Ja jestem wierzącym katolikiem. Praktykującym? Staram się być, nie zawsze wychodzi. Miałam swoje kryzysy, ten od stycznia był ostatnio najsilniejszy, ale z jakiegoś powodu wróciłam. Uważam ze księża mogą się mylić, dlatego rozmawiam z bratem. Powiedziałam mu o biochemie, o wielu innych rzeczach, bo chce żeby umiał rozmawiać z ludźmi w różnych sytuacjach. Pamietam jak w czasie kazania ślubnego powiedział, jak bardzo silny się czuje, widząc ze jestem obok w kościele…
I w tej sytuacji czuje się zobligowana do trąbienia: „zadne Bóg tego chce”. Bog nie chce zła, cierpienia, krzywdy. Niestety, to zło, cierpienie, krzywda, choroby istnieją, bo nie żyjmy w raju.
Natomiast wierze w to, ze te wszystkie historie nas czynią silniejszymi, bardziej pewnymi siebie, bardziej siebie świadomymi.