Będzie długo bo od wczoraj po moim długim weekendzie nadrabiam nadal wszystko!
Powtórzę: dojadę wszędzie!
Jak opowiadałam staremu, że muszę zrobić urodziny z
@Ladycarooo to się pytał skąd ona jest, to mu mówię, że jakoś Warszawa, a on: to co za problem?
Ja jestem z Lubina (nie Lublina) woj. dolnośląskie, ale urodziłam się na Mazurach i tam mam rodzinę w większości. Mama starego pochodzi z zachodniopomorskiego (okolice Darłowa) i znowu ma tam rodzinę). Mamy mety jak się patrzy!
Ah, przejeżdżałam właśnie przez Lubin w ten weekend! Że też wcześniej tego nie przeczytałam! Pomachałabym
Ostatnio stwierdziliśmy ze znajomymi, że oglądając "Friends" można się bardziej niż widz poczuć jak po prostu jeden z nich... Oglądamy to od lat i mamy wrażenie, że to nasi znajomi ;-)
Też oglądam od lat, non stop żeby coś leciało w TV... I tak widzę podczas tej staraczkowej podroży, jak coraz bardziej zbliżam się do punktu Monici, a kiedyś wydawało się że to mnie nie będzie dotyczyć.
Ej sluchajcie, moj brat przyjechal i przywiózł na pen drive taki filmik, na którym sie mnie pyta "a podoba Ci sie T?" Ja mówię "tak. Bede brać z nim slub". To bylo jak bylismy 5 miesięcy ze soba. Strasznie slodkie
Ja wiedziałam że chcę wziąć ślub że swoim po 3mcach
Mój ponoć pomyślał że będę jego żoną w momencie jak mnie poznał
Rany czy tylko mój Stary śpi nago
Mój zaczął!
Przeczytałam post jednej z nas o słabych wynikach nasienia i tak się nakręciłam na chorą jazdę i strach przed badaniem...Wiem, że lepiej zbadać, lepiej wiedzieć, próbować coś zdziałać...ale serce zaczęło mi bić jak oszalałe i poczułam się naprawdę źle. Po jakim czasie od rozpoczęcia starań wasi partnerzy zbadali nasienie? U nas 7 cykli, chyba nadchodzi pora...
Po roku i straconej ciąży.
mój też lubi nago i jeszcze mnie do tego namawia! A ja muszę mieć coś na sobie
Ale dla mnie śpi w spodenkach i koszulce
Mnie też namawia a ja tak tego nie lubię! Muszę mieć coś na sobie i koniec!
tak czy tak, lepiej wiedzieć. Czas nie działa na ich korzyć. A czasem naprawdę można wiele poprawić. Najważniejsza jest diagnoza.
Ja bym oddala wszystko żeby ktoś podał nam powód naszych strat. Nawet gdyby miał być fatalnie trudny. To łatwiejsze niz nie wiedzieć z czym walczysz
Też bym chciała znać powód
Tak to przeciwnik nieznany i nie wiadomo nawet jak się do tego zabrać. Niby wszystko ok, niby nie ma co poprawiać i nadal du*a...
no ten zasrany czas zawsze wisi Nam nad głowami… Ja kończę 34 w piątek i już czuję jak magiczne 35 dmucha mi w plecy. Fakt, że mam już dwoje, ale mój stary biologicznie nie ma żadnego, a też chciałabym z nim dzielić ciążę i maleńkiego człowieczka… Z drugiej strony czuję coraz bardziej, że powinniśmy sobie dać czas do moich przyszłych urodzin i jak się nie uda, to odpuścić i zmienić front na podróżowanie (to Nasze drugie rozwidlenie drogi, gdyby się okazało, że jednak to wspólne dziecko, to ślepy zaułek). Nie wiem, czy chcę próbować gdy skończę 35 lat… Mam mętlik w głowie…
To też mój plan B!
Każdy ma w życiu inne potrzeby i doświadczenia. Jeśli w obecnej sytuacji czujesz się bezpiecznie i jest Ci tak dobrze to nie ma w tym nic złego.
Ja osobiście nie wyobrażam sobie życia bez pracy. Nie dlatego, że ją tak strasznie kocham, nie dlatego że jest moja pasja. Nie wyobrażam sobie życia bez WŁASNEGO przychodu.
Nauczyło mnie tego życie i przede wszystkim życie mojej mamy, która po 20 latach małżeństwa została z długami, kredytem, małą mną i domem w stanie surowym. Chwilę wcześniej zostawiła swoją pracę, sprzedała z ojcem mieszkanie... Mieli zaczynać wspaniale życie na wsi. Ojciec się zakochał, porzucił nas z dnia na dzień, a ja musialam zamieszkać z dziadkami bo w domu nie było prądu, wody i jedzenia. Później ojciec wrócił (
) ale odchodził tak wieke razy i nigdy się nami nie przejmował. Czy był taki zanim się urodziłam? Nie. Starali się o mnie kilkanaście lat, moja mama nie mogła tego przewidzieć. Od tamtej pory mama rzuciła się w wir pracy, pracowała po kilkanaście godzin, 7dni w tygodniu. Na kilku etatach. Az zaczęła zarabiać dobrze. Wyremontowała dom, opłaciła mi studia i utrzymywała nas wszystkich. Całe życie wpajała mi, że najważniejszej żebym nigdy nie przeżywała tego co ona gdy musiała oddac mnie na pół roku bo nie miala 10 gr na kajzerke dla mnie. Nawet nie chce sobie wyobrażać ile kosztowało ją to wszystko co dzięki niej teraz mamy.
Dlatego od 16 roku życia pracuje, mam swoje pieniądze, place ze Stary wszystko po równo żebym nigdy niw usłyszała, że jestem ba jego utrzymaniu i żebym nigdy nie była od niego zależna. Ani ja ani nasze dzieci.
Mi mama też całe życie powtarzała najważniejsze żebym nigdy nie była zależna od faceta, nigdy! Moi rodzice wiecznie się kłócili o pieniądze bo była dysproporcja w zarobkach, ale to drugie zajmowało się wtedy więcej domem i dla mnie to jest równowaga, nie każdy musi zarabiać tyle samo.
Sama nie wiem narazie mi odpowiada to siedzenie w domu ale właśnie mysle często co by było gdybym sama została
właśnie a stary mówi a siedź w domu nie morduj się ale lata lecą a ja ani dnia pracy nie mam tzn takiej żeby umowa była
Nie rozlicza mnie niby z pieniędzy płace karta ile chce nie mówi za dużo wydałaś, jedno w chwili kłótni jego jedynym argumentem zawsze są pieniądze
Jednak jak mieszkaliśmy u mojego taty i kłóciliśmy się to zawsze tez mu wypominałam ze mieszkamy u mnie także mysle ze to nerwy
Powiem Ci tak, może i jest Ci wygodnie, jak byłam na zwolnieniu i nie byłam zawalona pracą też mi było wygodnie, też miałam swoją fajną rutynę. Ale wtedy dotarło do mnie jeszcze bardziej jak ja bym tak nie potrafiła całe życie spędzić w domu. Macierzyństwo trochę odkładałam bo chciałam po studiach się napracować i zmęczyć i dopiero później sobie "odpocząć". Teraz jest jak jest, ale cieszę się że tak wyszło i zdążyłam na nas zarobić bo mąż od 2 lat jest na zwolnieniu/zasiłku rehabilitacyjnym i inne takie. Pieniążków z renty mu nie przyznali bo jak był trochę młodszy to pracował na śmieciówkach i co, i zabrakło troszkę do okresów składkowych i gdyby nie ja to nie miał by za co żyć w naszym pięknym kraju. Bo jest częściowo niezdolny do pracy, więc nie powinien pracować, ale pieniędzy za tą niezdolność mu nie chcą dać. Przed tymi zdarzeniami nie myślał że będzie przez tyle czasu uziemiony, niezdolny do pracy i będzie na utrzymaniu żony, spełnił się jego najgorszy koszmar. Również bardzo wierzący, tradycjonalista, też by wolał mieć żonę w domu a on by utrzymywał dom. Życie jednak pisze jak widać swoje scenariusze, pamiętaj o tym. Ja zarabiam bardzo dobrze i też nas na to stać żebym tylko ja pracowała, dla niego to hańba z którą niestety musiał się pogodzić i mu powtarzam żeby się cieszył że mamy za co żyć, a wiem że gdyby tylko mógł to by pracował.
nawet nie wiesz ilu znam gorliwych katolików zdradzających swoje żony, które tkwią z nimi tylko dlatego, że bez niego noe miałyby nawet na podpaski.
Jak Twoj mąż chce mieć w domu trad wife i Ty się w tej roli odnajdujesz to macie do tego święte prawo.
Ja bym się w tej roli nie odnalazła w życiu. Mój partner podejmując decyzję o wejściu ze mną w związek wziął sobie przyjaciółkę i partnerkę, z pełną świadomością, że ona nigdy nie zrezygnuje ze swoich przyzwyczajeń, pasji i potrzeb. Nie byłabym w stanie żyć jako sprzątaczka, kucharka i towarzyszka mojego starego w wieczornym relaksie. Tak samo jak mój Stary jestem fundamentem tego domu i tak chce być traktowana
Też sobie nie wyobrażam takiego życia! Za żadne skarby. Kocham mieć poczucie niezależności. Bardzo oszczędzaliśmy ostatnio bo kredyt. Ale teraz jak se sama wyjechałam i ciągle płacenie kartą,moj by tylko miauknął ile to bez niego wydaję to by się nasłuchał, stwierdziłam że huk, zarabiam dużo to raz na rok mogę se powydawać. Nie były to kiecki, buty, tylko jedzenie i paliwo na 1000km, no i prezent dla chrześnicy
To było moje szastanie. No i mimo że mój by może chciał, bo tak lubi tradycje, to mu zawsze mówiłam że nie ma nawet takiej opcji i że i tak będę zarabiać więcej od niego,pogodził się
Szwagier ma taką żonę, która ledwo urodziła pierwsze (po miesiącu w nowej pracy, gdy na dezrobociu płakała że ma z tego powodu depresję) i właśnie się dowiedziałam że niedługo by chciała drugie (mając masę długów u rodziny) i do tamtej pracy to ona nie wróci bo tam jest mobbing
myślałam że fikne jak się dziś o tym dowiedziałam. Nie wyobrażam sobie takiego życia.
Wiesz co jestem po studiach ekonomicznych także mam wykształcenie. My mamy troszkę inaczej ustawione życie wiążąc się z nim on wiedział ze chce faceta który utrzyma dom i nas, nie ogranicza mnie w żaden sposób jeśli chodzi o prace mówi idź gdzie chcesz tylko mówi żebym się zastanowiła czy warto za te pieniądze, z kolejki on chciał mieć kobietę która będzie w domu ogarnie to co tu się dzieje bo tak jak pow on jest gościem czasem 2 dni go widziałam w domu teraz troszke więcej. Ja szczerze ciesze się ze nie muszę się martwić się o nic co związane z rachunkami a on cieszy się ze jestem tutaj w domu.
Też chciałam męża który więcej będzie spędzał czasu w domu niż ja, bo u mnie był taki model rodzinny, no i mam. Jednak wolałabym by pracował, bo wiem że to lepiej dla jego głowy, nie mojej