reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Staraczki 2022

Ja sobie nie wyobrażam nie pracować i nie mieć swoich pieniędzy. Zarabiam więcej niż narzeczony, mimo to oboje zarabiamy naprawdę dobrze, nikt nikomu nie wymawia wydatków, nawet w kłótni ;) ja jestem oszczędna a on wydaje na bzdury 🤷🏻‍♀️ Ale ogólnie to mamy oboje wpojone, ze oszczędności trzeba mieć, ostatnie kilka lat nam pokazało, ze niczego nie można być pewnym dlatego uwazam, ze kazde z nas MUSI mieć odłożone „w skarpetę” co najmniej 10-krotność swojej pensji - gdyby z jakiegoś powodu nasze drogi się rozeszły, zostaniemy bez pracy albo tfu tfu któregoś z nas zabraknie to drugie nie będzie miało noża na gardle i będzie mogło funkcjonować póki nie stanie na nogi.
 
reklama
Będzie długo bo od wczoraj po moim długim weekendzie nadrabiam nadal wszystko!

Powtórzę: dojadę wszędzie! 😁
Jak opowiadałam staremu, że muszę zrobić urodziny z @Ladycarooo to się pytał skąd ona jest, to mu mówię, że jakoś Warszawa, a on: to co za problem?🤔😂
Ja jestem z Lubina (nie Lublina) woj. dolnośląskie, ale urodziłam się na Mazurach i tam mam rodzinę w większości. Mama starego pochodzi z zachodniopomorskiego (okolice Darłowa) i znowu ma tam rodzinę). Mamy mety jak się patrzy! 😂
Ah, przejeżdżałam właśnie przez Lubin w ten weekend! Że też wcześniej tego nie przeczytałam! Pomachałabym 😂
Ostatnio stwierdziliśmy ze znajomymi, że oglądając "Friends" można się bardziej niż widz poczuć jak po prostu jeden z nich... Oglądamy to od lat i mamy wrażenie, że to nasi znajomi ;-)
Też oglądam od lat, non stop żeby coś leciało w TV... I tak widzę podczas tej staraczkowej podroży, jak coraz bardziej zbliżam się do punktu Monici, a kiedyś wydawało się że to mnie nie będzie dotyczyć.
Ej sluchajcie, moj brat przyjechal i przywiózł na pen drive taki filmik, na którym sie mnie pyta "a podoba Ci sie T?" Ja mówię "tak. Bede brać z nim slub". To bylo jak bylismy 5 miesięcy ze soba. Strasznie slodkie :D
Ja wiedziałam że chcę wziąć ślub że swoim po 3mcach :D Mój ponoć pomyślał że będę jego żoną w momencie jak mnie poznał :D
Rany czy tylko mój Stary śpi nago 🙈
Mój zaczął!
Przeczytałam post jednej z nas o słabych wynikach nasienia i tak się nakręciłam na chorą jazdę i strach przed badaniem...Wiem, że lepiej zbadać, lepiej wiedzieć, próbować coś zdziałać...ale serce zaczęło mi bić jak oszalałe i poczułam się naprawdę źle. Po jakim czasie od rozpoczęcia starań wasi partnerzy zbadali nasienie? U nas 7 cykli, chyba nadchodzi pora...
Po roku i straconej ciąży.
mój też lubi nago i jeszcze mnie do tego namawia! A ja muszę mieć coś na sobie 😝 Ale dla mnie śpi w spodenkach i koszulce 😂
Mnie też namawia a ja tak tego nie lubię! Muszę mieć coś na sobie i koniec!
tak czy tak, lepiej wiedzieć. Czas nie działa na ich korzyć. A czasem naprawdę można wiele poprawić. Najważniejsza jest diagnoza.
Ja bym oddala wszystko żeby ktoś podał nam powód naszych strat. Nawet gdyby miał być fatalnie trudny. To łatwiejsze niz nie wiedzieć z czym walczysz
Też bym chciała znać powód :( Tak to przeciwnik nieznany i nie wiadomo nawet jak się do tego zabrać. Niby wszystko ok, niby nie ma co poprawiać i nadal du*a...
no ten zasrany czas zawsze wisi Nam nad głowami… Ja kończę 34 w piątek i już czuję jak magiczne 35 dmucha mi w plecy. Fakt, że mam już dwoje, ale mój stary biologicznie nie ma żadnego, a też chciałabym z nim dzielić ciążę i maleńkiego człowieczka… Z drugiej strony czuję coraz bardziej, że powinniśmy sobie dać czas do moich przyszłych urodzin i jak się nie uda, to odpuścić i zmienić front na podróżowanie (to Nasze drugie rozwidlenie drogi, gdyby się okazało, że jednak to wspólne dziecko, to ślepy zaułek). Nie wiem, czy chcę próbować gdy skończę 35 lat… Mam mętlik w głowie…
To też mój plan B!
Każdy ma w życiu inne potrzeby i doświadczenia. Jeśli w obecnej sytuacji czujesz się bezpiecznie i jest Ci tak dobrze to nie ma w tym nic złego.

Ja osobiście nie wyobrażam sobie życia bez pracy. Nie dlatego, że ją tak strasznie kocham, nie dlatego że jest moja pasja. Nie wyobrażam sobie życia bez WŁASNEGO przychodu.
Nauczyło mnie tego życie i przede wszystkim życie mojej mamy, która po 20 latach małżeństwa została z długami, kredytem, małą mną i domem w stanie surowym. Chwilę wcześniej zostawiła swoją pracę, sprzedała z ojcem mieszkanie... Mieli zaczynać wspaniale życie na wsi. Ojciec się zakochał, porzucił nas z dnia na dzień, a ja musialam zamieszkać z dziadkami bo w domu nie było prądu, wody i jedzenia. Później ojciec wrócił (🤦‍♀️🤦‍♀️🤦‍♀️) ale odchodził tak wieke razy i nigdy się nami nie przejmował. Czy był taki zanim się urodziłam? Nie. Starali się o mnie kilkanaście lat, moja mama nie mogła tego przewidzieć. Od tamtej pory mama rzuciła się w wir pracy, pracowała po kilkanaście godzin, 7dni w tygodniu. Na kilku etatach. Az zaczęła zarabiać dobrze. Wyremontowała dom, opłaciła mi studia i utrzymywała nas wszystkich. Całe życie wpajała mi, że najważniejszej żebym nigdy nie przeżywała tego co ona gdy musiała oddac mnie na pół roku bo nie miala 10 gr na kajzerke dla mnie. Nawet nie chce sobie wyobrażać ile kosztowało ją to wszystko co dzięki niej teraz mamy.
Dlatego od 16 roku życia pracuje, mam swoje pieniądze, place ze Stary wszystko po równo żebym nigdy niw usłyszała, że jestem ba jego utrzymaniu i żebym nigdy nie była od niego zależna. Ani ja ani nasze dzieci.
Mi mama też całe życie powtarzała najważniejsze żebym nigdy nie była zależna od faceta, nigdy! Moi rodzice wiecznie się kłócili o pieniądze bo była dysproporcja w zarobkach, ale to drugie zajmowało się wtedy więcej domem i dla mnie to jest równowaga, nie każdy musi zarabiać tyle samo.
Sama nie wiem narazie mi odpowiada to siedzenie w domu ale właśnie mysle często co by było gdybym sama została 😢 właśnie a stary mówi a siedź w domu nie morduj się ale lata lecą a ja ani dnia pracy nie mam tzn takiej żeby umowa była 🤷‍♀️
Nie rozlicza mnie niby z pieniędzy płace karta ile chce nie mówi za dużo wydałaś, jedno w chwili kłótni jego jedynym argumentem zawsze są pieniądze 🤷‍♀️ Jednak jak mieszkaliśmy u mojego taty i kłóciliśmy się to zawsze tez mu wypominałam ze mieszkamy u mnie także mysle ze to nerwy 😢
Powiem Ci tak, może i jest Ci wygodnie, jak byłam na zwolnieniu i nie byłam zawalona pracą też mi było wygodnie, też miałam swoją fajną rutynę. Ale wtedy dotarło do mnie jeszcze bardziej jak ja bym tak nie potrafiła całe życie spędzić w domu. Macierzyństwo trochę odkładałam bo chciałam po studiach się napracować i zmęczyć i dopiero później sobie "odpocząć". Teraz jest jak jest, ale cieszę się że tak wyszło i zdążyłam na nas zarobić bo mąż od 2 lat jest na zwolnieniu/zasiłku rehabilitacyjnym i inne takie. Pieniążków z renty mu nie przyznali bo jak był trochę młodszy to pracował na śmieciówkach i co, i zabrakło troszkę do okresów składkowych i gdyby nie ja to nie miał by za co żyć w naszym pięknym kraju. Bo jest częściowo niezdolny do pracy, więc nie powinien pracować, ale pieniędzy za tą niezdolność mu nie chcą dać. Przed tymi zdarzeniami nie myślał że będzie przez tyle czasu uziemiony, niezdolny do pracy i będzie na utrzymaniu żony, spełnił się jego najgorszy koszmar. Również bardzo wierzący, tradycjonalista, też by wolał mieć żonę w domu a on by utrzymywał dom. Życie jednak pisze jak widać swoje scenariusze, pamiętaj o tym. Ja zarabiam bardzo dobrze i też nas na to stać żebym tylko ja pracowała, dla niego to hańba z którą niestety musiał się pogodzić i mu powtarzam żeby się cieszył że mamy za co żyć, a wiem że gdyby tylko mógł to by pracował.
nawet nie wiesz ilu znam gorliwych katolików zdradzających swoje żony, które tkwią z nimi tylko dlatego, że bez niego noe miałyby nawet na podpaski.
Jak Twoj mąż chce mieć w domu trad wife i Ty się w tej roli odnajdujesz to macie do tego święte prawo.

Ja bym się w tej roli nie odnalazła w życiu. Mój partner podejmując decyzję o wejściu ze mną w związek wziął sobie przyjaciółkę i partnerkę, z pełną świadomością, że ona nigdy nie zrezygnuje ze swoich przyzwyczajeń, pasji i potrzeb. Nie byłabym w stanie żyć jako sprzątaczka, kucharka i towarzyszka mojego starego w wieczornym relaksie. Tak samo jak mój Stary jestem fundamentem tego domu i tak chce być traktowana
Też sobie nie wyobrażam takiego życia! Za żadne skarby. Kocham mieć poczucie niezależności. Bardzo oszczędzaliśmy ostatnio bo kredyt. Ale teraz jak se sama wyjechałam i ciągle płacenie kartą,moj by tylko miauknął ile to bez niego wydaję to by się nasłuchał, stwierdziłam że huk, zarabiam dużo to raz na rok mogę se powydawać. Nie były to kiecki, buty, tylko jedzenie i paliwo na 1000km, no i prezent dla chrześnicy 😂 To było moje szastanie. No i mimo że mój by może chciał, bo tak lubi tradycje, to mu zawsze mówiłam że nie ma nawet takiej opcji i że i tak będę zarabiać więcej od niego,pogodził się :) Szwagier ma taką żonę, która ledwo urodziła pierwsze (po miesiącu w nowej pracy, gdy na dezrobociu płakała że ma z tego powodu depresję) i właśnie się dowiedziałam że niedługo by chciała drugie (mając masę długów u rodziny) i do tamtej pracy to ona nie wróci bo tam jest mobbing 😂 myślałam że fikne jak się dziś o tym dowiedziałam. Nie wyobrażam sobie takiego życia.
Wiesz co jestem po studiach ekonomicznych także mam wykształcenie. My mamy troszkę inaczej ustawione życie wiążąc się z nim on wiedział ze chce faceta który utrzyma dom i nas, nie ogranicza mnie w żaden sposób jeśli chodzi o prace mówi idź gdzie chcesz tylko mówi żebym się zastanowiła czy warto za te pieniądze, z kolejki on chciał mieć kobietę która będzie w domu ogarnie to co tu się dzieje bo tak jak pow on jest gościem czasem 2 dni go widziałam w domu teraz troszke więcej. Ja szczerze ciesze się ze nie muszę się martwić się o nic co związane z rachunkami a on cieszy się ze jestem tutaj w domu.
Też chciałam męża który więcej będzie spędzał czasu w domu niż ja, bo u mnie był taki model rodzinny, no i mam. Jednak wolałabym by pracował, bo wiem że to lepiej dla jego głowy, nie mojej :)
 
Ooo ale miałyście dyskusje!
To ja tylko dorzucę swoje 3 grosze. Ja byłam długo na utrzymaniu rodziców z racji swojej edukacji - w sensie miałam dorywcze prace od 3 roku studiów i stała od końcówki 5 ale z racji dalszej nauki rodzice dalej mnie utrzymywali. Byłam im za to bardzo wdzięczna ale czułam, że mnie to męczy. Od 6 lat uważam, że zarabiam całkiem przyzwoite pieniądze. Aktualnie zarabiam więcej od męża. Ale zadne z nas nie ma z tego powodu problemu. Kupiliśmy mieszkanie i remontujemy je - glównie dzięki moim oszczędnością - ale dla mnie to bez znaczenia ;) moj mąż też tak na prawdę zarabia ok tyle, że on dopiero zaczyna (od 3 lat) prace w swoim zawodzie - a ze jest to zawód po części artystyczny to rządzi się swoimi prawami.

W każdym razie ja mam silna potrzebe niezależności finansowej. Teraz czuje potrzebe zmiany pracy i wiem, że doszłam do takiego momentu, że muszę to dla siebie zrobić. Jednocześnie nie będziemy wstrzymywać starań bo nadaliśmy temu aktualnie większy priorytet. W razie czego mam oszczędności i mąż tez nas będzie w stanie utrzymać przez jakiś czas.

Ja mam przyjaciółkę której mąż zarabia baaaardzo dobrze, a ona mimo to chodzi do pracy za bardzo śmieszna kasę ale w swoim zawodzie - to takie troche zawód- hobby. Jednocześnie robi doktorat. Maja dwójkę dzieci. Dla dzieci mają dobre przedszkole i opiekunkę właśnie po to, żeby ta moja przyjaciółka mogła realizować się zawodowo. Ja myśle ze to dla wielu praca jest ważne bo nadaje jakiś cel naszemu życiu.
Ja aktualnie jestem półtora miesiącu na zwolnieniu bo mam stresująca prace a mocno załamałam sie po śmierci mojej mamy. Zwolnienie mam do końca maja i myśle ze po tym czasie wrócę na chwile do pracy, ale raczej po to zeby złożyć wypowiedzenie i ruszyć z czymś nowym. Ja pomimo trudności emocjonalnych, po miesiącu siedzenia na zwolnieniu zapisałam się 3 razy w tygodniu na angielski bo brakowało mi jakiegoś konkretnego zajęcia. Także ja rozumiem, ze czasem jest potrZeba zaciągnięcia ręcznego hamulca i ja to właśnie zrobiłam. Ale nie umiałabym żyć bez pracy i na utrzymaniu męża.
 
A z tematów bardziej staraczkowych byłam dziś u gina i mam ładne 2 pecherzyki ale niestety mam problem z endometrium i dziad ma tylko 6,3mm :(
do tego zniknęła mi torbielą z jajnika, która miałam całe życie (mała i kontrolowana) i pomniejszył mięśniak (który i tak był malutki). Pani doktor ma dobry sprzęt i jest dobra specjalistka wiec to raczej mój organizm wariuje na te stare lata :D
 
A jeszcze napiszę, ze jak sto lat temu studiowałam dziennie to miałam kasę z wakacyjnych prac na styk tylko na najpotrzebniejsze wydatki - dojazdy, kserówki, drożdżówka i kawa z automatu - oczywiście w dużym uproszczeniu, no ale żadnych szaleństw. Mój narzeczony w tym czasie pracował i studiował zaocznie, czasem wiec miał ochotę wyskoczyć ze mną do kina czy raz w roku nad morze. Oczywiście to on płacił za wszystko bo mnie nie było stać. Do dziś nie zapomnę sytuacji kiedy miałam wielką ochotę na gofra, no ale jak skoro nie mam kasy? Przecież nie poproszę go, ja, DOROSŁA KOBIETA, o 5zl na gofra! Autentycznie do dziś pamietam to uczucie zażenowania które mi towarzyszyło, nie przeszło mi to przez gardło, obyłam się bez gofra🤷🏻‍♀️ Od tamtej pory nigdy nie zdarzyło mi się jechać bez choćby 100zl w kieszeni i natychmiast po studiach rozpoczęłam pracę żeby nigdy więcej nie musieć się prosić… i to nie był problem mojego partnera, bo on najchętniej oddałby mi cały portfel, problem był w mojej głowie ;)
 
A z tematów bardziej staraczkowych byłam dziś u gina i mam ładne 2 pecherzyki ale niestety mam problem z endometrium i dziad ma tylko 6,3mm :(
do tego zniknęła mi torbielą z jajnika, która miałam całe życie (mała i kontrolowana) i pomniejszył mięśniak (który i tak był malutki). Pani doktor ma dobry sprzęt i jest dobra specjalistka wiec to raczej mój organizm wariuje na te stare lata :D
7 mm wystarczy do zagnieżdżenia zdrowej ciąży więc na pewno jeszcze sobie podrosnie.
Czerwone wino w dłoń, suszone morele i będzie tłuściutkie!
 
Dziewczyny a ja znów z powodu starania się o ciąże nie szukam pracy, często rozmyślam czy to aby napewno dobry wybór czy nie szkoda czasu na siedzenie w domu a później zostanę o niczym, facet jak to facet jak za 10 lat znajdzie inna to zostanę o niczym trochę się tego boje czy aby napewno dobrze robie 🤷‍♀️
Jasne, ze szkoda czasu na bezproduktywne siedzenie, jak już masz ten czas dla siebie to go wykorzystaj, zapisz się na język albo jakiś fajny kurs. Boze ile ja bym zrobiła gdybym tak w domu siedziała bez celu 😀

Przy tym temacie niezależności przypomniał mi się miniserial Netflixa Sprzątaczka. Oglądałyście? Mnie totalnie poruszył, myślę że każda kobieta ma w sobie tyle sił co główna bohaterka.
Oglądałam, a jakże. Bardzo mocny, przejmujący aż do kości. Serial o toksycznych relacjach, serial ktory sie pamieta i o którym sie myśli :) polecam bardzo!

A z tematów bardziej staraczkowych byłam dziś u gina i mam ładne 2 pecherzyki ale niestety mam problem z endometrium i dziad ma tylko 6,3mm :(
do tego zniknęła mi torbielą z jajnika, która miałam całe życie (mała i kontrolowana) i pomniejszył mięśniak (który i tak był malutki). Pani doktor ma dobry sprzęt i jest dobra specjalistka wiec to raczej mój organizm wariuje na te stare lata :D
Na endo migdały, czerwone wino i tluste ryby - może jeszcze urośnie 💪🏻 W którym jesteś dc?
 
Jasne, ze szkoda czasu na bezproduktywne siedzenie, jak już masz ten czas dla siebie to go wykorzystaj, zapisz się na język albo jakiś fajny kurs. Boze ile ja bym zrobiła gdybym tak w domu siedziała bez celu 😀


Oglądałam, a jakże. Bardzo mocny, przejmujący aż do kości. Serial o toksycznych relacjach, serial ktory sie pamieta i o którym sie myśli :) polecam bardzo!


Na endo migdały, czerwone wino i tluste ryby - może jeszcze urośnie 💪🏻 W którym jesteś dc?
W 11 dc. To ide przegryźć migdała :) a jak wino z acardem - chyba średnio?
 
reklama
A jeszcze napiszę, ze jak sto lat temu studiowałam dziennie to miałam kasę z wakacyjnych prac na styk tylko na najpotrzebniejsze wydatki - dojazdy, kserówki, drożdżówka i kawa z automatu - oczywiście w dużym uproszczeniu, no ale żadnych szaleństw. Mój narzeczony w tym czasie pracował i studiował zaocznie, czasem wiec miał ochotę wyskoczyć ze mną do kina czy raz w roku nad morze. Oczywiście to on płacił za wszystko bo mnie nie było stać. Do dziś nie zapomnę sytuacji kiedy miałam wielką ochotę na gofra, no ale jak skoro nie mam kasy? Przecież nie poproszę go, ja, DOROSŁA KOBIETA, o 5zl na gofra! Autentycznie do dziś pamietam to uczucie zażenowania które mi towarzyszyło, nie przeszło mi to przez gardło, obyłam się bez gofra🤷🏻‍♀️ Od tamtej pory nigdy nie zdarzyło mi się jechać bez choćby 100zl w kieszeni i natychmiast po studiach rozpoczęłam pracę żeby nigdy więcej nie musieć się prosić… i to nie był problem mojego partnera, bo on najchętniej oddałby mi cały portfel, problem był w mojej głowie ;)
Ja pamietam jak nie pracowałabym chwilowo ( z powodów zdrowotnych) i spotkałam się z moim teraz mężem, wtedy jeszcze chłopakiem i innymi znajomymi. Chcieli iść na zwykle zapiekanki. I mi było tak głupio, ze co prawda mogę sobie tą zapiekankę kupić, ale wydam ostatnie 10 zł jakie mam w portfelu.
Żeby nie było, nie przynieralam glodem, gdybym powiedziała staremu to od razu by mi dał, czy nawet rodzice bo wiedzieli ze nie pracuje bo mi tak lepiej tylko mam chwilowy przestuj przez zdrowie. Ale ja nie umiałam powiedzieć, ze nie mam kasy i ich poprosić żeby mi kupili. Bo zawsze miałam. Nigdy nie było dla mnie problemem wyjść na miasto, wyjechać na wakacje czy cokolwiek. Ale tamto uczucie pamietam do dziś.
 
Do góry