reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

  • Kochani, niech te Święta będą chwilą wytchnienia i zanurzenia się w tym, co naprawdę ważne. Zatrzymajcie się na moment, poczujcie zapach choinki, smak ulubionych potraw i ciepło płynące od bliskich. 🌟 Życzę Wam Świąt pełnych obecności – bez pośpiechu, bez oczekiwań, za to z wdzięcznością za te małe, piękne chwile. Niech Wasze serca napełni spokój, a Nowy Rok przyniesie harmonię, radość i mnóstwo okazji do bycia tu i teraz. ❤️ Wesołych, spokojnych Świąt!
reklama

Staraczki 2022

Od czasu covida w tamtym roku nie mogę jeść jajka ani sadzonego ani gotowanego, teraz dopiero w jajecznicy zaczynam tolerować
Mialam to samo! 3 miesiace po covidzie dostalam takiego wstretu ze szok 😱 a wcześniej niemal codziennie jajka jadlam. Od kilku miesiecy juz zjem, najlepiej tez jajecznice, ale tak naprawde jajka moglyby dla mnie w ogole nie istnieć 🤷‍♀️
 
reklama
U mnie jajka to jedno z niewielu źródeł białka w diecie :D walcze przeokrutnie, bo mogłabym jeść same węgle
 
Cześć dziewczyny 😊 Czy któraś z Was miała do czynienia z badaniem progesteronu? Chodzi mi o jego wynik a wpływ na zajście w ciążę. Robiłam badanie w 3dc (faza folikularna). Norma to 0.25- 0.54. Mój wynik: 1.14. Myślicie ze tak zawyzony wynik może mieć zły wpływ na zajście w ciążę i jej utrzymanie ??
Ja badam tylko po owulacji ok 8-10 dni . Najlepiej by był wtedy powyżej 13 z tego co się orientuje a im wyżej tym lepiej. Mój rekord to 46 i wczesna ciąża 🥰

Mi dzisiaj naleśniki smakowały dziwnie, jakby płynem do naczyń. Ale nikt inny tego nie zauważył więc pewnie to cionż, jutro zrobię test 😉 🤣 A tak serio to trzeci dzień plamien. Chyba nic z tego cyklu.
 
Ja badam tylko po owulacji ok 8-10 dni . Najlepiej by był wtedy powyżej 13 z tego co się orientuje a im wyżej tym lepiej. Mój rekord to 46 i wczesna ciąża 🥰

Mi dzisiaj naleśniki smakowały dziwnie, jakby płynem do naczyń. Ale nikt inny tego nie zauważył więc pewnie to cionż, jutro zrobię test 😉 🤣 A tak serio to trzeci dzień plamien. Chyba nic z tego cyklu.
a który masz dc?
 
pytanie co te granice niby zmienia. Co nagle obudizmy się w poniedziałkowy poranek i od tej pory nie będziemy myśleć o tym, że seks bez zabezpieczenia niesie ryzyko ciąży?
Osobiście uważam, że staraczką jest się do końca życia. Z procedura czy bez, ze stymulacja czy bez. Każdy nasz seks już zawsze podświadomie będzie nadzieja na dziecko.
Ok to już wyjaśnianiem co miałam na myśli.
Ja się zgadzam z tym, że to zawsze będzie siedzieć w głowie. Bo niepłodność moim zdaniem jest stratą analogiczną jak smierć. „Jedną” stratą są dla mnie moje poronienia, ale druga będzie ten moment kiedy powiem dość starań. I to jest jak z każdą inną ważna dla nas stratą ona nas może boleć (dawać poczucie pustki czy tęsknoty) do końca życia. Można te sytuacje na swój sposób zaakceptować ale czy poczucie straty minie? Dla mnie pewnie nie.

A z granica chodzi mi o coś innego - powiedziałam sobie nie będę robić badań genetycznych, w tym kariotypow (bo to dla mnie statystyka), nie będę wchodzić w immunologie bo to dla mnie za gruby temat i ma mocno ingerujące leczenie (w moim odczuciu nastawione na jeden cel - dziecko, ze zgubioną troską o konsekwencje dla matki - mam nadzieje ze nikogo z Was tym nie uraziłam) i in vitro. W marcu zbadałam kariotypy bo wracałam myślami w kółko do tego tematu. Teraz wracam w głowie do immunologii i sobie myślę „a może chociaż sprawdzę czy jest cos nie tak”.
Brakiem konsekwencji w swoich granicach niepotrzebnie analizuje w kółko te same rzeczy, rozgrzebują to znowu niepotrzebnie, poświęcam czas na czytanie, sprawdzanie itp. Dlatego napisałam, że zazdroszczę @Ladycarooo bo to znaczy, że potrafii odpuszczać, a to wspaniała umiejetność ;)
 
Ok to już wyjaśnianiem co miałam na myśli.
Ja się zgadzam z tym, że to zawsze będzie siedzieć w głowie. Bo niepłodność moim zdaniem jest stratą analogiczną jak smierć. „Jedną” stratą są dla mnie moje poronienia, ale druga będzie ten moment kiedy powiem dość starań. I to jest jak z każdą inną ważna dla nas stratą ona nas może boleć (dawać poczucie pustki czy tęsknoty) do końca życia. Można te sytuacje na swój sposób zaakceptować ale czy poczucie straty minie? Dla mnie pewnie nie.

A z granica chodzi mi o coś innego - powiedziałam sobie nie będę robić badań genetycznych, w tym kariotypow (bo to dla mnie statystyka), nie będę wchodzić w immunologie bo to dla mnie za gruby temat i ma mocno ingerujące leczenie (w moim odczuciu nastawione na jeden cel - dziecko, ze zgubioną troską o konsekwencje dla matki - mam nadzieje ze nikogo z Was tym nie uraziłam) i in vitro. W marcu zbadałam kariotypy bo wracałam myślami w kółko do tego tematu. Teraz wracam w głowie do immunologii i sobie myślę „a może chociaż sprawdzę czy jest cos nie tak”.
Brakiem konsekwencji w swoich granicach niepotrzebnie analizuje w kółko te same rzeczy, rozgrzebują to znowu niepotrzebnie, poświęcam czas na czytanie, sprawdzanie itp. Dlatego napisałam, że zazdroszczę @Ladycarooo bo to znaczy, że potrafii odpuszczać, a to wspaniała umiejetność ;)
wiesz, ja też nie twierdzę, że mi się to nie zmieni. Ale póki co, od momentu w którym doiwedziałam się o problemach (luty 2021) moje zdanie i stanowisko na temat inseminacji, in vitro i różnych badań pozostaje takie samo. Jakby głowa nie dopuszcza. A co przyniesie życie? Nie mam pojęcia :) ale tak, cieszę się z tego, ze potrafię postawić tę granicę :)
 
reklama
Do góry