reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Staraczki 2022

reklama
A ja mam inne doświadczenia, ale tez jestem w innym miejscu, bo staram się trzeci rok i z pewnymi sprawami doszłam do ładu. Coraz bardziej otwarcie mówię o tym, ze mam problem z zajściem, ze nie mogę mieć dzieci. Dużo osób okazuje mi wsparcie, kilka nawet mówiło, ze mają np w rodzinie lekarza i mogą dać namiar, a większość się peszy i już nigdy nie porusza tematu i nie zadaje głupich pytań ;) najbliższa rodzina wie i nie pyta, co najwyżej czasem dopytują kiedy mam lekarza i czy coś się wyjaśniło w kolejnych badaniach.

szacun dla Ciebie za odwagę w otwarciu się , ale ja mogę polegać oprócz męża tylko na mojej mamie ona wie , informuje ja na bieżąco ❤️ teściom nawet nie wspomniałam nic a nic bo mam wrażenie ze oni żyją w jakies kurva innej dekadzie życiowej .. żyją tym
co było 20 lat temu i myślą ze nic się do tej pory nie zmieniło .
 
A ja mam inne doświadczenia, ale tez jestem w innym miejscu, bo staram się trzeci rok i z pewnymi sprawami doszłam do ładu. Coraz bardziej otwarcie mówię o tym, ze mam problem z zajściem, ze nie mogę mieć dzieci. Dużo osób okazuje mi wsparcie, kilka nawet mówiło, ze mają np w rodzinie lekarza i mogą dać namiar, a większość się peszy i już nigdy nie porusza tematu i nie zadaje głupich pytań ;) najbliższa rodzina wie i nie pyta, co najwyżej czasem dopytują kiedy mam lekarza i czy coś się wyjaśniło w kolejnych badaniach.
Moja rodzina i rodzina mojego męża już też nie pytają. Oni nie pytają, a ja nie mówię. Wydaje mi się, że już się poddali.
 
Moja rodzina i rodzina mojego męża już też nie pytają. Oni nie pytają, a ja nie mówię. Wydaje mi się, że już się poddali.
mam te same myśli , ale z drugiej strony jakby nie powinno ich tez to obchodzić bo to nasze problemy, a najgorzej jak ktoś zacznie się wtrącać i za bardzo leczyć a po co a dlaczego a może to a może tamto
 
Bo pijesz wino, prawda? 🥺
Nie pije bo się we wtorek utytłałam na dzień strażaka i już mam dosyc 😂 a strażacy jak wiadomo mordy litrowe 😅

szacun dla Ciebie za odwagę w otwarciu się , ale ja mogę polegać oprócz męża tylko na mojej mamie ona wie , informuje ja na bieżąco ❤️ teściom nawet nie wspomniałam nic a nic bo mam wrażenie ze oni żyją w jakies kurva innej dekadzie życiowej .. żyją tym
co było 20 lat temu i myślą ze nic się do tej pory nie zmieniło .
U mnie teściowie wiedzą, bo kiedy ronilam to musieliśmy pożyczyć samochód - nas stał bez akumulatora - i narzeczony nie umiał opanować emocji wiec musiał im powiedzieć co się dzieje bo się martwili. Ale wcześniej tez co i rusz słyszeliśmy ze mamy się brać do roboty, ze może nam pokazać jak to się robi i inne heheszki - od tamtej sytuacji jest cisza i spokój z dogryzaniem 👌🏻 Z kolei moi rodzice wiedzą, bo jeżdżę co dwa tygodnie po lekarzach i tez w końcu zaczęli się martwić. Teraz to już nawet mój stary się wyrobił i ostatnio jak jakaś kumpela narzekała na dziecko, ze głośne, spać nie daje, nie róbcie dzieci itd to jej powiedział- słuchaj, my chcemy mieć a nie możemy a ty tak narzekasz na swoje, to weź nam go sprzedaj i wszyscy będziemy szczęśliwi🥹😬 i od ręki cisza 🤭
 
U nas że się staralismy nie wiedział nikt (poza staraczkami 😁) o CP wie moja siostra, brat starego i kilka moich dobrych koleżanek które gdzieś tam po drodze wiedziały o moim zwolnieniu czy po prostu chcialam się wygadać itp... I ZAWSZE padało pytanie czy się staraliśmy czy to była wpadka .... jakby to miało jakieś znaczenie wtedy ... 🤦🏽‍♀️🤦🏽‍♀️🤦🏽‍♀️ chyba tylko moja siostra nie zapytała... wiec odpowiadałam że skoro się nie zabezpieczamy to się z ciążą liczymy i tyle 🤷🏽‍♀️ ludzie niby pytają ale tak naprawdę nie chcą znać szczegółów bo to wciąż jest jakiś temat tabu...
 
Nie pije bo się we wtorek utytłałam na dzień strażaka i już mam dosyc 😂 a strażacy jak wiadomo mordy litrowe 😅


U mnie teściowie wiedzą, bo kiedy ronilam to musieliśmy pożyczyć samochód - nas stał bez akumulatora - i narzeczony nie umiał opanować emocji wiec musiał im powiedzieć co się dzieje bo się martwili. Ale wcześniej tez co i rusz słyszeliśmy ze mamy się brać do roboty, ze może nam pokazać jak to się robi i inne heheszki - od tamtej sytuacji jest cisza i spokój z dogryzaniem 👌🏻 Z kolei moi rodzice wiedzą, bo jeżdżę co dwa tygodnie po lekarzach i tez w końcu zaczęli się martwić. Teraz to już nawet mój stary się wyrobił i ostatnio jak jakaś kumpela narzekała na dziecko, ze głośne, spać nie daje, nie róbcie dzieci itd to jej powiedział- słuchaj, my chcemy mieć a nie możemy a ty tak narzekasz na swoje, to weź nam go sprzedaj i wszyscy będziemy szczęśliwi🥹😬 i od ręki cisza 🤭
dobrze powiedział 👏🏻
 
reklama
A ja mam inne doświadczenia, ale tez jestem w innym miejscu, bo staram się trzeci rok i z pewnymi sprawami doszłam do ładu. Coraz bardziej otwarcie mówię o tym, ze mam problem z zajściem, ze nie mogę mieć dzieci. Dużo osób okazuje mi wsparcie, kilka nawet mówiło, ze mają np w rodzinie lekarza i mogą dać namiar, a większość się peszy i już nigdy nie porusza tematu i nie zadaje głupich pytań ;) najbliższa rodzina wie i nie pyta, co najwyżej czasem dopytują kiedy mam lekarza i czy coś się wyjaśniło w kolejnych badaniach.
U nas wie cała rodzina, jedna i druga. Ja nigdy nie widziałam przeszkód żeby mówić wcześnie, za pierwszym razem za chiny bym nie pomyślała że może się coś nie udać, więc na święta powiedzieliśmy, za drugim razem też nie myślałam o powtórce z rozrywki... Ale najbliższa rodzina i tak szybko by się dowiadywała i będzie tak dalej, bo po prostu muszę iść odrazu na zwolnienie, a wszyscy jesteśmy w jednym mieście i do tego blisko, a dalsza no to cóż...jak to w rodzinie :) Najblizsza rodzina jest bardzo wspierająca, dalsza część męża rodziny nam współczuła, ale u nich też były takie przypadki więc nigdy nie usłyszeliśmy chamskich tekstów. Nie uważam tego za temat tabu i nie uważam że musimy to ukrywać, dzięki temu też dowiedziałam się że w całym młodszym pokoleniu są problemy(u starszych były, mąż ma duuużą rodzinę, też tą dalszą) i to często spore, z częścią wymieniamy się informacjami, przykrościami i trudnościami. Także uznaję się za "szczęściarę" w tym przypadku.
Kto ogląda harrego?! 😉
Always! 😍🏰⚡
 
Do góry