pomożesz Iwonie nadal być mamą? Zrób, co możesz! Tu nie ma czasu, tu trzeba działać. Zobacz
reklama

Staraczki 2022

reklama
@Bibi89 a do tej decyzji dojrzewałaś jakoś? Nienawidziłaś pracy albo coś?
Czasami się zastanawiam nad takimi historiami gdy ktoś rzuca korpo i wyjeżdża gdzieś po nowe otwarcie.
Mam takie dni, że sama bym wszystko rzuciła w cholerę i wyjechała w Bieszczady 🙈 ale szybko mi przechodzi.
Hmmm moją pracę lubiłam, miałam stanowisko managerskie i szanse na awans itp wiec to nie miało nic do rzeczy. Kilka lat wcześniej na wakacjach w bcn poznałam chlopaka, byliśmy niby razem ale to taki związek na odległość raz on przyleciał raz ja leciałam i ja byłam już wtedy gotowa się przeprowadzić ale jemu taki układ pasował i jakoś mnie nie namawiał. Rozstaliśmy się a w między czasie zupełnie nie układało mi się w związkach, ciągle w głowie miałam Hiszpanie... w moje urodziny w marcu jęczałam mojej mamie że bym chciała itp na co moja mama "wez ty się ogarnij i jak chcesz to się przeprowadz a nie jęczysz i jęczysz, jak bedzie trzeba to Ci pomozemy" no i w kwietniu złożyłam wypowiedzenie a w czerwcu już byłam tutaj 😁
 
Jeżu kolczasty, NIC dziś nie zrobiłam roboty, którą miałam zrobić. 0 koncentracji, a powód wybitnie głupi: miałam dziś taki sen erotyczny, że cały dzień chodzę rozkojarzona.

Co do kredytu, w lipcu rok temu oglądaliśmy mieszkanie, w którym się zakochałam. Nie jakieś luksusy, ale wielka płyta, niski blok i osiedle takie jak to, na którym się wychowałam+ dużo zieleni wokół, tak rozmieszczonej, że żaden patodeweloper nic by już tam nie wcisnął i tego nie popsuł. Kiedyś tak u nas budowali te bloki, że każdy miał max 4 piętra i ,,swój'' duży pas zieleni. Nie dostaliśmy wtedy takiego kredytu, jaki był nam potrzebny, a na kombinowanie nie było czasu, bo inny zainteresowany oferował gotówkę. Płakałam chyba dwa miesiące, bo tam faktycznie poczułam, że to jest TO. Tamto mieszkanie obudziło we mnie myśl o założeniu rodziny, co się potem rozwinęło. Z perspektywy czasu widzę, że uniknęliśmy kłopotów. Minus jest taki, że dalej wynajmujemy, a najbardziej sensowne rozwiązanie to poczekać jeszcze 2 lata i sprzedać ziemię na zadupiu, którą mąż dostał w darowiźnie (czekamy, żeby nie płacić podatku) i dopiero coś kupić. Z jednej strony przykro, a z drugiej może nas los ochronił.

U mnie też kiepsko z koncentracją, bo gorąco masakrycznie. Ale jak to w mojej pracy bywa - moi uczniowie mają prawo do dekoncentracji i cierpień, ale ja jakoś nie...

Ostatni zaś sen erotyczny, który mnie zdekoncentrował, dotyczył Wołodymyra Zełeńskiego...
 
to jest w ogóle jakieś straszne, jak mi znajomi opowiadają. Ja na szczęście wielkie nie mam kredytu. Więc chociaż to mi odchodzi ze zmartwień.
Czasem czuję się gorsza, że kredytu nie mam. Żeby nie było: ani kredytu, ani nieruchomości. Tzn. mąż ma kawalerkę. Gdy obliczyliśmy, ile nas wspólny zakup wyniesie i spłata w naszym wieku, to się zwyczajnie nie opłaca. Poza tym szansa, że dostanę kredyt z moją wieczną umową na czas określony jest znikoma. I zaczyna mi świtać jeszcze jedna rzecz: komu ja tę własność potem w testamencie zapiszę? Że niby dzieciom...?
 
O właśnie! @Madame JS a Ty jak się we Francji znalazłaś? Stary jest francuzem?
Jest ;-)
Byłam na ostatnim roku studiów i zastanawiałam się, co ze sobą dalej robić. Okazało się, że dawna studentka mojej promotor chce wrócić do Polski z Francji i szuka kogoś na swoje miejsce pracy. Więc postanowiłam, że spróbuję, na rok. Pojawił się facet (ale nie TEN;-), minęło trochę czasu, potem postanowiłam dołożyć sobie studia, potem było więcej pracy... i tak zostałam. Długo byłam sama, dopiero po ponad 6 latach tutaj poznałam swojego obecnego. I w sumie mija czternaście.. :o .
Więc generalnie nie wyjechałam ani z miłości (jeszcze wtedy nie), ani dla kasy (pracuję dla Polski), ani dla kariery (no ale to raczej się wie od początku jak się idzie na filologię;-))
 
reklama
Do góry