reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Staraczki 2022

"Gdzieś tam jest kobieta: 30 lat, bezdzietna. Ludzie pytają ją: "jeszcze nie macie dzieci?". Jej odpowiedź różni się w zależności od dnia, ale zwykle zawiera wymuszony uśmiech i powściągliwość.

- Nie, jeszcze nie - mówi ze sztucznym śmiechem, tłumiącym jej frustrację.

- Tylko nie czekaj w nieskończoność. W końcu zegar tyka - mędrzec stwierdza zanim odejdzie, zadowolony z podzielenia się swoją wiedzą tajemną. Mędrzec odchodzi. Kobieta utrzymuje swój uśmiech. W samotności płacze...

Płacze, ponieważ była w ciąży 4 razy i za każdym razem poroniła. Płacze, ponieważ rozpoczęła starania o dziecko jeszcze w noc poślubną i było to 5 lat temu. Płacze, ponieważ jej mąż ma byłą żonę, z którą ma dzieci. Płacze, ponieważ bardzo chce spróbować metody in vitro, ale nie stać ją nawet na pierwszą wpłatę. Płacze ponieważ wielokrotnie próbowała in vitro, lecz dalej bez efektów. Płacze, ponieważ nie może znaleźć surogatki. Płacze, ponieważ jej leki uniemożliwiają zajście w ciąże. Płacze, ponieważ cała ta sytuacja powoduje problemy w jej małżeństwie. Płacze, ponieważ doktor mówi, że nie widzi żadnego problemu, ale ona głęboko w środku wie, że to ona. Płacze, ponieważ jej mąż wini siebie i ta wina powoduje, że ciężko się z nim porozumieć. Płacze, ponieważ wszystkie jej siostry mają dzieci. Płacze, ponieważ jedna z jej sióstr może, lecz nie chce mieć dzieci. Płacze, ponieważ jej najlepsza przyjaciółka jest w ciąży. Płacze, ponieważ dostała zaproszenie na kolejny baby shower. Płacze, ponieważ jej mama ciągle pyta "dziewczyno, na co ty czekasz?" Płacze, ponieważ jej teściowie chcą zostać dziadkami. Płacze, ponieważ jej sąsiadka ma bliźniaki i fatalnie je traktuje. Płacze, ponieważ 16-latki zachodzą w ciąże bez specjalnego próbowania. Płacze, ponieważ jest cudowną ciocią. Płacze, ponieważ już wybrała imiona. Płacze, ponieważ jest pusty pokój w jej domu. Płacze ponieważ jest puste miejsce w jej ciele. Płacze, ponieważ ma tyle do zaoferowania. Płacze, ponieważ on byłby wspaniałym tatą. Płacze, ponieważ ona byłaby wspaniałą mamą, ale nie jest.

W innym miejscu, inna kobieta: 34 lata, piątka dzieci. Ludzie mówią jej: "Pięć? Matko jedyna, mam nadzieję, że to już dość!" A później się śmieją... bo przecież takie komentarze są zabawne. Kobieta też się śmieje, choć niezbyt gorliwie. Zmienia temat, jak zwykle w takich sytuacjach i puszcza ten brak szacunku mimo uszu. Po prostu kolejny dzień z jej życia. W samotności płacze...

Płacze, ponieważ jest w ciąży z kolejnym dzieckiem i czuje, że musi ukrywać swoją radość. Płacze, ponieważ zawsze chciała dużej rodziny i nie rozumie dlaczego ludziom to tak przeszkadza. Płacze, ponieważ nie ma rodzeństwa i czuła się strasznie samotna jako dziecko. Płacze, ponieważ jej babcia miała 12 dzieci i marzy by być jak ona. Płacze, ponieważ nie wyobraża sobie życia bez dzieci, lecz ludzie patrzą na nie jak na skaranie boskie. Płacze, ponieważ nie chce, żeby ludzie jej współczuli. Płacze, ponieważ ludzie zakładają, że to nie jest coś, czego sama chciała. Płacze, ponieważ zakładają, że po prostu jest nieodpowiedzialna. Płacze, ponieważ wierzą, że nie ma nic do powiedzenia. Płacze, ponieważ czuje się niezrozumiana. Płacze, ponieważ ma już dość bronienia swoich prywatnych wyborów. Płacze, ponieważ ona i jej mąż są jak najbardziej zdolni do utrzymania swojej rodziny, ale wydaje się, że to nie ma znaczenia. Płacze, ponieważ ma już dość "zabawnych" komentarzy. Płacze, ponieważ ona nie wtrąca się w życie innych. Płacze, ponieważ chciałaby, aby inni też tego nie robili. Płacze, ponieważ czasami ma wątpliwości i zastanawia się, czy nie powinna zatrzymać się przy dwójce dzieci. Płacze, ponieważ inni chętnie oferują krytykę, lecz znacznie mniej chętnie oferują pomoc. Płacze, ponieważ ma już dość zaglądania w jej życie. Płacze, ponieważ nie jest okazem do podziwiania. Płacze, ponieważ ludzie są niemili. Płacze, ponieważ tak wielu ludzi zdaje się mieć i wyrażać opinię o jej prywatnym życiu. Płacze, ponieważ wszystko czego chce, to spokojne życie.

Jeszcze inna kobieta: 40 lat, jedno dziecko. Ludzie mówią: "Tylko jedno? Nigdy nie chciałaś mieć więcej?"

- Jestem szczęśliwa z moim jednym - wymawia spokojnie, przygotowaną wcześniej odpowiedź, której udzielała już więcej razy, niż potrafi zliczyć. Jest całkiem przekonująca. Nikt by nawet nie przypuszczał, że w samotności płacze...

Płacze, ponieważ ta jedna ciąża była cudem. Płacze, ponieważ jej syn ciągle pyta o braciszka lub siostrzyczkę. Płacze, ponieważ chciała mieć co najmniej trójkę. Płacze, ponieważ jej druga ciąża musiała zostać usunięta, by uratować jej życie. Płacze, ponieważ lekarze powiedzieli, że kolejna próba byłaby "wysokiego ryzyka". Płacze, ponieważ czasami ciężko jest jej sobie poradzić z jednym, które już ma. Płacze, ponieważ jej mąż nie dopuści do siebie nawet myśli o kolejnym. Płacze, ponieważ jej mąż umarł i nie zakochała się ponownie. Płacze, ponieważ jej rodzina uważa, że jedno wystarczy. Płacze, ponieważ boi się stracić swoją karierę, gdyby musiała się odsunąć. Płacze, ponieważ czuje się samolubna. Płacze, ponieważ ciągle nie straciła wagi, po pierwszej ciąży. Płacze, ponieważ jej depresja poporodowa była strasznym przeżyciem. Płacze, ponieważ nie wyobraża sobie drugi raz przez to przejść. Płacze, ponieważ czuje się niepewnie w swoim ciele i ciąża tylko to pogarsza. Płacze, ponieważ ciągle mierzy się z bulimią. Płacze, ponieważ musiała poddać się histerektomii. Płacze, ponieważ chce kolejnego dziecka, ale nie może go mieć.

Opisane powyżej kobiety, każda ze swoim własnym powodem, są tak naprawdę wszędzie. Są naszymi sąsiadkami, przyjaciółkami, siostrami, współpracownikami, kuzynkami. Nie mają one żadnego pożytku z naszych porad lub opinii. Ich łona, są ich własnymi. Postarajmy się to uszanować."

Może nam się wydawać, że takie rzeczy najlepiej po prostu zignorować, ale czasami jest tego tak dużo, że ignorowanie nie wchodzi w drogę i dlatego czasami trzeba o tym mówić głośno.

Tekst przetłumaczony za zgodą autorki Nadirah Angail.
Tłumaczenie: Kamil Nowak, ze wsparciem Alicji z mataja.pl.
Płaczę i ja 😭
 
reklama
Jak ja to rozumiem. Mam dzisiaj to samo, mam na coś ochotę ale nie wiem na co, coś bym zjadła, coś bym wypiła ale sama nie wiem co 🤷‍♀️ A Stary mnie irytował wczoraj, dzisiaj już go znowu lubię ;)
Znalazłam w koncu ta jedna jedyną rzecz i nie sa to nalesniki. Usmazylam i w sumie zjemy je za godzine na kolacje xd ale podpijam piwo staremu, to jest to, to jest zycie🤣 a ja nie lubie piwa 🙈
 
Super ze znalazłaś jakiś punkt zaczepienia na którym teraz się skupicie. Mam nadzieję że lekarz wdroży wam leczenie ale nie rezygnujcie ze starań naturalnych. Nie wiesz kiedy leki zaczną dzialac wiec moze pewnego dnia będziesz miała niespodziankę i do inseminacji wogole nie dojdzie 🤞🤞🤞 dawaj tu koniecznie znać dla potomnych jak taka walka wyglada. Masz nasze wsparcie Mała 🤞
Dziękuje ❤️ Póki co to czekamy co powie dr Pasnik. Rozmawiałam dziś z mężem powiedział ze to moja decyzja czy będziemy się starać naturalnie czy zdecydujemy się na in vitro. Wiem, ze w obu przypadkach są plusy i minusy, przyjamniej dla mnie. Ale doszłam do wniosku, ze jeśli te leki faktycznie są bezpieczne w miarę i miałabym je brać Np. 2 miesiące to ok, ale jeśli dłużej to chyba się nie zdecyduje. Jeśli stary nie będzie chciał in vitro to na tym zakończymy. Chce mieć dzieci ale nie za wszelką cenę, bo póki co to moje się tego męczenia. Kompletnie się na tym nie znam i oprócz was nie mamy się kogo doradzić.
Chwilami mam nastrój ok, a chwilami chce mi się wyć..
 
Ależ mam dziś ciężki dzień. Odreagowuję wczorajszy mały krok w stronę pokonania swojej fobii przed (uwaga uwaga, to żałosne) mówieniem po angielsku. Mam poziom B1 i przez ten strach nigdy nie mogłam pójść z nauką dalej. Bardzo dobrze rozumiem tekst pisany, całkiem dobrze mówiony, jestem w stanie wziąć udział w luźnej rozmowie pisząc. Ale mówienie NIE. Kategorycznie NIE. NIE i ch**. Zawsze jak próbuję (tzn sytuacja mnie zmusza, np na rozmowach rekrutacyjnych) to dostaję takiego ataku paniki, że nie tylko zapominam słów, ale nawet tego co chcę powiedzieć.
No i ściągnęłam sobie wczoraj apkę Tandem. Pisanie no problem, ale jeden facet zmusił mnie żebym próbowała mówić i wysyłała mu to bez przesłuchiwania. Oczywiście oszukiwałam, bo musiałam sobie najpierw zapisać chociaż kilka zdań, które chcę powiedzieć na kartce, ale trud podjęty. Dziś ponoszę emocjonalne koszty tego wysiłku, skasowałam konto pod wpływem chwilowej załamki, ale już myślę żeby jutro znowu się zarejestrować i próbować dalej. Dzielna ja
Wychodzenie ze strefy komfortu jest takie trudne!
 
Dziękuje ❤️ Póki co to czekamy co powie dr Pasnik. Rozmawiałam dziś z mężem powiedział ze to moja decyzja czy będziemy się starać naturalnie czy zdecydujemy się na in vitro. Wiem, ze w obu przypadkach są plusy i minusy, przyjamniej dla mnie. Ale doszłam do wniosku, ze jeśli te leki faktycznie są bezpieczne w miarę i miałabym je brać Np. 2 miesiące to ok, ale jeśli dłużej to chyba się nie zdecyduje. Jeśli stary nie będzie chciał in vitro to na tym zakończymy. Chce mieć dzieci ale nie za wszelką cenę, bo póki co to moje się tego męczenia. Kompletnie się na tym nie znam i oprócz was nie mamy się kogo doradzić.
Chwilami mam nastrój ok, a chwilami chce mi się wyć..
Jesteśmy z tobą! Póki co staraj się być dobrej myśli, kto wie- może los cię pozytywnie zaskoczy i nie będziesz musiała podejmować decyzji o in vitro. Z całego serca ci tego życzę!
 
Ależ mam dziś ciężki dzień. Odreagowuję wczorajszy mały krok w stronę pokonania swojej fobii przed (uwaga uwaga, to żałosne) mówieniem po angielsku. Mam poziom B1 i przez ten strach nigdy nie mogłam pójść z nauką dalej. Bardzo dobrze rozumiem tekst pisany, całkiem dobrze mówiony, jestem w stanie wziąć udział w luźnej rozmowie pisząc. Ale mówienie NIE. Kategorycznie NIE. NIE i ch**. Zawsze jak próbuję (tzn sytuacja mnie zmusza, np na rozmowach rekrutacyjnych) to dostaję takiego ataku paniki, że nie tylko zapominam słów, ale nawet tego co chcę powiedzieć.
No i ściągnęłam sobie wczoraj apkę Tandem. Pisanie no problem, ale jeden facet zmusił mnie żebym próbowała mówić i wysyłała mu to bez przesłuchiwania. Oczywiście oszukiwałam, bo musiałam sobie najpierw zapisać chociaż kilka zdań, które chcę powiedzieć na kartce, ale trud podjęty. Dziś ponoszę emocjonalne koszty tego wysiłku, skasowałam konto pod wpływem chwilowej załamki, ale już myślę żeby jutro znowu się zarejestrować i próbować dalej. Dzielna ja
Wychodzenie ze strefy komfortu jest takie trudne!
Sally, mam to samo! Jestem językowa nogą, całe życie trafiałam albo na beznadziejnych nauczycieli albo na mocna grupę i się zniechęcałem. Na studiach doszłam do b2, dużym trudem (czyli 10 lat temu). W ostatnich latach mimo ze w pracy potrzebowałam to w raczej do czytania umów (na podobnych wzorach) i tym oto sposobem mój angielski poszedł w stronę totalnego upośledzenia. I będąc teraz na zwolnieniu postawiłam sobie jeden cel - zapiać się na angielski, znalazłam bardzo fajna dziewczynie - zajęcia mam online i po miesiącu już widzę poprawę. Na pierwszej lekcji nie byłam się w stanie do niej odezwać bo byłam tak zestresowana i ze stresu zapomniałam wsYtskich słówek i zasad. Ale teraz małymi kroczkami ide do przodu i jest to mój cel numer 1 ;)
Także przybijam Ci wirtualna piąteczek i damy radę!
 
Hj
Dziękuje ❤️ Póki co to czekamy co powie dr Pasnik. Rozmawiałam dziś z mężem powiedział ze to moja decyzja czy będziemy się starać naturalnie czy zdecydujemy się na in vitro. Wiem, ze w obu przypadkach są plusy i minusy, przyjamniej dla mnie. Ale doszłam do wniosku, ze jeśli te leki faktycznie są bezpieczne w miarę i miałabym je brać Np. 2 miesiące to ok, ale jeśli dłużej to chyba się nie zdecyduje. Jeśli stary nie będzie chciał in vitro to na tym zakończymy. Chce mieć dzieci ale nie za wszelką cenę, bo póki co to moje się tego męczenia. Kompletnie się na tym nie znam i oprócz was nie mamy się kogo doradzić.
Chwilami mam nastrój ok, a chwilami chce mi się wyć..
Kochana ja bardzo trzymam kciuki za to ze sterydy dadza rade i wam sie uda. Najważniejsze że macie siebie i sie wspieracie. Stary jak sie dowiedział o tym ze moze zostalo nam in vitro to powiedzial że to zalezy ode mnie czy podejdziemy, on zrobi wszystko co bede chciała. A dodam ze zawsze byl przeciwnikiem. Jesli nie to stwierdzil ze skupimy sie bardziej na sobie i tez bedziemy szczesliwi, a w tych całych staraniach rzeczywiscie troche o sobie zapominamy i od tygodnia jest miedzy nami inaczej, dużo lepiej o dziwo. U nas to dopiero 6 cykl starań i jak usłyszałam ze mozliwe ze nic z tego to od razu stwierdzilam ze na pewno sprobujemy in vitro, ale zobaczymy jak to bedzie 🤷‍♀️ wiem że wy staracie sie juz dlugo, więc to tez inne podejscie.. mam nadzieję ze uda ci się przyspieszyc wizyte i bedziesz po niej wiedziala jakie masz konkretnie opcje, bo teraz to niestety jest niewiadoma i stres a to cie tylko nakręca😥 trzymaj sie😘
 
Znalazłam w koncu ta jedna jedyną rzecz i nie sa to nalesniki. Usmazylam i w sumie zjemy je za godzine na kolacje xd ale podpijam piwo staremu, to jest to, to jest zycie🤣 a ja nie lubie piwa 🙈
Ja wczoraj napisałam się lampki wina ale tez mi jakoś tak średnio wchodziła. Na wieczór planuje bruschetty i czuję, że to będzie to!
 
Sally, mam to samo! Jestem językowa nogą, całe życie trafiałam albo na beznadziejnych nauczycieli albo na mocna grupę i się zniechęcałem. Na studiach doszłam do b2, dużym trudem (czyli 10 lat temu). W ostatnich latach mimo ze w pracy potrzebowałam to w raczej do czytania umów (na podobnych wzorach) i tym oto sposobem mój angielski poszedł w stronę totalnego upośledzenia. I będąc teraz na zwolnieniu postawiłam sobie jeden cel - zapiać się na angielski, znalazłam bardzo fajna dziewczynie - zajęcia mam online i po miesiącu już widzę poprawę. Na pierwszej lekcji nie byłam się w stanie do niej odezwać bo byłam tak zestresowana i ze stresu zapomniałam wsYtskich słówek i zasad. Ale teraz małymi kroczkami ide do przodu i jest to mój cel numer 1 ;)
Także przybijam Ci wirtualna piąteczek i damy radę!
Je też skończyłam niby na b2, ale obniżam sobie ten stopień do b1 bo zapomniałam czasów i pierdół gramatycznych. Co za ulga, że nie tylko ja tak mam. To mój ogromny kompleks już od czasów szkolnych
 
reklama
Do góry