Ja już po wizycie i dalej nic nie wiem... Pęcherzyk dalej jest, taki sam, więc nie pękł i nie sądzę, żeby do tego doszło... Na pytanie dlaczego tak się dzieje, że temperatura i wszystko inne wskazuje, że owulacja się odbyła otrzymałam odpowiedź, że czasem tak bywa i nie ma na to wytłumaczenia
Tylko się wkurzyłam, bo oczywiście dowalił najlepszą rzeczą, którą tu lubimy, czyli ściągnąć klapki z oczu, wyluzować się, bo się blokujemy psychicznie
Nawet dobrze nie przejrzał moich wyników i usg, które przyniosłam od początku starań, żeby zaznajomić się z moją historią... Nie zalecił kontroli następnego cyklu, żeby się przekonać czy to jednorazowa akcja z tym niepękniętym pęcherzykiem, czy to się powtarza... Stwierdził, że jest mała niedomoga lutealna i przepisał proga (wg niego mam brać od 16dc do 25dc 2x1). Oczywiście zlecił badanie nasienia (na które chcemy się na dniach umówić i to już było w planach od dawna), bo nowy mąż bez dzieci, a ja już mam dwójkę, więc raczej nie u mnie leży problem... Powiem Wam, że wyszłam zła, bo poczułam jakby machnął na mnie ręką, że przesadzam i na odczepnego przepisał cukierki...
Także w tym cyklu nic z tego nie będzie, zapas testów przesuwa się na kolejny miesiąc... Zrobimy badania nasienia i wracam do swojego lekarza (on właśnie kazał nam zrobić badanie nasienia i z tyłu głowy mamy też do zrobienia drożność). Nie wiem co mam myśleć...