reklama
Forum BabyBoom

Dzień dobry...

Starasz się o maleństwo, wiesz, że zostaniecie rodzicami a może masz już dziecko? Poszukujesz informacji, chcesz się podzielić swoim doświadczeniem? Dołącz do naszej społeczności. Rejestracja jest bezpieczna, darmowa i szybka. A wsparcie i wdzięczność, które otrzymasz - nieocenione. Podoba Ci się? Wskakuj na pokład! Zamiast być gościem korzystaj z wszystkich możliwości. A jeśli masz pytania - pisz śmiało.

Ania Ślusarczyk (aniaslu)

reklama

Staraczki 2022

Nawet nie wiesz jak Cię rozumiem, mój stary też patrzy na dzieci brata czy siostry i nieraz coś powie, że chciałby mieć już swoje. Oczywiscie nie złośliwie, ale też mnie to boli... Widzę jak patrzy na te dzieciaki a ja mam łzy w oczach. U niego w rodzenstwie mają ci dzieci, co w zasadzie w małżeństwie średnio u nich. Nie widać jakiejs miłości miedzy rodzicami. A my i jeszcze inna jego siostra, co z mężem się mega szanują i kochają dzieci mieć nie możemy. To jest niesprawiedliwe. Wiem, że my byśmy stworzyli lepszy dom dla swoich pociech
wlasnie. Ja np też mam podobne wrażenie - ja z moim starym jesteśmy taki dream team, że ludzie nam mówią, jak my się w ogóle znaleźliśmy tak dopasowani. I dzieci nie ma. Mój brat rodzony - to samo, super małżeństwo. 6 lat starań i dzieci nie ma...
Moja kuzynka - mówi, że gdyby nie dzieic to by się rozwiodła z tym psychicznym mężem swoim. Mąż ciągle jara trwę i ją hoduje. A jak zaszła w ciążę? z pierwszym dzieckiem - bo "mu się wyjąć nie chciało" a z drugim bo "myślalała, ze podczas karmienia nie da się zajść"....
 
reklama
Wiecie u mnie dzieci są i mój mąż traktuje je jak swoje, ale póki brat z żoną nie mieli dzieci to było ok. A teraz jak mają tą swoją wnuczkę to poszliśmy bardzo w odstawkę... Mieliśmy super kontakt z rodzicami, a bart i jego żona mieli w dupie i żyli własnym życiem. My zawsze staraliśmy się, żeby rodzice dobrze się czuli i budowaliśmy tą więź (samej mi też bardzo zależało ze względu na to, że jednak ich syn wziął dzieciatą rozwódkę). Tym bardziej, że jesteśmy ze sobą dłużej niż brat i jego żona. Najpierw wpierdzielili Nam się z weselem (bo też chcieliśmy w 2019 roku, ale że sami mieliśmy płacić ze swojej kieszeniach, to rozważnie do wszystkiego podchodziliśmy) i w związku z tym, że nie chcieliśmy by goście i rodzice dostali po kieszeni to postanowiliśmy wesele zrobić w marcu 2020 roku no i przyszla pandemia, przekładanie na jesień. Gdy Nam odwoływano wesele, to oni chwalili się ciążą całej rodzinie, a my byliśmy w rozsypce... Potem wesele w 1 października, a szwagierka termin porodu na 7 listopada i ojciec miał w planach nie pić na weselu drugiego syna jakby jednak szwagierka zaczęła rodzić i trzeba by ją było do szpitala odwozić, ale okazało się, że wujek nie pił, bo był po boleriozie i się zdeklarował. A oczywiście na Naszym weselu brat najebany jak ta lala i miał w dupie w razie co 🤦‍♀️ Potem w listopadzie urodziła się wnuczka i rodzice skupili całą swoją uwagę tam... Sami daliśmy im ten czas, by się nacieszyli, ale mała ma już prawie 1,5 roku, a my jesteśmy coraz dalej... I jakoś nie ma zainteresowania ze strony rodziców... Rozmawialiśmy, na chwilę była poprawa i znów to samo... I tłumaczenie, że jak będziemy mieli swoje dziecko to też tak będą do wnuka przychodzić do mnie nie trafia, bo jeśli go nie będzie? Sorry, ale musiałam się wygadać bo wybuchnę zaraz... Tym bardziej, że powiedziałam teściowej o biochemie w grudniu... 😔 Muszę się podnieść, bo czuję jakby mnie jakiś kamień przygniatał... Dobrze, że mamy z mężem siebie i bronimy się nawzajem
 
A co to za smutaski z rana ?
Przesyłam wam troche słońca! I morza !
Od dziś jestem na 7 dniowym L4, wczoraj myślałam że jajnik urodzę wiec zamierzam odpocząć...
20220401_105452.jpg
 
jak się czujesz? 🥺 Jak tak boli to czemu nie jesteś w szpitalu?
Bo dziś nie boli 🤷🏽‍♀️😁 serio! Nie wiem co myśleć bo przestało boleć już w nocy, już nie mam tak wzdętego brzucha jak miałam i nie plamię ani nie krwawie od wczorajszej wizyty 🤷🏽‍♀️ będę odpoczywać ale czuję się dziś najlepiej od dnia kiedy zobaczyłam 2 kreski
 
Nawet nie wiesz jak Cię rozumiem, mój stary też patrzy na dzieci brata czy siostry i nieraz coś powie, że chciałby mieć już swoje. Oczywiscie nie złośliwie, ale też mnie to boli... Widzę jak patrzy na te dzieciaki a ja mam łzy w oczach. U niego w rodzenstwie mają ci dzieci, co w zasadzie w małżeństwie średnio u nich. Nie widać jakiejs miłości miedzy rodzicami. A my i jeszcze inna jego siostra, co z mężem się mega szanują i kochają dzieci mieć nie możemy. To jest niesprawiedliwe. Wiem, że my byśmy stworzyli lepszy dom dla swoich pociech
Też to przerabiałam. Gdy ja poroniłam rok temu, okazało się że szwagierka w ciąży, z pierwszego strzału. Długo unikałam widywania się z nimi, ale oswoiłam się. Oni mieli swoje ogromne problemy z tą ciążą i też potrzebowali wsparcia. Maluch urodził się w listopadzie, wcześniaczek, pierwszy w rodzinie, wszyscy totalnie oszaleli na jego punkcie, tesciowie i mąż najbardziej, ja po oswojeniu się i pierwszej niechęci w końcu trochę też. I ciągle patrzę z nadzieją i ciekawością czy teściowie do naszego też tak będą się zachowywać. A jak patrzyłam na męża jak na małego patrzy i ciągle chce go nosić to mi serce pękało bo wiem że marzy o tym chyba bardziej niż ja. Już trochę czasu minęło i teraz jak patrzę jak go trzyma to patrzę z miłością i wiarą że nasze kiedyś też tak będzie trzymał i zakocha się odrazu.
 
reklama
Piękna jest idea tego wątku, że o wszystkim można popisać i pomarudzić i człowiek nie czuje się sam w tym pojeb... życiu
poczekaj, dawno nie było jakiegoś trolla co by tu wpadł nakrzyczał, że plujemy jadem (zwłaszcza ja) nie nadajemy się na matki (zwłaszcza ja) i nie będziemy miały dzieci bo nam zazdrość macice wyżarła (zwłaszcza mnie). Myślę, że już czas na nową awanture bo za długo jest cisza 😂
 
Do góry