Nie będę odpowiadała personalnie bo do nikogo personalnie nie pisałam.
Mam nadzieję, że dzięki temu co napisałam chociaż jedna dziewczyna zapłaci 100,200 czy 500 zl więcej po to żeby poznać swój organizm lepiej.
Czy trzeba ufać lekarzom? Oczywiście. Czy należy to robić bezgranicznie? Absolutnie nie.
30 kwietnia na kontrolnej wizycie u ginekologa na początku 11 tygodnia ciąży dowiedziałam się, że nasze dziecko umarło, a serduszko nie bije od blisko 10 dni.
Od lekarzy usłyszałam między innymi "to dopiero drugie poronienie", "takie są statystyki", "na 100 zapłodnionych jajeczek urodzi się tylko 14 noworodków, widocznie Pani nie była w tej 14", "badania się robi po 3 poronieniu", "hormony w normie, owulacje są, w końcu Pani urodzi"
I teraz miałam dwie drogi. Pierwsza to zaufać lekarzom w końcu skończyli medycynę, a ja nie. Zajść w kolejną ciążę i być może poronić żeby ktoś się mną zajął.
Mogłam też czekać 6 miesięcy na wizytę y lekarza, który przepisałby mi skierowania na badania na nfz i zaoszczędzić 800 zł bo tylko kariotyp mi się należał.
Ale była też druga droga. Zaufać sobie i zawalczyć o zdrową ciążę. W ciągu dwóch tygodni zrobiłam wszystkie badania jakie tylko mogłam, wydałam 3 tysiące i prawdopodobnie sama odnalazłam przyczynę poronień.
Dzięki temu lekarz, któremu nadal ufam już wie jak ma mnie leczyć [emoji2272]
I każda z nas też ma dwie drogi[emoji2296]