Dziewczyny, może Wy mi coś doradzicie. Mam córkę, niedługo kończy 16msc. Od początku jest to dość wymagające dziecku, które potrzebuje dużo bliskości. Spałam z nią w jednym łóżku do ok 6msc, kiedy to zaczela akceptować łóżeczko. Niestety nie poprawiło to jakości jej snu, budziła się nawet kilkanaście razy, więc czasem kończyło się na spaniu ze mną (po prostu nie miałam już siły). Karmiłam piersią do roku i liczyłam na to, że te pobudki się skończą. Faktycznie było lepiej i córka budziła się już tylko 2-3 razy. Niestety od miesiąca znowu potrafi budzić się co godzinę, tylko po to żeby ją przytulić, jak wezmę ją do siebie to obie śpimy do rana. Teraz już sama nie wiem co robić, z jednej strony potrzebuje tego snu, bo przez rok prawie go nie miałam, przez co zaczęłam mieć problemy ze zdrowiem. Z drugiej strony nie chce jej przyzwyczajać, ale moje postanowienia w dzień, kompletnie nie zdają egzaminu o 3 w nocy, po kolejnej pobudce. Jak to u Was było? Powinnam być konsekwentna, czy dać sobie spokój i poczekać kiedy dziecko samo dorośnie do spania we własnym łóżeczku? Zaznaczę, że nauka samodzielnego zasypiania u niej nie przejdzie, bo drze się wniebogłosy, musi zasypiać przytulona do mnie. Bardzo się martwię, że robię jej krzywdę tym zabieraniem jej do łóżka i już nigdy nie będę spała z mężem. Córka ma łóżeczko w swoim pokoju, a ja drugie łóżko obok, ale nie działa nawet przełożenie przeze mnie ręki przez szczebelki. Pomóżcie proszę